WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Potem zaczęła czekać. Stopniowo zyskiwała coraz większą pewność, że władze zmu-
szą Tonga, by wezwał ją do stolicy. Sama myśl o Dowza City uświadomiła jej, jak bardzo
nie chce opuszczać tego miasteczka, tego wyżynnego kraju. Przez trzy dni włóczyła się
po okolicy, obchodziła pola i spacerowała wzdłuż brzegu błękitnej jak lodowiec, rwą-
cej i młodej rzeki. Zrobiła szkic Silong ponad ozdobnymi dachami Okzat-Ozkat, wpro-
wadziła do notera przepisy Iziezi na wspaniałe dania, lecz nie poszła z nią na następne
 ćwiczenia . Rozmawiała z Akidanem o szkole i sporcie, ale nie zaczepiała obcych lub
bezdomnych. Zachowywała się ostentacyjnie obojętnie, jak turystka.
Od czasów przybycia do Okzat-Ozkat spała dobrze, bez długich ataków wspomnień,
które zakłócały jej sen w Dowza City. Ale odkąd zaczęło się czekanie, każdej nocy bu-
dziła się w mroku i wracała pamięcią do Enklawy.
Pierwszej nocy znalazła się w malutkim salonie w mieszkaniu rodziców. Oglądała
Dalzula w realizorze. Ojciec, neurolog, miał wstręt do wideoceptorów.
 Okłamywanie ciała jest gorsze niż tortury  warczał, bardzo podobny do wujka
Hurree. Już dawno odłączył wideoceptory od ich odbiornika, który od tej pory funk-
cjonował jako zwykłe holo. Satti, wychowana w wiosce, w której nie posiadano przekaz-
ników bardziej nowoczesnych od radia i starożytnego dwuwymiarowego telewizora w
miejskiej świetlicy, nie tęskniła za niczym więcej. Tamtego dnia odrabiała lekcje, ale od-
wróciła się z krzesłem, żeby spojrzeć na Posła Ekumenu, stojącego na balkonie Sanktu-
arium z Ojcami w białych szatach po obu stronach. W lustrzanych maskach Ojców od-
bijał się wielki tłum, setki tysięcy ludzi na Wielkim Placu, malutkich jak kropeczki. Na
jasnych, zdumiewających włosach Dalzula lśniło słońce. Nazywano go Aniołem, Bożym
posłańcem. Matka parskała gniewnie, słysząc te określenia, lecz obserwowała go uważ-
nie i słuchała jego słów w skupieniu, jak wszyscy Unici, jak cała ludzkość Ziemi. Czy to
możliwe, żeby przyniósł nadzieję wiernym i niewierzącym w tym samym czasie, tymi
samymi słowami?
 Chciałabym mu nie ufać  powiedziała matka.  Ale nie mogę. On tego dokona.
Da władzę Ojcom Meliorystom. On nas uwolni.
Satti uwierzyła w to bez sprzeciwu. Wiedziała  dzięki wujkowi Hurree, szkole i
własnemu głębokiemu przeświadczeniu, że Reguła Ojców, pod którą żyła od urodze-
nia, jest niczym więcej jak szaleństwem. Unizm był paniczną reakcją na klęskę głodu i
epidemii, spazmem globalnego poczucia winy i histerycznej potrzeby ekspiacji, która
przekształciła się w orgię zbrodni. A tu zjawił się nagle  Anioł i dzięki darowi wymowy
43
zmienił ten szał zniszczenia w miłość, masowe morderstwa w łagodny uścisk. Kwestia
odpowiedniej pory, kwestia równowagi. Mądry mądrością haińskich nauczycieli, któ-
rzy w swojej niewyobrażalnie starożytnej historii przeżyli takie epizody po tysiąc razy,
wymowny jak jego Biali Terrańscy przodkowie, którzy przekonali całą ludność Ziemi,
że słuszność leży wyłącznie po ich stronie, jednym gestem zdołał zmienić ślepą niena-
wiść bigotów w ślepą wszechogarniającą miłość. Teraz miały powrócić pokój i rozsądek,
a Terra odzyska swoje miejsce pomiędzy miłującymi pokój, rozsądnymi światami Eku-
menu. Satti miała dwadzieścia trzy lata i wierzyła w to wszystko bez sprzeciwu.
Dzień Wolności, dzień, w którym otworzono Enklawę: zniesiono restrykcje wobec
Niewierzących, wszelkie ograniczenia dotyczące komunikacji, książek, kobiecego ubra-
nia, podróży, uczestnictwa w nabożeństwach, wszystko. Mieszkańcy Enklawy wylegli ze
sklepów i domów, wyższych szkół i uniwersytetów na deszczowe ulice Vancouver. Nie
wiedzieli, co mają ze sobą zrobić, tak długo żyli w milczeniu, pokorze, nieufności pod
rządami Ojców, którzy nauczali, wygłaszali kazania, grzmieli, a Funkcjonariusze Wia- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates