WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odsłaniając małą pierś. Usiadł obok i wziął Teklę w ramiona.
Przytuliła się do niego jak szalona, ciągle jeszcze płacząc i z
trudem łapiąc powietrze w przerażeniu.
- Już dobrze, ukochana, już dobrze... - odezwał się. -
Nigdy więcej nie zostawię cię samej.
Mówiąc to robił sobie wyrzuty, że nie kazał Tekli
zamykać drzwi na klucz, kiedy była sama, i otwierać tylko
jemu. Nigdy jednak nie przyszło mu do głowy, że ktoś z
załogi mógłby ją niepokoić, tym bardziej że prawie cały czas
byli razem, z wyjątkiem gdy zostawiał ją samą na godzinę
przed pójściem do łóżka.
- Boję się... O Drogo... boję się... - szeptała cicho.
- Już po wszystkim - uspokajał ją.
Całe ciało Tekli drżało, więc odsunął ją od siebie pragnąc
delikatnie ułożyć na poduszkach. Jakby obawiając się, że chce
ją znów zostawić, zarzuciła mu ręce na szyję i pociągnęła za
sobą. Pocałował ją pragnąc pocieszyć i zapewnić, że jest
bezpieczna. Uniesienie, które czuł przedtem, powróciło i
wzbierało w nim jak morska fala. Całował Teklę coraz goręcej
- jej oczy, policzki, mały prosty nos i znów usta. Jej ramiona
więziły go w mocnym uścisku tak, że nawet gdyby chciał, nie
mógłby od niej uciec. Przestała płakać i uświadomił sobie, że
jej ciałem nie wstrząsa już strach, lecz że drży z uniesienia.
Poczuł, że dotyka swym nagim torsem jej miękkich piersi.
Była światłem księżyca na rozkołysanych falach i
niespokojnymi gwiazdami na aksamitnym niebie.
Kocham ciÄ™... kocham...!
Nie wiedział, czy wyszeptała te słowa Tekla, czy jego
własne serce. Wiedział tylko, że całe jego ciało jakby tętniło
cudem ich miłości. Piękno i uniesienie, które emanowały z
jego duszy jak jaśniejące płomienie, były częścią jej duszy.
Była jego, a on jej i nic ich już nie dzieliło.
Minęło sporo czasu, zanim Drogo, wciąż trzymając Teklę
w ramionach, odezwał się:
- Moja ukochana! Moja najdroższa! Wybacz mi, proszę!
Nie chciałem, by się tak stało.
- O Drogo... Drogo...! Dlaczego nikt mi nie powiedział, że
kochanie siÄ™ jest tak... cudowne?!
Mówiła bardzo cicho, ale jej głos brzmiał jak pieśń
aniołów. Wiedział, że znalazła się teraz w mistycznym
świecie, gdzie rzeczywistością była tylko ich miłość. Był tam
razem z nią. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien, lecz nie
mógł oprzeć się tej miłości.
Tekla poruszyła się i przysunęła bliżej do niego. Ich ciała
dotykały się. Była delikatna, piękna i niemal eteryczna - taka,
jak sobie wyobrażał.
Całowała jego ramię mówiąc:
- Teraz... naprawdę... jestem twoją żoną.
- Nie powinnaś nią być - odparł - ale nie mogłem
powstrzymać się przed kochaniem ciebie, tak jak nie mógłbym
uciszyć fal czy zgasić światła księżyca.
- Dlaczego miałbyś się powstrzymywać? - zapytała. -
Przecież... należę do ciebie od chwili, gdy zdjąłeś mnie z
muru.
Odgarnął włosy z czoła Tekli i delikatnie dotknął jej
twarzy szepczÄ…c:
- Moja ukochana, najdroższa! Moja piękna, mała
księżniczko! To szaleństwo!
- Rozkoszne, cudowne, wspaniałe szaleństwo -
odpowiedziała z uśmiechem.
- Obawiam się o twoją przyszłość - powiedział.
- Jestem szczęśliwa teraz - powiedziała. - Przyszłość być
może wcale nie nadejdzie... może statek nie dopłynie do
Aleksandrii... może... utonie gdzieś po drodze i będziemy żyć
wśród ryb...
- Wszystko, czego pragnę w tej chwili - powiedział - to
spędzić resztę życia jak teraz - trzymając cię mocno w
ramionach, wiedząc, że jesteś moja.
- Jestem twoja! Jestem, jestem twoja! - wykrzyknęła. - I
za pózno już jest, byś się przejmował, że jestem księżniczką
czy czymś równie bezsensownym.
Milczał, więc po chwili znów się odezwała:
- Nie myślisz chyba, że nie należę do ciebie po tym, co
przeżyliśmy, i że uda się unieważnić nasz związek?!
Zwlekał z odpowiedzią, lecz czując, że ciało Tekli
zaczyna drżeć z niepokoju, odezwał się szybko:
- Myślę, że teraz będzie to bardzo trudne, jeżeli nie
niemożliwe.
Tekla wykrzyknęła radośnie:
- Więc mogę zostać z tobą! Nie możesz mnie się pozbyć,
jak zamierzałeś!
- Nie zamierzałem się ciebie pozbyć - odparł. - Zrozum,
proszę, najdroższa, że jeżeli zostaniesz ze mną, jako moja
żona, będziesz musiała zrzec się swojego tytułu. Nie będziesz
już księżniczką. Zostaniesz nią tylko w moim sercu.
Przekonany, że nigdy przedtem Tekla nie pomyślała o
tym, oczekiwał, że to ją zaniepokoi. Tymczasem Tekla
roześmiała się:
- Właśnie tego chcę! Być w twoim sercu. Być z tobą. Cóż
poza tym może mnie obchodzić?!
- Najukochańsza, to nie takie proste! Mówiłem ci o moich
trudnościach finansowych, a ty nigdy nie zaznałaś ubóstwa.
- Będę się troszczyć o ciebie, gotować ci. Będę robić
cokolwiek, ale nie opuszczÄ™ ciÄ™!
Powiedziała to z taką żarliwością w głosie, że Drogo cicho
westchnÄ…Å‚.
- Kocham cię! - odezwał się. - Nikt chyba nie mógłby być
bardziej cudowny niż ty! Lecz, moja ukochana, niepokoję
siÄ™...
- O co?!
- O to, że nie wiesz, czego się podejmujesz, i że pewnego
dnia będziesz żałować, że wyrzekłaś się wszystkiego, do
czego przywykłaś, w imię miłości.
- A czy to wszystko ma jakieś znaczenie? - zapytała. -
Wiem, że zanim cię spotkałam, nie żyłam, a teraz wszystko się
odmieniło.
Z uśmiechem mówiła dalej:
- Jesteśmy tu - na tym czarodziejskim statku - i jeżeli
miałby to być nasz jedyny dom do końca życia, byłby i tak
dostatecznie duży, by schronić w nim naszą miłość!
- Moja ukochana - wyszeptał całując Teklę i pomyślał, że
właśnie w tej chwili sięga do gwiazd i nikt już nie może mu w
tym przeszkodzić.
Zwit zaglądał przez okno kajuty, gdy Drogo znów się
odezwał;
- Musisz się przespać, najdroższa.
- Jestem zbyt szczęśliwa, by móc spać - uśmiechnęła się
Tekla. - Każdej nocy, gdy byliśmy tu razem, pragnęłam, żebyś
był... tak blisko mnie, jak jesteś teraz, a zamiast tego
słuchałam tylko, jak niespokojnie wiercisz się na podłodze i...
chciałam położyć się obok ciebie.
- Pragnąłem tego samego - powiedział - ale starałem się
robić to, co uważałem za słuszne. No, i proszę, co z tego
wynikło!
- Wybuchła rewolucja w naszych sercach - powiedziała z
uśmiechem. - Miłość zburzyła nasze dotychczasowe życie.
Nie możesz już cofnąć czasu. Musimy zacząć wszystko od
nowa, czy tego chcemy, czy nie.
- Bardzo tego pragnę - odparł. - Może nawet za bardzo i...
wstyd mi, że nie potrafiłem się opanować, ale... nie można
walczyć z własnym sercem, gdy ma nad nami władzę.
- To właśnie chciałam od ciebie usłyszeć - stwierdziła. -
Nie mogłam znieść udawania, że jestem twoją siostrą!
- Wcale nie jesteś do niej podobna - odpowiedział z
uśmiechem przesuwając delikatnie ręką po ciele Tekli i,
całując ją w szyję, znów cicho się odezwał:
- Muszę pozwolić ci się wyspać. Poczuł, że Tekla drży.
- Mamy całe lata, by się wyspać - odpowiedziała. -
Jesteśmy sobie poślubieni, to nasz miodowy miesiąc. Chcę,
byś mnie kochał... raz jeszcze... i jeszcze raz. Dlaczego
mielibyśmy pragnąć czego innego?
- Właśnie, dlaczego? - wyszeptał całując Teklę i znów
zapłonęły gwiazdy unosząc ich do nieba.
Słońce świeciło wysoko, gdy w końcu wstali.
- Przegapiliśmy śniadanie - zauważył z uśmiechem Drogo
- ale nikt chyba tego nie spostrzegł, może z wyjątkiem
chińskiego kucharza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates