WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

\adnego faszyzmu i tak dalej, i tak dalej; takie tam teoretyczne ględzenie. Dieter siedział
naprzeciw niego, potrząsał tylko głową i próbował z nim polemizować, ale Horst nie
dopuszczał go do głosu.
Kiedy wreszcie Dieter zupełnie zamilkł, a Horst mówił i mówił na okrągło, spróbowałam im
przerwać pytając Dietera, co on na to. Popatrzył na mnie, popatrzył na Horsta i rzucił tylko
jedno zdanie:  A co to wszystko ma wspólnego z tym, \e mój dziadek jest mordercą?" Wstał i
poszedł do swego pokoju.
Następne tygodnie były straszne. Co wieczór dyskusje, krzyki, łzy, oskar\enia. Dieter i ja
atakowaliśmy się wzajemnie  niczym wyznawcy dwóch ró\nych re-
79
ligii  zgoła odmiennymi prawdami. Horst chronił się przed telewizorem i' w ogóle przestał
do czegokolwiek mieszać. Od czasu do czasu wyskakiwał z jakąś bezsensowną radą, jak na
przykład, byśmy ju\ przestali i nie brali wszystkiego tak powa\nie. Ale to nic nie dawało,
wręcz przeciwnie. Dieter wszystko brał powa\nie.
Z czasem zaczęłam się bać, \e stracę własnego syna. Do zerwania z ojcem nigdy nie doszło,
mimo tego wszystkiego, czego się od niego dowiedziałam. A teraz musiałam się bać, \e takie
zerwanie mo\e nastąpić między mną a moim synem. Znalazłam się w rozpaczliwej sytuacji,
musiałam wybierać między synem a ojcem.
Najpierw oczywiście chciałam spróbować porozumieć się z synem. Nie rozmawialiśmy ze
sobą ju\ chyba ze dwa tygodnie, kiedy pewnego wieczoru poprosiłam go, by raz jeszcze mnie
wysłuchał. Starałam się opowiedzieć mu, czego dowiedziałam się od ojca, mówiłam o
zwiedzaniu Oświęcimia i innych prze\yciach z mojej młodości. Miałam szczery zamiar
wyjaśnić mu, jak przekazano mi dzieje mego ojca i historię narodowego socjalizmu, jak na to
zareagowałam i na ile w ogóle mnie to zaprzątało. Starałam się tak\e uświadomić mu ró\nicę
między dwoma pokoleniami. Nam, w jego wieku, nigdy nie przyszłoby do głowy, by w
kółkach zainteresowań zgłębiać historię miasta w okresie nazizmu. Jak głupi i naiwni,
pozbawieni .zainteresowań, byliśmy w porównaniu z dzisiejszą młodzie\ą. Albo,v co te\ jest
mo\liwe, jak bardzo obcią\ony był wtedy jeszcze ten temat.
Była to bardzo wa\na rozmowa. Dieter słuchał w skupieniu, zadawał mi masę pytań i nie był
ju\ tak nieprzystępny. Ale myślę, \e najwa\niejsze było dla niego moje zapewnienie, i\ nie
mam zamiaru bronić dziadka za wszelką cenę. śe dziadek nie mo\e stanąć między nami, a on
nie powinien we mnie widzieć byłej naro-
80
dowej socjalistki, która ciągle jeszcze trwa przy ideałach z przeszłości. Zrozumiał tak\e, \e
niełatwo jest uznać własnego ojca za mordercę, i potępić go, jeśli nigdy nie znało się go od tej
strony, a on nigdy się z tej strony nie pokazał.
No tak, ściśle rzecz biorąc prosiłam swego syna o wybaczenie, a tak\e o więcej zrozumienia
dla mojej sytuacji. Nie pozostawiłam wątpliwości co do mej negatywnej oceny tamtego
okresu i czynów dziadka. Przypuszczalnie to właśnie zadecydowało, \e odnalezliśmy się z
"Dieterem.
W następnych dniach wydarzyło się coś wspaniałego. Zaczęłam solidaryzować się z synem
 przeciw własnemu ojcu. Coraz bardziej interesowałam się jego pracą w grupie, a on
pokazywał mi wszystko, co wraz z przyjaciółmi znalazł i czym się zajmował. Jego przyjaciele
przychodzili teraz do nas coraz częściej, a ja wtedy najczęściej siedziałam w kącie i
przysłuchiwałam się. To było fascynujące widzieć, jak młodzi ludzie podchodzą dziś do
historii. To pokolenie było po prostu bardziej naturalne ni\ my, miało mniej obaw i
zahamowań.
Ale nie wszystko jeszcze było tak jak trzeba. Nadal co niedzielę odwiedzałam ojca i za
ka\dym razem, gdy go widziałam, miałam zamiar z nim porozmawiać. Ale nie byłam w
stanie. On wtedy ju\ z trudnością się poruszał, kiepsko słyszał, a więc najczęściej wiozłam go
na wózku do parku. Nie mogłam się zdobyć na to, by zagadnąć go, w jaki sposób doszedł do
tego domu, w którym i ja teraz mieszkałam.
Próbowałam namówić Dietera, by pojechał ze mną i porozmawiał z dziadkiem. Nie chciał.
 To twój ojciec"  mówił. Przypuszczałam jednak, \e i dla niego rozmowa z dziadkiem
byłaby nieprzyjemna.
Po paru tygodniach jednak udało mi się go nakłonić. Dziadek ucieszył się na jego widok, nie
widział go ju\
t  Kainowe dzieci
81
prawie rok. Pytał o szkołę, i obaj rozmawiali jak dobrzy przyjaciele. Pomyślałam nawet, \e
być mo\e Dieter zrezygnował ju\ ze swoich zamiarów. Myliłam się jednak. Po pierwszej
wymianie zdań o wszystkim i o niczym, przeszedł do sedna sprawy.
Zadał mojemu ojcu to samo pytanie, co mnie: czy zna rodzinę Kollegów? Nie, odpowiedział
ojciec, nigdy o takiej nie słyszał. Dieter zapytał go następnie, skąd miał ten dom, w którym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates