WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o takim ogrodzie, który się odradza, odkąd przeczyta-
łam w dzieciństwie pewną piękną książkę...  wyznała.
102 CAROLE MORTIMER
Hugh uśmiechnął się. Wyglądał teraz o wiele mło-
dziej.
 Ja też czytałem tę książkę  szepnął konspiracyj-
nie.  Jednak nasz ogród nie jest już ani tajemniczy,
ani tak zadbany. Moja żona lubiła się nim zajmować.
Sabina wiedziała, że Hugh jest wdowcem od kilku
lat.
 Wiesz, Sabino...  zaczÄ…Å‚ po chwili milczenia.
 Cieszę się, że mogę z tobą pomówić na osobności.
 ZerknÄ…Å‚ na niÄ… niepewnie.  Powiedz mi, jako
młoda kobieta... jak moja rodzina... twoim zdaniem...
przyjmie wiadomość, że ja, w moim wieku... za-
kochałem się?
Sabina, zaskoczona pytaniem, szeroko otworzyła
oczy.
 Naprawdę nie wiem...  wykrztusiła.
 Przepraszam.  Zachichotał i dodał:  Nie mia-
łem zamiaru cię zaszokować.
 Wcale mnie nie zaszokowałeś  zapewniła,
zmieszana swoją głupią reakcją.
 Potrzebuję niezależnej opinii, zanim wystąpię
przed rodziną. Chociaż Brice już się domyśla...
 Skrzywił się z niechęcią.
O tak, on na pewno!  pomyślała z irytacją.
Przeszli przez furtkÄ™ w murze do ogrodu. Natych-
miast ogarnÄ…Å‚ ich cudowny zapach dziko rosnÄ…cych
kwiatów.
 I co o tym myślisz?  zapytał Hugh.
Sabina rozglądała się z zachwytem w oczach.
 Cudowne miejsce! Jakby zaczarowane!
PORTRET MODELKI 103
 Miałem na myśli całkiem inną sprawę  wy-
jaśnił kwaśno.
Nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Hugh był
po osiemdziesiątce, ale wyglądał dużomłodziej i na-
dal mógł się podobać. Przecież każdy ma prawo się
zakochać... Ale przypomniała sobie własną reakcję na
rewelację matki i przypuszczała, że rodzina Hugh
może być bardzo zaskoczona wyznaniem seniora
rodu.
 To trudne...  przyznała szczerze.  Przydarzyła
mi siÄ™ niedawno podobna sytuacja... Dotyczy mojej
owdowiałej matki... Obawiam się, że nie zareagowa-
łam właściwie. I dlatego moja rada jest taka: nie
zwracaj uwagi na pierwszą reakcję członków twojej
rodziny.
Hugh uniósł posiwiałe brwi.
 Nie byłaś miła dla matki?
 Wstyd się przyznać, ale zachowałam się okrop-
nie  przyznała.
 Powiedz mi, Sabino...  zaczÄ…Å‚ Hugh, przyglÄ…da-
jąc się jej ciekawie  ...co myślisz o moim wnuku?
 Którym?  Postanowiła grać na zwłokę, znowu
zaskoczona pytaniem.
Hugh uśmiechnął się.
 Poznałaś też Logana i Fergusa?
 Tylko Fergusa. My...  Urwała. Nie mogła prze-
cież powiedzieć, że ona, Brice, Fergus i Chloe jedli
razem kolacjÄ™ w restauracji.  Logana tylko widzia-
łam z daleka  ciągnęła pozornie lekkim tonem.  Są
do siebie bardzo podobni, prawda?
104 CAROLE MORTIMER
 Tak, wszyscy z rodziny McDonaldów są do
siebie podobni.  Pokiwał głową.
Widać było, że jest dumny ze swoich wnuków.
I miał ku temu powody; byli bardzo przystojni, wyjąt-
kowo atrakcyjni, a przede wszystkim osiÄ…gali sukcesy
w dziedzinach, które były ich pasją.
 Nie odpowiedziałaś mi, Sabino... Pytałem o Bri-
ce a  Hugh wrócił do tematu i świdrował ją wzro-
kiem.
 Myślę, że Brice...  spróbowała zażartować
 odziedziczył po dziadku... niezwykłą otwartość.
Niczego nie owija w bawełnę.
Hugh zachichotał. Widać było, że sprawiła mu
przyjemność.
 Zawsze ich uczyłem, że szczerość i otwartość to
najlepsza taktyka. Nawet gdyby przysporzyła po dro-
dze kilku wrogów. I s z c z e r z e mówiąc, Sabino...
 zaczÄ…Å‚ znaczÄ…co.
 Hej! hej!  usłyszeli głos Richarda. Stał przy
otwartej furtce do ogrodu.
Pojawił się w dobrym momencie, pomyślała Sabi-
na z ulgą. Nie była pewna, czy chciała prowadzić dalej
rozmowę na temat Brice a i być sondowana wzglę-
dem swoich uczuć do niego. Cała sytuacja była dla
niej jeszcze zbyt nowa. Po prostu emocjonalny chaos!
Z drugiej strony, nie miała też ochoty rozmawiać
z Richardem...
 Zobacz, kogo tu spotkałem przed chwilą...  Ri-
chard z tajemniczą miną przesunął się w bok, żeby
odsłonić osobę stojącą za nim.
PORTRET MODELKI 105
Sabina zobaczyła... swoją matkę!
Zmarszczyła czoło. Była zaszokowana jej wido-
kiem. Skąd ona się tu wzięła? Czyżby Brice...? Jeśli
odważył się do niej zadzwonić...
 Joan...  odezwał się nagle Hugh.
Sabina odwróciła się i spojrzała na niego.
Starszy pan zaczerwienił się, zamrugał powieka-
mi. Widać było, że jest bardzo zmieszany i zdener-
wowany przybyciem gościa.
I w tym momencie Sabina wszystko zrozumiała.
Prawda poraziła ją niczym grom z jasnego nieba.
Hugh McDonald, dziadek Brice a, i jej matka byli
parą! Hugh był zakochany w jej matce!
ROZDZIAA JEDENASTY
 Sabino, myślę, że naprawdę przesadzasz...
 Nie pytałam cię o zdanie!  Odwróciła się do
niego gwałtownie.
Brice siedział na jej łóżku i patrzył, jak gwałtownie
i bezładnie wrzucała rzeczy do walizki.
 Najlepiej będzie, jeżeli nie powiesz już ani
słowa na ten temat!  dodała. Spoglądała na niego
gniewnie. Jej oczy wyraznie pociemniały. Była na-
prawdę wściekła.
Musiał przyznać, że miała do tego prawo.
Gdy kilka minut temu zszedł na dół, zobaczył,
jak Sabina z furią wpada do domu. Nigdy nie widział
jej tak wzburzonej. Jej zazwyczaj blada twarz teraz
płonęła.
 Co się stało...?  zapytał.
 Zostaw ją, Brice  usłyszał głos dziadka, który
pojawił się w drzwiach do domu.
 Ale...
 Powiedziałem, zostaw ją!  Dziadek podniósł
głos. Obaj stali nieruchomo w korytarzu, patrząc, jak
Sabina znika na zakręcie schodów.
Brice odwrócił się i patrzył na dziadka.
 Co tu siÄ™ dzieje?  Do tej pory tylko w towarzys-
PORTRET MODELKI 107
twie Brice a traciła panowanie nad sobą. Poza tym
wczoraj wieczorem wydawało mu się, że bardzo
polubiła Hugh, więc...  Co jej zrobiłeś?  rzucił
oskarżycielskim tonem.
Błysk wesołości pojawił się na sekundę w oczach
dziadka, po czym szybko znikł zamaskowany po-
wagÄ….
 Nic jej nie zrobiłem  odparł powoli i zmarsz-
czył brwi.  W każdym razie nic, co miałoby na celu
zranienie jej czy wyprowadzenie z równowagi.
 Ale stało się jedno i drugie  stwierdził Brice,
nie wiedząc, czy powinien biec za Sabiną czy zostać
tutaj i wysłuchać, co ma do powiedzenia dziadek.
Hugh podniósł do góry ręce w obronnym geście.
 Muszę się przyznać, że kiedy mi powiedziałeś,
że przyjedziesz tu z Sabiną na weekend, pomyślałem,
że to szczęśliwy traf.  Pokręcił głową.  Ale nie-
stety... zanim zdążyłem jej wszystko wytłumaczyć...
 Możesz mówić trochę jaśniej?  zniecierpliwił
się Brice.  Dlaczego przyjazd Sabiny miał być
szczęśliwym trafem?
Brice trochę obawiał się odpowiedzi. Skoro Sabina
i Hugh nigdy wcześniej się nie spotkali, co takiego
Hugh miałby jej tłumaczyć...
 Może lepiej ja to wyjaśnię  rozległ się z tyłu
spokojny kobiecy głos.
Brice odwrócił się wstronę drzwi. Stałatamszczup-
ła kobieta o jasnych włosach do ramion, mogła mieć
około sześćdziesiątki. Była zgrabna, miała ładną
twarz. Brice na pewno nigdy wcześniej jej nie spotkał.
108 CAROLE MORTIMER
Chociaż...
Gdy jej siÄ™ przyglÄ…daÅ‚, úswiadomiÅ‚ sobie, że byÅ‚o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates