[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedyś chciała wierzyć w miłość. Chciała wierzyć, że ją odnajdzie. Zanim jednak na scenie pojawił się Nate McGrory, uznała, że nie ma na nią szans. A jeśli nawet przez moment miała jakieś przelotne złudzenia dotyczące tego, co zaszło między Nate'em a nią, musiała szybko sprowadzić się na ziemię. On mieszkał w Miami. Latał prywatnymi odrzutowcami. Zgodnie z tym, co twierdziły plotkarskie czasopisma, miał mnóstwo kobiet. Nie chcąc dłużej pozostawać sam na sam z myślami, chwyciła słuchawkę i wykręciła numer Kim. ROZDZIAŁ ÓSMY Mama byłaby ze mnie bardzo dumna, pomyślał Nate z jękiem w tydzień po ich żeglarskiej przygodzie. Znów był w West Palm, mniej więcej o dwadzieścia kroków od sypialni Rachael, po kilku tygodniach ich nie-związku i wciąż był czysty jak świeżo spadły śnieg. W sumie trochę śniegu nawet by mu się przydało. Na głowę, nie mówiąc o reszcie. - Nie mam merlota, ale może być pinot noir - zawołała z kuchni. Usłyszał otwieranie i zamykanie drzwi szafki, a potem ciche pobrzękiwanie kieliszków do wina. -Doskonale. Był piątek i siedzieli w jej miejskim domu. Nate zajął miejsce na tarasie, tuż przy drzwiach, przy stoliku ze szklanym blatem. Po południu planowali wybrać się na festiwal pod gołym niebem na City Place Plaża. Nate przyleciał rano na spotkanie w interesach i skończył je wcześniej. Zameldował się w hotelu, wziął prysznic i przebrał się w białą koszulkę polo, jasne szorty oraz sandały. Stracił nieco czasu na Worth Avenue, ale nie mógł już wytrzymać. Zaryzykował i przyszedł wcześniej, wiedząc, że zapewne ledwie wróciła z pracy do domu. Rachael była zaskoczona, kiedy zobaczyła go w progu. To nieoczekiwane wcześniejsze przybycie zbiło ją z tropu. Doskonale. Ładnie wyglądała. Zdążyła wprawdzie zdjąć żakiet i krawat, ale wciąż miała na sobie spódnicę i białą bluzkę. Rozpięła tylko dwa guziki pod szyją. To małe ustępstwo na rzecz wygody nie powinno było przyprawić go o bicie serca, podobnie jak bose stopy, lecz stało się wręcz przeciwnie. - Pewnie nie masz nic do jedzenia? - Nie jadłeś lunchu? - zapytała z kuchni. Gdybyż to było takie proste. - Tylko jakąś przekąskę - wyjaśnił. - Mam tylko brie i krakersy. - Wystarczy. Będzie musiało. Ostatnie kilka tygodni było najbardziej zaskakujące, najzabawniejsze i seksualnie frustrujące w całym jego życiu. Musiał przyznać, że choć zachowanie czystości związku go zabijało, to jednak było bardzo pouczające. Dowiedział się o niej różnych rzeczy, których nigdy nie uznałby za istotne, gdyby spędzali w łóżku tyle czasu, ile on by sobie wyobrażał. Na przykład dowiedział się, że panna Rachael była wolontariuszką w schronisku dla kobiet. Zaczął zastanawiać się nad jej dzieciństwem i nad tym, co mu- siała przejść. Pewnego dnia zapytają o to, a tymczasem zadowoli się tym, co ma. Była też zagorzałą czytelniczką i pochłaniała wszystko - od biografii, poprzez poradniki aż po romanse płaszcza i szpady. Była plątaniną sprzeczności, lecz mimo to kilka starannie dobranych romansideł na półce dawało mu jakąś nadzieję. Eklektyczne urządzenie mieszkania sprawiło, że uznał ją za osobę zmysłową. Lubiła jaskrawe kolory i miękkie materiały, otwarte, pełne powietrza przestrzenie i sztukę nowoczesną. Nawet na tarasie otaczała się hibiskusami i jaskrawo kwitnącymi roślinami, które przepełniały popołudniowe powietrze egzotycznymi zapachami. Była zmysłowa jak salsa. Rachael wyszła na taras. Bez słowa postawiła przed nim tacę sera i krakersów, a obok szklankę wina. Powietrze wydawało się naładowane elektrycznością. Rachael niechcący trąciła go w ramię i odskoczyła. - Czy naprawdę nie szkodzi, że przyszedłem wcześniej? - zapytał. Czy ona też to czuła? Jak mogłaby nie poczuć? - Nie, w porządku. Ja tylko... szybko wskoczę pod prysznic, jeśli możesz poczekać. Jej zachrypnięty głos podziałał na jego napięte zmysły jak drut pod napięciem. Podobnie jak myśl o tym, że zaraz zdejmie bluzkę, spódnicę, a potem znajdzie się pod gorącymi strumieniami prysznica. Na samą myśl ojej namydlonym ciele i spływających po nim strużkach wody poczuł,'że kręci mu się w głowie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|