WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do markizy!
- Zaprowadziłam ją do łóżka po jej urodzinowym
przyjęciu, które przeciągnęło się do samego rana. Byłam na
nim, bo życzył sobie tego pan Forstrath. Robiłam wszystko,
żeby go unikać. - Kiedy opowiadała o przyjęciu, jej głos
znowu stał się ostry i nieprzyjemny. - Był już taki moment, że
chciałam pchnąć go nożem. Wiedziałam jednak, że mi się to
nie uda i w rezultacie stryj po raz kolejny mnie zbije. Za
każdym razem, kiedy mówiłam, że nie wyjdę za tego
człowieka, stawał się coraz bardziej okrutny i gwałtowny.
- A więc ukradłaś biżuterię markizy, pomagając jej
położyć się do łóżka!
- Jej pokojówka była na dole i bawiła się razem z
pozostałą służbą - wyjaśniła Cara. - Prawie wszyscy służący
stryja Lionela zachowywali się w sposób, na który ani papa,
ani dziadek by im nie pozwolili. Mama zawsze mówiła, że zły
pan ma złych służących.
- To prawda - zgodził się markiz. - A więc położyłaś
markizę do łóżka i zabrałaś jej biżuterię.
- Nie zabrałam biżuterii, którą nosiła. To byłoby bardzo
nierozsądne. Ale kiedy chowałam jej klejnoty do szkatułki,
znalazłam tam dwa cenne przedmioty, których nigdy nie
nosiła. Jak pan wie, ciągle je mam.
- Zapomniałem o tym - rzekł markiz. - Oczywiście trzeba
je zwrócić właścicielce. Nie mogę pozwolić, żeby moją żonę
ścigano za kradzież!
Cara otworzyła ze zdziwienia szeroko oczy.
- Stryj Lionel byłby zachwycony, gdyby mnie powiesili
za tę zbrodnię! Proszę wziąć tę biżuterię. Wierzę, że wymyśli
pan jakiś sprytny sposób, żeby ją zwrócić właścicielce. Nie
chciałabym, żeby domyśliła się, że jej coś zginęło. - Zanim
markiz zdążył się na to zgodzić, dziewczyna rozpłakała się. -
Emily zrobiłaby to dla mnie. Gdybym tylko mogła się z nią
spotkać.
- Zastanowię się nad tym - obiecał markiz - ale najpierw
proszę skończyć swoją opowieść.
- Ukryłam broszę i bransoletkę. Następnego dnia markiza
bardzo zle się czuła i cały dzień leżała w łóżku. Poprosiła
mnie, bym podała jej chusteczkę, która leżała w jednej z
szuflad. Kiedy wyjmowałam ją, znalazłam w szufladzie dużo
pieniędzy. Leżały w nieładzie między jej rzeczami.
Cara zmieszała się trochę.
- Wiedziałam, że to są te pieniądze, które markiza
wygrała na przyjęciu i podczas jednej ze swoich wizyt ze
stryjem Lionelem w jakimÅ› kasynie na Mayfair.
Markiz dobrze wiedział, że było tam mnóstwo domów gry
przeznaczonych tylko dla arystokratów. Uważano je za domy
prywatne i dlatego nie podlegały prawom o hazardzie.
- Byłam przekonana, że markiza ich nie liczyła i nie miała
pojęcia, ile pieniędzy wygrała. Nie znała się na angielskich
pieniądzach. Zawsze powtarzała, że nie zna ich wartości.
- Więc sama się pani obsłużyła! - powiedział z przekąsem
markiz.
- Mogłam zrobić to albo wyjść za Mortimera Forstratha!
Stryj Lionel powiedział mi, że rozpoczął przygotowania do
tego małżeństwa. Miało się odbyć w ciągu najbliższych dwóch
tygodni. Miałam zamówić dla siebie suknię ślubną.
- Teraz już doskonale rozumiem, dlaczego zdecydowała
się pani na ucieczkę. Uważam, że w tych okolicznościach nie
mogła pani uczynić nic innego.
Po raz pierwszy w czasie tej rozmowy w oczach Cary
pojawił się jakiś blask.
- Czy naprawdę pochwala pan wszystko, co zrobiłam,
milordzie? - spytała drwiąco.
Markiz roześmiał się.
- Nie mam innego wyboru.
- Wcześniej, kiedy obchodziłam cały dom, znalazłam
ubranie z Eton. Było ich tam kilka. Myślę, że należały do papy
lub do stryja, kiedy byli chłopcami. Znalazłam tam też stroje
sprzed co najmniej wieku.
- Wszystkie strychy w Londynie są pełne skarbów -
zauważył markiz. - Wiem, że moja matka znalazła raz w
pałacu w Broome suknię ozdobioną prawdziwymi
diamentami. Suknia leżała na strychu ponad sto lat!
- Jeśli wrócę do Broome, na pewno dokładnie przeszukam
cały pałac! - wykrzyknęła Cara.
Markiz natychmiast zauważył, że dziewczyna nie użyła
słowa  kiedy", lecz "jeśli". Cara spostrzegła, że zwrócił na to
uwagÄ™.
- Chciałam o tym porozmawiać.
- Tak, oczywiście, ale proszę mi pozwolić najpierw
powiedzieć, że cieszę się, że opowiedziała mi pani o swojej
ucieczce. Dzięki temu rozumiem, dlaczego musiała pani to
zrobić.
- Obawiam się, że na nieszczęście dla pana wybrałam
właśnie pański powóz. Zrobiłam to, ponieważ tylko on był
zaprzężony w sześć koni. Podejrzewam jednak, że gdyby
ktokolwiek zobaczył mnie wtedy i powiadomił o tym stryja
Lionela, ta ucieczka skończyłaby się tak samo.
Markizowi przyszło na myśl, że mogła nie wybierać tak
bogatego człowieka. To pomogło hrabiemu zmusić go do
małżeństwa. Jednocześnie wybrała wroga swego stryja. Dzięki
temu hrabia Matlock dokonał na nim swej zemsty. Nie chciał
jednak mówić tego głośno. Po chwili przerwy powiedział:
- Co się stało, to się nie odstanie. Mam nadzieję, Caro, że
jesteśmy oboje wystarczająco inteligentni, żeby zachować się
możliwie najrozsądniej w tej niezwykłej sytuacji.
- Oczywiście można unieważnić to małżeństwo -
stwierdziła Cara. - Przecież stryj Lionel zmusił pana do niego
szantażem.
- Niemniej jednak z punktu widzenia prawa zawarliśmy
małżeństwo całkiem legalnie - zauważył markiz. Nie zdawał
sobie nawet sprawy, jak bardzo oburzała go ta historia. Nie
wiedział, że jego głos stał się ostry, zimny i pełen pogardy.
- Chciałabym coś zaproponować - powiedziała cicho
Cara.
- Co takiego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates