WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strachu, kobiety o złotawej skórze i wzdętych ciężarnych brzuchach rozpruwanych ostrzami
bagnetów. Niegdyś to, czy bagnety należały do żołnierzy angielskich, czy francuskich, miało
ogromne znaczenie. Pózniej zrozumiał, że to tylko kwestia czasu i geografii, że żołnierze na
wszystkich frontach robili takie rzeczy. Kiedyś myślał, że Anglicy byli narodem wybranym
przez Boga, Anglia zaś ziemią wyniesioną nad wszystkie inne, chronioną boską opatrznością;
siłą dobra, walczącą z wrogami, którzy zatem musieli być siłami zła. Kiedyś wierzył w
sprawiedliwe wojny i słuszne sprawy. Kiedyś.
Sebastian otworzył oczy. Jego oddech był szybki i urywany, a dłonie, zaciśnięte w
pięści, wilgotne od potu. W sypialni o szczelnie zasłoniętych oknach panowały ciemności, nie
wiedział zatem, która jest godzina. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, gdzie się znajduje i
dlaczego. Nie chciał zasypiać, zamierzał tylko odpocząć. Powoli zacisnął powieki, po czym
znów je otworzył. Ale wspomnienie mrocznych obrazów prześladujących pamięć nie chciało
go opuścić.
Sir Henry Lovejoy zdecydował, że na Brook Street będą mu towarzyszyć starszy
konstabl Edward Maitland, i jeszcze jeden - młodszy konstabl nazwiskiem Simplot, wybrany
przez Maitlanda. Lovejoy nie spodziewał się oporu ze strony człowieka o pozycji społecznej
Dewlina. W głębi duszy obawiał się jednak, że gdyby wybrał się sam, bez konstabli,
wicehrabia mógłby go potraktować lekceważąco. O dziwacznych zwyczajach podejrzanego
krążyły prawdziwe legendy. Lovejoy wyobrażał sobie, że mężczyzna tego pokroju mógłby po
prostu roześmiać się dokonującemu aresztowania sędziemu prosto w twarz. Gdyby Lovejoy
mierzył więcej niż cztery stopy i jedenaście cali, może czułby się pewniej. Tak, czy inaczej,
poczuł tajemną radość, widząc, że Simplot jest dobrze zbudowany i wyższy nawet niż
Maitland.
- Poczekaj na nas - powiedział stangretowi, gdy zatrzymali się przed rezydencją
Dewlina na Mayfair Street.
Był to elegancki budynek ze zgrabnym wykuszowym oknem i jońskim portykiem o
pięknych proporcjach. Nie wytrzymywał jednak porównania z rezydencją rodziny St. Cyr,
masywną granitową budowlą na Grosvenor Square, która pewnego dnia miała przejść na
własność Dewlina, wraz z tytułami ojca, nieruchomościami w Kornwalii, hrabstwach Devon i
Lincolnshire oraz udziałami w kopalniach, stoczniach i bankach. Lovejoy patrzył na schludną,
zdobną w sztukaterie fasadę i zastanawiał się, jak fakt, że Dewlin zdecydował się zamieszkać
tutaj, na Brook Street, zamiast w ojcowskim pałacu, świadczy o wzajemnych stosunkach
hrabiego Hendonu i jego jedynego następcy.
- Jego hrabiowska mość przekona się, że Newgate jest lokalem o zgoła odmiennym
standardzie - powiedział półgębkiem Maitland, gdy kamerdyner o kamiennej twarzy
wprowadził ich z ukłonem do holu. - Zaiste, bardzo odległym - dodał, kręcąc blond głową na
wszystkie strony, by obejrzeć jak najwięcej lśniących białych i czarnych marmurów oraz rząd
portretów oprawnych w złote ramy, zawieszonych wzdłuż krętych schodów prowadzących na
piętro.
- Uprzedzacie fakty, konstablu. - syknął Lovejoy, gdy kamerdyner zapukał do
biblioteki i usłyszał zaproszenie wicehrabiego.
- Milordzie - powiedział kamerdyner. - Osoby, które pragnęły się z panem zobaczyć
dziś rano, powróciły. W towarzystwie.
Wicehrabia Dewlinu stał przy biurku, opierając się biodrem o jego krawędz. Po jego
twarzy przemknął wyraz irytacji, gdy podniósł wzrok znad trzymanych w ręce papierów. Był
wysoki i szczupły, z ciemnymi włosami i wysokim czołem, na którym coś - lub ktoś -
niedawno pozostawiło paskudną szramę.
- Tak? - spytał. - O co chodzi?
Lovejoy zaczekał na wyjście kamerdynera, po czym skłonił się nisko.
- Jestem sir Henry Lovejoy, główny sędzia pokoju z Queen Square. Milordzie, wydano
nakaz pańskiego aresztowania w związku z morderstwem Rachel York.
Lovejoy nie wiedział jakiej reakcji powinien się spodziewać - poczucia winy albo
może gwałtownych zapewnień o niewinności. W ostateczności można było oczekiwać szoku i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates
    u i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates