[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i ty móglbys zastrzelic lwa, który po to tylko przeobrazil sie w matke smrodu, aby wywolac twój gniew. - Nie sadze, gdyz pamietam o tym, co, zdaje sie, nie bylo ci dotychczas wiadome - ze w ciemnosciach nocy kazdy ksztalt urasta. Jezeli tego na przyszlosc nie bedziesz bral pod uwage, oczy twoje gotowe przyzwyczaic sie do traktowania jaszczurki jako krokodyla. - Dlaczego rzucasz mi na glowe krokodyla? Czy omylka mego oka obrazila cie tak mocno, ze nie mozesz mi przebaczyc? - O obrazie nie moze byc mowy. Ale popelniles blad, bos przerwal bardzo interesujaca i ciekawa rozmowe Persów. - W allah! Ubolewam bardzo nad tym. Awiec udalo ci sie podkrasc do nich niepostrzezenie? - Tak. - Cóż to za ludzie? Czym sie trudza? Skad przybyli, czego chca, o czym mówili? 233 - Gdybys nie przervval rozmowy tym niefortunnym strzalem, od-powiedzialbym na wszystkie pytania. Pomijam juz okolicznosc, zes zwrócil na nas ich uwage. Na skutek twej porywczosci jednak, przed która cie Hanneh wyraznie ostrzegala, stracilem moznosc zbadania tajemnicy, która w naszej podróży przez Persje przydalaby sie bardzo. - Powiedz sidi, co to za tajemnica? - Nie moge ci tego, niestety, powiedziec, bom sie nie dowiedzial. Wróćmy jednak do ogniska. Trzeba dorzucic galezi, inaczej zgasnie. - Moze lepiej zgasic ogien, Aby Persowie nas nie znalezli? - Skoro juz wiedza, ze ktos tu jest, niech sie przekonaja, ze to ludzie, których nie maja powodu sie obawiac. - Czy beda wobec nas uprzejmi? - Radzilbym im dla ich wlasnego dobra. - Sadzisz, ze tu do nas przybeda? - Bez watpienia. Z poczatku beda niezwykle ostrozni i zechca nas obserwowac z ukrycia; skoro jednak zobacza, ze jest nas tylko dwóch, bezwzglednie sie pokaza. Wtedy ustalimy line postepowania. No, a teraz pomówmy o czyms obojetnym, gdyz nie jest wykluczone, ze sa juz niedaleko. Jesli ich zauwaze, dam ci znac za pomoca zlozenia rak. - Skoro bedziemy rozmawiac, nie doslyszych odglosów ich kro-ków. - Ty nie uslyszysz, bo nie masz wprawy; mnie rozmowa nie prze-szkadza. Usiedlismy przy ognisku. Bylem odwrócony tylem do krzaków, Halef ulokowal sie naprzeciw. Po niedlugim czasie dalem umówiony znak, poniewaz bylem pewien, ze ktos stoi za mna w krzakach. Nie zauwazylem nic i nic nie uslyszalem. Kierowal mna ten blizej nieokre-slony szósty zmysl, który u westmana z biegiem czasu rozwija sie nieslychanie. Czlowiek przeczuwa raczej w tych wypadkach, niz od-czuwa. Mialem wrazenie, ze ze stojacego za mna Persa emanuje jakis prad, podobny do niewidzialnych nici, laczacych przedmiot pachnacy z organami powonienia. Rozmawialismy tak beztrosko i swobodnie, 234 jak gdybysmy nie mieli pojecia, ze ktos moze nas podsluchiwac. Skierowalem rozmowe na tematy, z których trudno byloby wysnuc jakiekolwiek wnioski co do naszych zamiarów. Pers shzchal wiec przez chwile rozmowy, która go nic a nic nie obchodzila. Zniecierpliwil sie wreszcie, wyszedl z zarosli, stanal przed nami i zapytal takim tonem, jak gdyby byl panem i wladca: - Coscie za jedni? Czego tu chcecie? Przypuszczajac, ze nas tym pytaniem zbije z tropu, pogladzil z zadowoleniem kozia bródke i spojrzal na nas wzrokiem pelnym ocze-kiwania. Nie otrzymawszy odpowiedzi, ciagnal dalej: - Dlaczego nie odpowiadacie? Czyscie slepi i glusi? Czy mnie nie widzicie i nie slyszycie? Na te slowa odparlem: - Istotnie jestesmy slepi i glusi, ale tylko wobec ludzi, którzy daja powód, aby na nich nie zwracac uwagi. - Masz mnie na mysli? - Tak. Nie zachowujesz sie jak czlowiek godny szacunku. Na to odparl szyderczo: -Affuhsa! Jaka szkoda. A wiec jestem czlowiekiem, który dla was nie istnieje? - ~tóry istniec nie powinien, - poprawilem - jesli bowiem znizam sie do rozmowy z toba, daje ci dowód, zem zauwazyl twoja obecnosc. - Zauwazyles moja obecnosc! Co za uprzejmosc i laskawosc. Jakze ci jestem wdzieczny, zes raczyl mnie laskawie zauwazyc. Dotychczas uwazalem sie za czlowieka, którego kazdy nie tylko widzi, ale i uprzej-mie traktuje. - Byles w wielkim bledzie; ten bowiem, kto rzada uprzejmosci, musi byc sam uprzejmy. - Allah! Czy to wyrzut? - Nie. Obojetne mi to, jakim jestes. Poniewaz jednak mówiles o uprzejmosci, zwrócilem ci uwage, ze nie mozesz sie nia pochwalic. Rozesmial sie i zapytal: 235 - Uwazasz, ze powir~ienem byl przywitac sie z wami? Czyniac przeczacy ruch reka, odparlem: - Mówiac o przywitaniu, dajesz dowód, ze najprostsza zasada uprzejmosci nie jest ci nieznana. Skrzyzowal rece na piersi, sklonil sie gleboko wschodnim zwycza-jem i rzekl ironicznie: - Poniewaz wygladasz na wielkiego pana, chce nadrobic to, co zaniedbalem, i wolam: Asalam alejkum! Skinalem glowa, udajac, ze nie wyczuwam szyderczego tonu. Ciagnal dalej: - Mam wrazenie, ze ci to nie wystarczy. Prosze wiec o laskawe pozwolenie, aby mi wolno bylo usiasc. Ahfal-i-szerif? Jak szacowne zdrowie? Odrzeklem tonem nauczyciela, który laskawie udziela pochwaly uczniowi: - No, teraz rzecz poszla jako tako. Jesli bedziesz mial szczescie stykac sie czesciej z uprzejmymi ludzmi, nauczysz sie obejscia w towarzystwie ludzi przecietnych. O tym, abys godnie sie zachowal wobec osób wyzej od ciebie stojacych, watpie. Badz zadowolony, zem cie napomnial. Czlowiek, zdajacy sobie sprawe ze swych bledów, robi pierwszy krok w kierunku poprawy. Mam wrazenie, ze w dziedzinie form towarzyskich niejednego jeszcze bedziesz sie musial nauczyc. - Uwazasz, ze mozesz mi swiecic przykladem? - Tak. - Maszallah! Jakis cud sprowadzil mnie tu z Persji, abym przy twej pomocy uzupelnil braki wychowania. Korzystam ze sposobnosci i siadam obok ciebie. Zgial kolana, by usiasc obok nas na wschodnia modle. Wzbronilem mu tego: - Wstrzymaj sie! Byloby to nowe naruszeni ~ zasad uprzejmosci. Czy prosilem bys usiadl? - Nie. Mam jednak nadzieje, ze nie bedziesz mial nic przeciw temu, 236 w przeciwnym bowiem razie dalbys dowód nieuprzejmosci. - Racja. Ale nie ma zwyczaju zapraszania ludzi nieznanych. Przy-bylismy tu pierwsi, masz wiec obowiazek powiedziec nam kim jestes i czym sie trudnisz. Gdy to uczynisz, zdecyduje, czy obecnosc twoja jest pozadana. - Pewnie piastujesz bardzo wysoka godnosc i przywykles do roz-kazywania. Prosze cie, okaz mi te laske i pozwól, aby mnie owial oddech twych ust. Slyszales kiedy o imieniu Kassim mirza? - Nie. - A wiec nie znasz stosunków, któ~e panuja w naszym kraju: Jestem szachzahda Kassim mirza; jade do Bagdadu jako mu temet el mull~ zaufany króla. Szachzahda oznacza syna, potomka albo krewnego perskiego sza-cha. Nie ulegalo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|