|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stopa Sally zatrzymała się w pół ciosu i kobieta zastygła w bezruchu, balansując na jednej nodze. John Robert znieruchomiał z rękami rozłożonymi w geście rozpaczy. Wystarczyło, że dotknęłam jego ręki, i runął ciężko na ziemię, tak jak ten wampir w nocy. Przynajmniej mnie nie trzymał. - Co dalej? - spytałam. - Myślałam, że wiesz! Musimy coś zrobić, żeby nie myśleli ciągle o Gregu i jego niesamowitym szczęściu. - Sęk w tym, że Greg wyczerpał chyba całe okoliczne zasoby fartu. Spójrz na siebie: miałaś kłopot nawet z tym, żeby wysiąść z samochodu i tu przybiec. Amelia się zamyśliła. - To prawda, musimy pogadać z Gregiem. Ale najpierw załatwmy tę sprawę do końca. - Wyciągnęła prawą rękę w kierunku dwóch zamrożonych postaci. - Ehm... Amicus cum Greg Aubert. Nie zaczęli od razu wyglądać przyjazniej, ale niewykluczone, że zmiana dokonywała się w ich sercach. - Regelo - powiedziała Amelia. Stopa Sally ciężko opadła na ziemię. Sally straciła równowagę i musiałam ją złapać, żeby się nie przewróciła. - Proszę uważać, panno Sally. - Miałam nadzieję, że nie kopnie mnie znowu. - Zachwiało panią. Spojrzała na mnie zdziwiona. - Co panie tu robią? Dobre pytanie. - Chciałyśmy pójść do McDonalda, na skróty przez parking. - Wskazałam podwójny złoty łuk sterczący nad dachami przecznicę dalej. - Nie miałyśmy pojęcia, że macie tu państwo taki gąszcz. Wrócimy po samochód i podjedziemy. - Tak będzie najlepiej - wtrącił John Robert. - Nie będziemy się musieli martwić, że coś się stanie z waszym samochodem na naszym parkingu. - Znowu się zasępił. - Na pewno coś by w niego walnęło. Albo na niego spadło. Może powinienem po prostu zadzwonić do tego sympatycznego Grega Auberta i poprosić o radę, jak przerwać tę złą passę. - Koniecznie - przytaknęłam. - Greg chętnie z panem porozmawia. I na pewno da wam mnóstwo tych swoich króliczych łapek. - Z tego Grega to naprawdę miły gość - zgodziła się ze mną Sally. Okręciła się na pięcie i wróciła do biura, trochę oszołomiona, ale spokojna. My z Amelią - pogrążone w zadumie - pojechałyśmy do biura Pelican State. Udałyśmy się prosto do pokoju Grega i usadowiłyśmy się przy jego biurku, jak klientki. - Za dużo czarów rzucasz, Greg - powiedziałam i wyjaśniłam mu, co i jak. Był przestraszony i zły jednocześnie. - Jestem najlepszym agentem w Luizjanie! Mam niesamowite statystyki! - Do niczego nie mogę cię zmusić, ale wysysasz całe szczęście przeznaczone dla parafii Renard. Powinieneś się podzielić z innymi. Diane i Bailey tak cienko przędą, że zastanawiają się nad zmianą zawodu. A Briscoe ma myśli samobójcze. Trzeba Gregowi oddać sprawiedliwość: kiedy zrozumiał powagę sytuacji, był autentycznie przerażony. - Zmodyfikuję zaklęcia - obiecał. - Pogodzę się z tym, że czasem mam pecha. Do głowy by mi nie przyszło, że zużyłem przydział na nas wszystkich. - Nie był zachwycony, ale było widać, że pogodził się z losem. - A kto przychodził po nocy do biura? - spytał potulnie. - Tym się nie przejmuj, to już załatwione. Taką przynajmniej miałam nadzieję. Z tego, że Bill zabrał Dustina do Shreveport na spotkanie z Erikiem, nie wynikało jeszcze, że młody wampir nie wróci. Może jednak wtedy znajdą sobie z Lindsay inne miejsce na wzajemne zgłębianie swoich sekretów. - Dziękuję. Greg uścisnął nam ręce. Wypisał nam nawet czek, co też było bardzo miłe, chociaż powiedziałyśmy mu, że nie musi tego robić. Amelia była dumna i szczęśliwa, ja również miałam dobry humor. Rozwiązałyśmy dwa ważkie problemy. Dzięki nam świat stał się lepszy. - Zwietni z nas detektywi - powiedziałam, kiedy jechałyśmy do domu. - Pewnie - zgodziła się ze mną Amelia. - Nie tylko jesteśmy świetne, ale jeszcze mamy fart. PREZENT Była Wigilia Bożego Narodzenia. Siedziałam całkiem sama. Czy to brzmi wystarczająco smutno i żałośnie, żebyście powiedzieli Biedna Sookie Strackhouse!"? Nie trzeba. Sama już użalałam się nad sobą i im więcej myślałam o swojej samotności w święta, tym więcej łez napływało mi do oczu i tym mocniej drżał podbródek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|