|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- CaÅ‚ujÄ™ ciÄ™ - powiedziaÅ‚ i dotknÄ…Å‚ ustami jej warg. ROZDZIAA ÓSMY To szaleÅ„stwo, przemknęło jej przez skoÅ‚atanÄ… gÅ‚owÄ™. Powinna zrobić wszystko, żeby ich relacje byÅ‚y takie jak na poczÄ…tku: przyjacielsko-popraw-ne. Ba, Å‚atwo powiedzieć. Kiedy Fisher byÅ‚ blisko, traciÅ‚a wolÄ™, zapominaÅ‚a o postanowieniach. - SÅ‚odsze niż Czekoladowa Zmierć - mruknÄ…Å‚, odrywajÄ…c od niej usta. Annie zarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szyjÄ™ i spojrzaÅ‚a mu w oczy. Tyle w nich byÅ‚o szczeroÅ›ci. Czy on...? Czyżby...? Czy mogÅ‚a wierzyć w to, co powiedziaÅ‚ ostatniej nocy? NaprawdÄ™ zakochaÅ‚ siÄ™ w niej? - Co sÅ‚ychać? - W drzwiach pojawiÅ‚a siÄ™ gÅ‚owa Jerzyka. - JesteÅ›cie w koÅ„cu za patriarchalnÄ… instytucjÄ… małżeÅ„stwa czy nie? - Co powiesz, Annie? - zapytaÅ‚ Fisher. - Ehm... - Annie odchrzÄ…knęła. - No wiesz... Tajemniczy lokator 433 - Kiedy Å›lub? - Do męża doÅ‚Ä…czyÅ‚a Jaskółka. - Jutro - oznajmiÅ‚ Fisher. - Jutro? Mam sto spraw do zaÅ‚atwienia - zaprotestowaÅ‚a Annie. - Dopisz porwanie - poradziÅ‚. - Porwanie? - Jaskółka wyszÅ‚a na korytarz. - JeÅ›li już zdecydowaliÅ›cie siÄ™ na Å›lub, niech matka przynajmniej bÄ™dzie na nim obecna. Twoje siostry miaÅ‚y na tyle przyzwoitoÅ›ci. - Nam siÄ™ bardzo spieszy - wyjaÅ›niÅ‚ Fisher. - Nie mogÄ™ zostawić baru - upieraÅ‚a siÄ™ Annie. - Jaskółka i Jerzyk ciÄ™ zastÄ…piÄ…. - Jasne - zgodziÅ‚ siÄ™ Jerzyk ochoczo. - Mam przepis na hamburgery z tofu. Obrzydliwe - dodaÅ‚a Jaskółka radoÅ›nie. - Nie... - Annie ciÄ…gle nie dawaÅ‚a siÄ™ przekonać. - Postanowione - przerwaÅ‚ jej Fisher. - Pakuj siÄ™. Wyjeżdżamy. - Ale... Fisher wepchnÄ…Å‚ jÄ… do mieszkania i zamknÄ…Å‚ za niÄ… drzwi. - Dobranoc, Annie. NastÄ™pnego ranka o piÄ…tej rano pukaÅ‚ już do tych samych drzwi. - Annie, wstawaj. Prawie natychmiast pojawiÅ‚a siÄ™ w progu. - Wiesz, która godzina? - zapytaÅ‚a z nasrożonÄ… minÄ…. - Kto nam da Å›lub o tej porze? - O nic siÄ™ nie martw - uspokoiÅ‚ jÄ… Fisher. 434 Jennifer McKinlay - Wez prysznic, ubierz siÄ™ stosownie. Za pół godziny wyjeżdżamy. - A co z Jacques'em? - Powiem mamie, żeby wydaÅ‚a mu Å›niadanie. Za kwadrans szósta ruszali w drogÄ™, żegnani przez JaskółkÄ™ i Jerzyka. - DokÄ…d wÅ‚aÅ›ciwie jedziemy? - chciaÅ‚a wiedzieć Annie. - Do Vegas - odparÅ‚ spokojnie Fisher. - Do Vegas?! - wykrzyknęła. - To pięć godzin jazdy. Nie mamy czasu na takie podróże. - Jutro wrócimy. - MyÅ›laÅ‚am, że wezmiemy Å›lub w Phoenix. Moja matka mnie zabije - zreflektowaÅ‚a siÄ™ poniewczasie. - Nie zabije. Zanim siÄ™ dowie o Å›lubie, zdążymy go unieważnić. Annie pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - Nie znasz mojej matki. Uwielbia Å›luby. Dlatego chyba aż cztery razy wychodziÅ‚a za mąż. Każdy kolejny jej Å›lub byÅ‚ wystawniejszy od poprzedniego. - Czy to aby nie... - zaczÄ…Å‚ Fisher. - Przesada? OczywiÅ›cie. Ale taka wÅ‚aÅ›nie jest moja mama. - To siÄ™ jej chwali. - SÅ‚ucham? - Annie zaczynaÅ‚a podejrzewać Fishera o pewnÄ… niekonsekwencjÄ™ w opiniach. - Oto kobieta, która siÄ™ nie poddaje. Optymistka. - ChciaÅ‚eÅ› powiedzieć: masochistka. Tajemniczy lokator 435 - Nie, zdecydowanie optymistka. Zawsze chciaÅ‚em mieć wystawny Å›lub. - NaprawdÄ™? - Owszem. WyobrażaÅ‚em sobie, że kiedy już znajdÄ™ tÄ™ jednÄ… jedynÄ…, oÅ›wiadczÄ™ siÄ™, ona powie tak" i bÄ™dziemy mieli Å›lub, jakiego Phoenix jeszcze nie widziaÅ‚o. - Wszystko przed tobÄ…. - Może. - Fisher wzruszyÅ‚ ramionami. - WiÄ™c chcesz mieć wystawny Å›lub? - Tak. Kiedy bÄ™dÄ™ siÄ™ żeniÅ‚, chcÄ™, żeby wszyscy wiedzieli; że jestem nieprzytomnie zakochany. ChcÄ™ dzielić siÄ™ moim szczęściem. Dla ciebie, przy twoim nastawieniu do małżeÅ„stwa, pobrzmiewa to pewnie tanim sentymentalizmem. - Nie. To brzmi... caÅ‚kiem miÅ‚o. Przez resztÄ™ drogi niewiele już rozmawiali. Annie rozmyÅ›laÅ‚a o tym, co powiedziaÅ‚ Fisher. KtóregoÅ› dnia ożeni siÄ™ naprawdÄ™ i bÄ™dzie to wielka uroczystość. PoczuÅ‚a ukÅ‚ucie zazdroÅ›ci. ByÅ‚a zazdrosna o jego przyszÅ‚Ä… żonÄ™, kogoÅ›, kto jeszcze nie zdążyÅ‚ siÄ™ pojawić w życiu Fishera. ZupeÅ‚nie zwariowaÅ‚a. Po przyjezdzie do Vegas udali siÄ™ prosto do ratusza po licencjÄ™. Wykupiwszy jÄ…, skierowali siÄ™ na Strip Street, gdzie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ najwiÄ™cej kaplic, w których udzielano Å›lubów. - Mamy do wyboru - powiedziaÅ‚ Fisher. - Zlub u sobowtóra Elvisa, Å›lub drive-through, czyli w sa- mochodzie, Å›lub w czasie skoku na bungee albo w maÅ‚ej kapliczce na uboczu. 436 Jennifer McKinlay - W maÅ‚ej kapliczce na uboczu, poproszÄ™ - zdecydowaÅ‚a Annie. Fisher popatrzyÅ‚ na plan miasta i na najbliższych Å›wiatÅ‚ach skrÄ™ciÅ‚ ze Strip w bok i po kilku minutach jazdy zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed niewielkim budyneczkiem obroÅ›niÄ™tym bugenwillÄ…, z wielkim napisem Rajska Kaplica" nad wejÅ›ciem. Drzwi nagle siÄ™ otworzyÅ‚y, z wnÄ™trza buchnęła muzyka organowa i wybiegÅ‚a rozpromieniona para. Panna mÅ‚oda miaÅ‚a biaÅ‚Ä… sukniÄ™ gÄ™sto naszywanÄ… cekinami, pan mÅ‚ody smokingowÄ… marynarkÄ™, dżinsy i kowbojskie buty. ZmiejÄ…c siÄ™ gÅ‚oÅ›no, pobiegli do samochodu: najwyrazniej spieszno im byÅ‚o zacząć miesiÄ…c miodowy. Fisher ujÄ…Å‚ Annie pod ramiÄ™ i poprowadziÅ‚ do kaplicy. - Gotowa? - Gotowa. - Dobry wieczór - odezwaÅ‚a siÄ™ strzecha platynowych wÅ‚osów znad biurka. W czym mogÄ™ pomóc? Annie zamrugaÅ‚a. Nieco poniżej platynowej strzechy eksponowaÅ‚ siÄ™ imponujÄ…cy biust. WyglÄ…daÅ‚o na to, że Å›lubu udzieli im zamiast sobowtóra Eh/isa sobowtór Mae West. - ChcieliÅ›my wziąć Å›lub - wyjaÅ›niÅ‚ Fisher na wypadek, gdyby rzecz wymagaÅ‚a wyjaÅ›nieÅ„, i wrÄ™czyÅ‚ Mae West licencjÄ™. - Wspaniale. - Kobieta klasnęła w dÅ‚onie. - Ja jestem Bambie, żona pastora Franka. JakÄ… chcecie ceremoniÄ™? Tajemniczy lokator 437
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|