[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sądzisz, chce się wyprowadzić? - Pojęcia nie mam. A nie wypowiada się, bo nie chce się żadnej stronie narazić. - O Jezu! - Hannah przewróciła oczami. - Przecież ma prawo mieć własne zdanie, nawet jeżeli różni się ono od poglądów Sabiny. W końcu mieszka tu od wielu lat, ba, był kiedyś mężem dziedziczki! - Tu za dużo ludzi ma teraz własne zdanie - westchnął Knut. - A wojewoda też nie przebierał w słowach. - On jest tylko starostą - przypomniała mu Hannah. - Może wojewoda jest łagodniejszy. - Nie ma znaczenia, kim jest, szkodę już wyrządził. Kiedy Jesper opowie chłopom, jakie tu padły słowa, wzburzą się. Nam też to nie było potrzebne. Siedzieli przez chwilę w ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Hannah ssała wargę i zastanawiała się, czy to koniec z ich przejażdżkami po łąkach. Knut bawił się guzikiem od kamizelki i myślał o chłopskich nastrojach. - Kiedy przyjeżdża Sten? - przerwała ciszę Hannah. Uważała, że powinien pomóc ciotce w tych trudnych chwilach. - Za tydzień, o ile pamiętam. - Birgit się ucieszy, będzie miała z kim się naradzać. - Przecież ma rządcę i Flemminga. Ale teraz już niewiele można zdziałać, choroba musi zebrać swoje żniwo, i tyle. Prawdziwe kłopoty zaczną się wtedy, kiedy zaraza się skończy. Hannah zobaczyła, że Knut trze oczy, ona też poczuła się senna. Jutro będzie musiała zająć się Johanem, bo jego opiekunka miała dostać nowe zadania. Hannah cieszyła się na zabawę z chłopczykiem, który przypominał jej Sebjorg, kiedy ta była jeszcze małym dzieckiem. - A jak twój nauczyciel? - spytał nagle Knut. Miał dość wieśniaków i ich chorych krów, chciał porozmawiać o czymś innym. %7łałował teraz, że zaangażował się w całą tę historię z zarazą. Może powinien był trzymać się od tego z dala, pojechać do Stena do Kopenhagi... Ale przecież miał się najpierw wdrożyć w zarządzanie majątkiem. - Zabawny typ - Hannah uśmiechnęła się na wspomnienie nauczyciela. - Dużo się chyba nauczę. Zmialiśmy się i żartowali przez dwie godziny. - To znakomicie, ale wiesz, co powiedziałby tatuś, jakby usłyszał to ostatnie? - Tylko bez wygłupów!" - rzekła Hannah grubym głosem, przedrzezniając ojca. - Bez pracy nie ma kołaczy". - Właśnie - uśmiechnął się Knut. - Na pewno będziesz robić szybkie postępy, a niemczyznę możesz ćwiczyć, rozmawiając z Sabiną. Hannah zmarszczyła nos, lecz nie zaprotestowała. Nie znała Sabiny zbyt dobrze, kto wie, może dama była sympatyczną i zabawną rozmówczynią? - Za to ty będziesz łamał serce za sercem - odgryzła się bratu. - Nie widziałeś, jak tutejsze dziewczyny cię słuchają? Przyłożysz smyczek do strun, a one już mają łzy w oczach! - E tam... - Knut nie przejął się słowami siostry. - Przyznaję jednak, że przyjemnie mi jest grać, kiedy tylko zechcę. Tu jest zupełnie inne życie! - Zupełnie inne - zgodziła się Hannah, ziewając ukradkiem. - W Hemsedal inaczej płyną dni. - No - Knut wstał i przeciągnął się. - Ale zarządzanie majątkiem to kupa roboty. Można chyba od tego osiwieć... Hannah roześmiała się i dała mu sójkę w bok. - Co ja słyszę, duński akcent? Zapomniałeś już, jak się mówi w Norwegii? - A ty to niby nie zapominasz? - Knut zdjął z oparcia krzesła swój frak. - Kiedy rozmawiasz ze służbą, słyszę u ciebie coraz więcej duńszczyzny. - W drzwiach stanął i mrugnął do niej. - Zpij dobrze, siostrzyczko. Nim minie rok, oboje będziemy całkiem zduńszczeni... W drugim końcu dworu Birgit otuliła Johana ciaśniej kołdrą. W głowie miała burzę myśli i zamiast położyć się do łóżka, skuliła się na żółtej sofie owinięta kocem. Pokój oświetlała niewielka lampa, więc kąty pokoju pogrążone były w głębokim cieniu i wyglądały, jakby czaiły się w nich jakieś tajemnice. Birgit miała świeżo rozczesane włosy, opadające jej luzno na białą, koronkową nocną koszulę. Wyciągnęła się leniwie na wysokim oparciu sofy. Rozumiała, że chłopi są zrozpaczeni tym, że padają żywicielki ich rodzin, ale nie mieściło jej się w głowie, że ktoś z tego powodu mógł targnąć się na swoje życie. %7ływiła nadzieję, że zapewnienia o pomocy ze strony dworu uspokoją ich trochę, i miała zamiar udowodnić im, że to nie były puste słowa. Już jutro wyśle im mleko i ser, a następnie zamówi u kupca z Roskilde duży zapas żywności. Jeżeli bydło w majątku zacznie padać, trzeba będzie wszystko kupować, co mocno w majątku odczują. Sorholm miało jednak odłożone środki, więc sytuacja nie była wcale krytyczna. Jest rzeczą naturalną, że dwór musi pomagać chłopom w potrzebie. To, że Sabina skrytykowała ją za myślenie o innych, nie zabolało jej, tylko zdenerwowało. Birgit aż głośno prychnęła, przypominając sobie tę scenę. A może ona myślała, że Flemming ją poprze? W ich sporze ojciec wypowiadał się bardzo ostrożnie, ale raczej brał stronę Birgit i majątku. Chociaż kto to może wiedzieć, o czym ci dwoje tam we wschodnim skrzydle teraz rozmawiają... - Nie możemy przyglądać się z założonymi rękami, jak nasi dawni dzierżawcy przymierają zimą głodem! - Na dzwięk tych słów Birgit drgnęła, lecz to był przecież jej własny głos. Rozejrzała się dokoła. Oczywiście, była
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|