WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przecież ona w ogóle nie zetknęła się z panią Spring!
 To dziwne, bo weszła do jej pokoju, kiedy tylko ja z niego wyszłam, chociaż nie miała
po temu żadnych powodów.
Dostrzegła w jego oczach błysk wątpliwości, który jednak szybko zgasł.
 Skoro tam weszła, widocznie miała jakiś powód. Zresztą, sama była kiedyś
pielęgniarką, więc nie mogłaby popełnić takiego błędu.
 A ja mogłam, tak? Nie zrozumiał mnie pan, doktorze.
Chciałam przez to powiedzieć, że doktor Taylor celowo zwiększyła dawkę.
 Co za niedorzeczne przypuszczenie!  zirytował się.  Pani chyba majaczy... Niby po co
miałaby to zrobić? Przecież mogłaby zaszkodzić pacjentce! To działanie niezgodne z etyką
lekarskÄ….
 Wiedziała, że nie zaszkodzi pacjentce, ale mnie owszem, i to bardzo... Chciała mi
zepsuć opinię, a dlaczego? Dlatego, że jest w panu rozpaczliwie zakochana, a mnie uznała za
rywalkę i chciała mnie skompromitować  oznajmiła podniesionym głosem.
Przez szklane drzwi zerknęła na korytarz i zobaczyła, że kilka osób patrzy na nich z
zaciekawieniem. Nie przejęła się tym  było jej już wszystko jedno, co kto sobie pomyśli.
 To jakiś obłęd!  Stephen również się uniósł i aż poczerwieniał z gniewu.  %7ładen
lekarz, żadna pielęgniarka nie zachowałaby się w ten sposób. Co za przerażający pomysł! A
tak przy okazji: doktor Taylor nie jest moją narzeczoną. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
 Ona uważa inaczej. Założę się, że wykorzystuje każdy pretekst, żeby się z panem
zobaczyć. Czy spotyka się z kimkolwiek innym? Proszę się na mnie nie złościć, doktorze.
Niech pan lepiej zacznie logicznie myśleć.
Zapadła niezręczna cisza. Najwyrazniej po tej burzliwej wymianie zdań oboje opadli z sił.
Emily poczuła, że zbiera jej się na płacz, Stephen znów był blady jak ściana.
 Nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałem, ale potraktuję to poważnie i zbadam sprawę.
Na razie nie będziemy o tym więcej mówić  oświadczył i położył rękę na klamce.  Ale jeśli
okaże się, że była to rozmyślna próba zrzucenia winy na kogoś innego, to...
Po tym trudnym, wyczerpującym emocjonalnie dniu Emily postanowiła wcześnie położyć
się spać. Najpierw jednak napisała kilka listów i, zupełnie bez potrzeby, odkurzyła półki z
książkami. Po cudownej, relaksującej kąpieli włożyła długą koszulę nocną z wizerunkiem
myszki Miki i zasiadła przed telewizorem, by obejrzeć odcinek serialu, w którym grał Harry
Shea. Po raz kolejny nie mogła się nadziwić, jak taki przemiły mężczyzna może grać rolę tak
odrażającego typa  i być przy tym tak przekonujący!
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. O tej porze mogła to być tylko Rosalinda, której
często zdarzało się do niej wpadać. Jednak gdy otworzyła, w progu ujrzała Stephena.
Przez chwilę wpatrywali siew siebie bez słowa. I tak jak wtedy w Afryce, bez słowa
przekazali sobie jakieś przesłanie. Czuła na sobie jego spojrzenie, którym prześliznął się po
jej włosach, ramionach. .. Nie miała nic przeciwko temu, że jej się tak przygląda.
 Przepraszam  mruknął w końcu.  Nie wiedziałem, że jest już tak pózno. Lepiej sobie
pójdę.
 Nic nie szkodzi  odparła pośpiesznie,  Nie byłam jeszcze w łóżku. Może wejdziesz?
Widać było, że się waha.
 Chciałem z tobą porozmawiać, gdzieś poza szpitalem. Ale nie wiem, czy...
 W niczym mi nie przeszkodziłeś  wtrąciła szybko.  Napijesz się kawy czy herbaty?
 Herbaty, jeśli można.
Zaprosiła go do saloniku, a sama poszła włożyć szlafrok i sprawdzić, czy ma jakieś
ciasteczka. Gdy wróciła z kuchni, usiadła naprzeciw niego przy niskim stoliku.
Chcąc nie chcąc, wróciła myślami do tego pierwszego i ostatniego razu, kiedy byli
całkiem sami. A było to oczywiście wtedy nad jeziorem... To wspomnienie wciąż miało dla
niej magicznÄ… moc.
Stephen wydawał się skrępowany. Sięgnął po kruche ciasteczko, przełamał je na pół,
potem na ćwiartki. Upił łyk herbaty i rozejrzał się wokół, jakby w poszukiwaniu natchnienia.
 Aadne mieszkanko. W sam raz dla jednej osoby.
 Mieszkała tu kiedyś moja siostra. Wyszła niedawno za Alexa Scotta. Pewnie go znasz?
 Owszem, ale nie wiedziałem, że to twój szwagier.
 Siostra pracuje razem z nim, na oddziale chorób zakaznych.
 Ależ tak, ją też znam! %7łe też wcześniej się nie domyśliłem... Obie macie takie śliczne
rude włosy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates