WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

włosami mogłabyś mu się spodobać? Wyglądasz tak, jakbyś nie miała w żyłach ani kro-
pli krwi.
- Uciekłby czy nie, to nie ma znaczenia - ucięła Natasha, zbyt przyzwyczajona do
złośliwości przybranej siostry, by się nimi przejmować. - Do żadnego ślubu nie dojdzie.
Chcecie pogrywać sobie z Mandrakisem, to wasza sprawa. Ale proszę, żebyście mnie w
to nie mieszali. Nie zamierzam obiecywać mu ręki. Żadnego listu nie podpiszę. Mam na-
dzieję, że mnie rozumiecie.
- Nie, nie rozumiemy cię, siostro - odezwał się Stavros, powoli cedząc słowa. - Li-
czyliśmy, że stać cię na mały gest dobrej woli wobec rodziny, która cię przygarnęła, za-
pewniła byt i obdarzyła szczerym uczuciem. Zasmuca nas twoja niewdzięczność.
- Zrozum - Andonis uśmiechnął się pojednawczo - twoja decyzja ma dla nas
ogromne znaczenie. Od przebiegu negocjacji z Mandrakisem zależy dalszy los Papadi-
mosów. Nasz ojciec bardzo cię kochał, Natasho. Na pewno chciałby, żebyś nam pomogła
w trudnej chwili. Podpisz list, nie ze względu na nas, ale na pamięć o Basilisie.
- Wasz ojciec nie zniżyłby się do takich chwytów. I na pewno nie życzyłby sobie,
żeby aranżowano moje małżeństwo z synem człowieka, którego szczerze nienawidził.
- Jeśli mógłby w ten sposób upokorzyć go i wykorzystać, to dlaczego nie? -
Stavros posłał jej twarde spojrzenie. - Oczywiście jeżeli masz pomysł, jak wydobyć nas z
kłopotów, nie wdając się w pertraktacje z Mandrakisem, chętnie posłuchamy.
Natasha milczała długą chwilę, przyglądając się braciom. Byli zachwyceni własną
przebiegłością i wyraźnie nie doceniali Alexandrosa Mandrakisa jako przeciwnika. Czy
nie przyszło im do głowy, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie? Miała całkowitą
pewność, że Macedończyk nie byłby skłonny wybaczyć, gdyby z niego zakpiono, i nie
chciała przykładać do tego ręki. Ale z drugiej strony jej bracia naprawdę potrzebowali
pomocy. Jeśli podpisanie jednego głupiego listu miało dać im choćby znikomą przewagę,
powinna to zrobić. Ostatecznie, ona niczym nie ryzykowała, najwyżej ośmieszeniem się
w oczach Mandrakisa. Propozycja poślubienia nieznajomego, żeby przypieczętować biz-
nesowy układ, w dwudziestym pierwszym wieku była kuriozalna. Ale jeśli nawet się
ośmieszy, to co z tego? Alexandros Mandrakis należał do innego świata niż ona i wąt-
piła, by ich ścieżki miały się jeszcze kiedykolwiek skrzyżować.
- W porządku - powiedziała sucho. - Dawajcie ten list i miejmy to już za sobą.
Andonis odetchnął z ulgą, Stavros i Irini wymienili spojrzenia pełne triumfu. Ich
radość była tak wyraźna, że Natasha również poczuła rozbawienie.
Pozwoliła się zaprowadzić do gabinetu i posadzić za wielkim antycznym biurkiem
Basilisa. Na blacie pojawiły się dokumenty, a Andonis nalał wszystkim po kieliszku wy-
bornego koniaku. Natasha lekko drżącą ręką podpisała oświadczenie, że ma szczerą wolę
wstąpić w związek małżeński z Alexandrosem Mandrakisem, a potem zgodziła się zło-
żyć podpis in blanco na kilku kartkach z firmowym nagłówkiem. Dzięki temu, jak za-
pewnił ją Stavros, nie będzie musiała przyjeżdżać kolejny raz, kiedy uda im się sfinali- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates