[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siaÅ‚a zrezygnować z przyjemnoÅ›ci oglÄ…dania pani wystÄ™pu, byÅ‚oby mi niezmiernie przykro. DziÅ› mamy dopiero wtorek; jestem pewna, że zdobÄ™dziecie jeszcze bilety. Wcale nie byÅ‚bym taki pewien, szanowna pani wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Fritz Hartenstein. Trzeba pamiÄ™tać, że wystÄ™p Charlotty Marlow po tak dÅ‚ugiej nieobecnoÅ›ci, i to w roli Carmen, jest ogromnym wydarzeniem, i trzeba siÄ™ liczyć z tym, że zabraknie biletów. Charlotta uÅ›miechnęła siÄ™ przyjmujÄ…c komplement, ale zamiast odpowiedzieć Fritzowi, zwróciÅ‚a siÄ™ do Reginy. Niech pani sobie nie obiecuje zbyt wiele. Plotki bywajÄ… przesadzone, a rzeczywistość czÄ™sto rozczarowuje. Tak może być z moim rzekomym talentem... Pani sukcesy zdecydowanie temu zaprzeczajÄ…, panno Marlow. SÅ‚awa na pstrym koniu jezdzi żachnęła siÄ™. Pani pochodzi z Hannoweru, pani Ruthart, czy może siÄ™ mylÄ™? Nie. RzeczywiÅ›cie tam siÄ™ urodziÅ‚am. DomyÅ›liÅ‚am siÄ™ po pani akcencie. Podoba siÄ™ pani w Berlinie, czy też wolaÅ‚aby pani wrócić do domu, do rodzinnych stron? Dom jest tam, gdzie rodzina odpowiedziaÅ‚a z uÅ›miechem. Och, czyżby nie byÅ‚a pani patriotkÄ…? Jak to? Berlin to także Niemcy... R L T Drogie panie, na litość boskÄ… nie zaczynajcie politykować i spierać siÄ™, gdzie żyjÄ… prawdziwi Niemcy! wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Claus. Charlotta skrzywiÅ‚a siÄ™ z ironicznym uÅ›miechem. Razi pana, gdy kobiety dyskutujÄ… o polityce? Owszem, zwÅ‚aszcza gdy robiÄ… to piÄ™kne damy odpowiedziaÅ‚ ukÅ‚oniwszy siÄ™ sztywno. Pozostaje nam przyjąć tÄ™ wypowiedz jako komplement, prawda pani Ruthart? SÄ… rze- czywiÅ›cie sytuacje, które do kobiet nie pasujÄ…, podobnie jak do pana stan małżeÅ„ski. Zgadza siÄ™ pan ze mnÄ…? NiezupeÅ‚nie burknÄ…Å‚ niezbyt grzecznie. Tego siÄ™ spodziewaÅ‚am! zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ zagadkowo, patrzÄ…c mu odważnie w oczy, a do Reginy rzekÅ‚a poważnym tonem: Nie ukrywam, że jestem peÅ‚na podziwu dla pani. Sza- nowny małżonek uchodziÅ‚ kiedyÅ› za nieprzejednanego wroga trwaÅ‚ych zwiÄ…zków z kobietami, a pani jakimÅ› cudem udaÅ‚o siÄ™ go nawrócić na dobrÄ… drogÄ™. Ale radzÄ™ zachować ostrożność motyl musi latać, bo taka jest jego natura! Choć miaÅ‚ to być żart, Regina poczuÅ‚a siÄ™ dotkniÄ™ta. ZachowaÅ‚a jednak spokój i patrzÄ…c prosto w roziskrzone oczy Å›piewaczki, rzekÅ‚a poważnie: Trzymanie motyla na uwiÄ™zi byÅ‚oby dla niego udrÄ™kÄ…. Lepiej zostawić mu swobodÄ™, a on i tak wróci do kwiatka, który najbardziej mu siÄ™ podoba. Co za wspaniaÅ‚omyÅ›lność! Małżonka darzy pana ogromnym zaufaniem, panie Ru- thart! Widocznie sobie na nie zasÅ‚użyÅ‚em zaÅ›miaÅ‚ siÄ™, a Regina wciąż zachowywaÅ‚a po- wagÄ™. Jej spokój rozdrażniÅ‚ CharlottÄ™. Masz ci los: typowo mÄ™ska obÅ‚uda! Trzeba go trzymać krótko, pani Ruthart, bo wszy- scy mężczyzni to zdrajcy! Na niewierność żadna siÅ‚a nie pomoże. Ja w każdym razie nie mam zamiaru zatrzy- mywać nikogo przemocÄ…. Charlotta zmierzyÅ‚a jÄ… tryumfujÄ…cym spojrzeniem. Wyjęła mi pani z ust mojÄ… maksymÄ™: czego siÄ™ nie da zatrzymać, trzeba machnąć rÄ™kÄ… i wypuÅ›cić! R L T Rozmowa toczyÅ‚a siÄ™ niby w żartobliwym tonie, ale nie ulegaÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że każde sÅ‚owo ma także drugie, bardzo osobiste znaczenie. Claus przysÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ temu sÅ‚ownemu po- jedynkowi ze niecierpliwieniem, bo nie mógÅ‚ nie zauważyć, że Charlotta stara siÄ™ zranić Regi- nÄ™, a do tego nie chciaÅ‚ dopuÅ›cić. ZmieniÅ‚ temat i spytaÅ‚ o amerykaÅ„skie tournée sÅ‚ynnej Å›pie- waczki. OpowiadaÅ‚a żartobliwym tonem, niemniej jednak dawaÅ‚o siÄ™ wyczuć, że jest dumna z odniesionych sukcesów. Od czasu do czasu rzucaÅ‚a prowokujÄ…ce spojrzenia na Clausa i wcale siÄ™ nie przejmowaÅ‚a, czy Regina to widzi, czy nie. O dziwo, jego zaczęło to bawić. SÅ‚uchaÅ‚ z wyraznÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… i jakoÅ› bardzo szybko zapomniaÅ‚ o nudzie. Nareszcie coÅ› siÄ™ dziaÅ‚o. Regina zauważyÅ‚a tÄ™ zmianÄ™ nastroju, ale nie widziaÅ‚a w tym nic groznego, w przeciwieÅ„stwie do Fritza Hartensteina, który dostrzegÅ‚szy wymianÄ™ spojrzeÅ„ miÄ™dzy CharlottÄ… i Clausem, krÄ™- ciÅ‚ siÄ™ niespokojnie, aż wreszcie nie wytrzymaÅ‚ i odszedÅ‚. Na szczęście na powitanie gwiazdy czekali także inni, wiÄ™c chwilÄ™ potem Regina i Claus zostali sami. PatrzyÅ‚ zamyÅ›lony za odchodzÄ…cÄ… gwiazdÄ… i ocknÄ…Å‚ siÄ™ dopiero, gdy przestraszona Regi- na chwyciÅ‚a go za rÄ™kÄ™. Claus! OdwróciÅ‚ siÄ™, a zobaczywszy w jej oczach strach, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i mocno przytuliÅ‚ ra- mieniem. MaÅ‚o jeszcze miaÅ‚a zmartwieÅ„? Najlepiej zrobi, jeżeli wyzna jej caÅ‚Ä… prawdÄ™, aby nie gubiÅ‚a siÄ™ w niepotrzebnych domysÅ‚ach. CoÅ› siÄ™ staÅ‚o, Regino? Ze wstydem spuÅ›ciÅ‚a oczy i spytaÅ‚a nieÅ›miaÅ‚o: Kochanie, mogÄ™ ci coÅ› powiedzieć? Ale obiecaj, że nie bÄ™dziesz siÄ™ gniewać... ObiecujÄ™. A nie wyÅ›miejesz mnie? O ile nie wydumaÅ‚aÅ› jakiegoÅ› gÅ‚upstwa... PopatrzyÅ‚a mu w oczy. ByÅ‚am zazdrosna o pannÄ™ Marlow. Tak dziwnie na siebie patrzyliÅ›cie. UÅ›cisnÄ…Å‚ mocno jej dÅ‚oÅ„ i spojrzaÅ‚ poważnie w twarz. Nie ma żadnych powodów do zazdroÅ›ci, Regino. Wierzysz mi? WierzÄ™, skoro tak mówisz. Wybacz mi tÄ™ podejrzliwość, ale w zachowaniu tej Å›pie- waczki jest coÅ› niepokojÄ…cego. R L T Nie musisz siÄ™ tÅ‚umaczyć, skarbie, bo rzeczywiÅ›cie daÅ‚em ci powód do zadania takich pytaÅ„, ale abyÅ› nie miaÅ‚a już wÄ…tpliwoÅ›ci, powiem ci caÅ‚Ä… prawdÄ™. Sześć lat temu flirtowaÅ‚em trochÄ™ z CharlottÄ… Marlow, domyÅ›lasz siÄ™ wiÄ™c, że chciaÅ‚a zobaczyć kobietÄ™, z którÄ… zwiÄ…zaÅ‚em siÄ™ na caÅ‚e życie. Do jej prowokujÄ…cych spojrzeÅ„ nie przywiÄ…zywaÅ‚bym żadnej wagi taki ma zwyczaj a mnie one po prostu rozbawiÅ‚y. MówiÄ™ ci o tym wszystkim zupeÅ‚nie otwarcie i, jak sama widzisz, nie musisz być o niÄ… zazdrosna. Zaufaj mi, Regino! Kocham tylko ciebie, a choć czasami zadrÄ™czam ciÄ™ zÅ‚ym humorem, miÅ‚ość do ciebie jest jedynÄ… radoÅ›ciÄ… w moim nudnym życiu. PrzekonaÅ‚em ciÄ™, skarbie? WierzÄ™ ci, najdroższy, i bardzo dziÄ™kujÄ™ za szczerość. ZrozumiaÅ‚am już wszystko i pozbyÅ‚am siÄ™ przeczucia, że wokół mnie dzieje siÄ™ coÅ› niedobrego. Powiedz mi jednak, jak to siÄ™ staÅ‚o, że ty zaprzysiÄ™gÅ‚y wróg małżeÅ„stwa daÅ‚eÅ› siÄ™ omotać skromnej Reginie Volk- mar, a nie poddaÅ‚eÅ› siÄ™ piÄ™knej i sÅ‚awnej Å›piewaczce? Chcesz wydobyć ode mnie seriÄ™ komplementów? zaÅ›miaÅ‚ siÄ™. Claus, przecież wiesz, że mi na nich wcale nie zależy odpowiedziaÅ‚a poważnie. Oczekujesz, jak rozumiem, otwartej deklaracji? I szczerej. Do wszystkiego podchodzisz z ogromnÄ… powagÄ…, kochanie. A wiÄ™c posÅ‚uchaj: Regina
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|