[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak już wspomniałem, Gladiator nie używał swojej trzciny, za to chłostał sło- wem. Nocny Zpiewak, jeśli zostałby w końcu wyrzucony z Zamku Magów za skandaliczne prowadzenie się, zawsze mógłby zrobić karierę jako pies łańcu- chowy . Diament Przewodnik Snów był odporny na wiedzę , a Diament Wiatro- mistrz powinien poważnie zastanowić się nad tym, czy potrafiłby szyć buty . Ko- niec byłby geniuszem, gdyby to zależało tylko i wyłącznie od jedzenia . Myszka był płaksą , a Obserwator Klinga tak tępy, że przynosił wstyd swemu imieniu . Mnie, jako że byłem najwyższy w grupie, wszystko poszło we wzrost, a nic nie zostało na rozum . Przez Mówców i Stworzycieli docierała do mnie tylko część tych określeń i po raz pierwszy w życiu czułem ulgę, że jestem głuchy. Po jednym z zajęć, gdy Gladiator urządził prawdziwy pogrom, zadałem pyta- nie Końcowi: Czy myślałeś kiedykolwiek o samobójstwie? Samobójstwie? Nie, Kamyk. . . przekazał z miną pełną rezygnacji. Ale o morderstwie myślę dość często. Z kolei Winograd, który hodował pod łóżkiem aż pięć szczurów, prowadził z Gladiatorem prawdziwą wojnę. Na nic nie przydawały się tłumaczenia, że jego zwierzaki są oswojone, czyste, niczego nie niszczą i nikomu nie przeszkadzają. Gladiator nie miał zamiaru tolerować roznosicieli zarazy i ciągle domagał się ich likwidacji. Biedny Winograd drżał z lęku o swoich ulubieńców, słusznie po- dejrzewając, że nasz nauczyciel byłby zdolny do użycia trucizny. * * * Gdzieś około zimowego przesilenia nadeszła wreszcie przesyłka od Płowego. Zawierała kilka rzeczy, o które prosiłem, między innymi mój diariusz oraz bardzo gruby list. Czytałem go z mieszanymi uczuciami. Ojciec był wdzięczny wszelkim możliwym bóstwom, że wyszedłem cało (czy też prawie cało) z tarapatów. Ubolewał nad tym, że w sumie najgrozniejsze nie- bezpieczeństwo groziło mi ze strony ludzi, a nie smoków. Wylewnie dziękował za zbiór egzotycznych owadów i chrząszczy. Pytał o sprawy, o jakie zwykle pyta się w listach zdrowie, kolegów i nauczycieli i czy nie trzeba mi czegoś jesz- cze prócz przysłanych mi już wcześniej przedmiotów. %7łałował, że zatrzymano mnie w Zamku i zobaczymy się dopiero na wiosnę, po wylewach. Przy okazji 188 pytał zawczasu, co chciałbym dostać na siedemnaste urodziny. Dowiedziałem się paru plotek. Bednarz pokrył swoją klacz ogierem cieśli, bez zgody właściciela, i doszło do poważnych niesnasek. Czyjaś żona po raz kolejny powiła bliznięta. Chłopak imieniem Sokolnik (jeden z moich najzaciętszych wrogów z lat dzie- cinnych) zaciągnął się do wojska. Niektórzy mieszkańcy %7łmijowych Pagórków pytali od czasu do czasu, gdzie się podziewa ten milczek Kamyk i jego kuzyn i Płowy musiał wymyślać różne bajki. Najważniejsze jednak mój przybrany rodzic zostawił na koniec. U schyłku lata przywędrowała do osady młoda kobieta. By- ła wygłodzona i nędznie ubrana, a na dodatek miała przy sobie dziecko. Smutny rezultat przelotnej miłostki jakiegoś maga, który oczarował dziewczynę, a potem ją porzucił. Chłopczyk nie wykazywał żadnych oznak magicznego talentu, więc Krąg się nim nie zainteresował. Płowy ulitował się nad tą nędzą, zaproponował, by samotna matka zajęła się jego starokawalerskim gospodarstwem. Okazało się, że Wierzba jest pracowita, czysta, bardzo miła i świetnie gotuje i robi bardzo do- bre ciasto, i potrafi szyć. . . i tak dalej. A małego Jesiona jest wszędzie pełno, gada jak najęty i o wszystko pyta. Przyjemny dzieciak, bardzo żywy, całkiem jak tam- ten łobuziak sprzed lat. Dało się wyczuć między wierszami, że Płowy stopniał jak masło w garnku i muszę się posunąć w jego sercu, by zrobić miejsce tam- tym dwojgu. Ogarnęła mnie dziwna melancholia, ale jednocześnie przyjemnie mi było, że Płowy nie jest samotny. Odpisałem na wesoło, starannie omijając wszelkie rzeczy dotyczące mych po- rażek w nauce. Jestem zdrów, nic złego mi się nie dzieje, mam przyjaciół, uczę się szermierki, a na urodziny chcę braciszka w ładnym opakowaniu. Nocny Zpiewak na moją prośbę wykonał kilka zabawek i kawałek tkaniny na sukienkę od święta. Podążyło to razem z listem na północ, przez kolejne rampy Wędrowców, aż do stacji kurierskiej w okręgu Lenn, skąd miało trafić do Pagór- ków. * * * Przez chwilę miałem problem z chronologią. Przy wielu zapiskach brakuje dat, a moi koledzy często nie mogą dojść do porozumienia, co zdarzyło się naj- pierw, a co potem. Pewne jest jednak, że wydarzenia dotyczące Iskry i moja cho- roba były równoległe. Sprawa Myszki wypłynęła jeszcze przed walką o Nocne- go Zpiewaka, a to, co dotyczy Kowala, Wiatru Na Szczycie i Srebrzanki, należy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|