[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu prosto w oczy - to było to, że uznałeś mnie za zdolną do zdrady, kiedy... Ay, Dio! Co ja narobiłem - jęknął, w dwóch krokach po- konał dzielącą ich odległość i pochwycił jej dłonie. - Cari- na, wybacz mi, błagam. Jestem głupcem. To dlatego, że nie śmiałem nawet przypuszczać... Musisz mi wybaczyć! - zawołał z rozpaczą. - Jestem dumny i głupi, i przywykłem do kobiet, które choć przespałyby się ze mną, od razu wskoczyłyby do łóż- ka innemu. Takich jak Alexandra ? - zapytała, nie potrafiąc ukryć za- zdrości. Cara, odkąd pojawiłaś się w moim życiu, nie było żadnej innej. Ale teraz musimy podjąć decyzję. Mówisz, że nosisz moje dziecko. To cudownie! Jesteś pewien? - zapytała, nie mogąc uwierzyć w tę nagłą odmianę. - Jeszcze nie tak dawno nie uważałeś tego za cudowne. Bo bałem się, że nosisz dziecko innego mężczyzny. To co innego - szepnął, uniósł jej dłoń do S R ust i czule pocałował każdy palec. - Musisz natychmiast odejść z filmu i przenieść się ze mną na Malvarinę. Muszę mieć cię tam, gdzie będę mógł zadbać o ciebie i dziecko - szepnął, położył dłoń na brzuchu Victorii i popatrzył jej prosto w oczy. O, nie, Rodolfo. Nie tak szybko. Godzinę temu nawet nie chciałeś ze mną rozmawiać, a teraz mam przewrócić swoje życie do góry nogami i z tobą wyjechach Nie mogę rzucić pracy w środku filmu. Poza tym, wcale nie wiem, czy mam ochotę jechać na Malvarinę. Jak to, nie chcesz jechać? - zawołał zaskoczony. Mam swoją pracę. Nie mogę jej zostawić. Nawet, żeby zostać władczynią Malvariny?- zapytał, pa- trząc jej w oczy. - Victoria, pytam cię poważnie, czy uczy- nisz mi ten honor i zostaniesz moją żoną? Serce przestało jej bić. Straciła głos. Czy to się dzieje na- prawdę?- Czy Rodolfo, mężczyzna, którego pokochała całym sercem i już uważała za utraconego, naprawdę klę- czy przed nią, prosząc, żeby została jego żoną, księżnicz- ką? Victoria czuła się jak w filmie. Albo w bajce. Nie po- trafiła uwierzyć, że spełniają się jej najskrytsze marzenia. Ja... Odpowiedz. Będziesz moją żoną i matką moich dzieci? - W jego wzroku widać było teraz zdenerwowanie. Nie mogła dłużej trzymać go w niepewności. - Tak - szepnęła. - Ale najpierw muszę dokończyć to, cze- go się podjęłam. S R - Jeszcze zobaczymy - mruknął i porwał ją w ramiona. Kiedy ich usta spotkały się w nieskończenie namiętnym i czułym pocałunku, świat znów zawirował przed oczami Victorii. Tym razem z nadmiaru wrażeń. Nareszcie miała już na zawsze swojego księcia. Czyżby naprawdę mogli teraz żyć długo i szczęśliwie? I nie był to film. S R
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|