Wątki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To prawda, ale nie zaszkodzi przypomnieć ludziom, że Hennessey Bank zajmuje się
problemami naszej społeczności.
 Wyścigi konne to nie jest sprawa, którą przejmuje się społeczność naszego miasta. To
miejsce dla hazardzistów i oszustów! Nie mogę pojąć, dlaczego...
 To pański problem, panie Evers  spokojnie stwierdził John-Henry.  Teraz, jeśli pan
pozwoli...  wskazał na drzwi.
 Chwileczkę! To jeszcze nie wszystko...
 Co jeszcze?  westchnął John-Henry.
 Czy to prawda, że ten wyścig będzie się nazywać Gonitwa o Nagrodę Banku
Hennessey?  spytał Evers, znowu przełykając ślinę.
 Owszem  przyznał bankier. Rozmawiał już o tym z administracją wyścigów. Ponieważ
zaofiarował znaczną sumę na nagrody, zarząd pozwolił mu nazwać wyścig wedle życzenia.
John-Henry wybrał oczywistą nazwę. Nie miał wątpliwości, że Claude pochwaliłby jego
decyzję.
 A nagroda...
 Nagroda?  powtórzył John-Henry.  Chyba nie chciałby pan, żeby ktokolwiek uważał
nas za skąpców. Jak sam pan powiedział, musimy dbać o reputację. Uznałem, że sto tysięcy
dolarów to właściwa suma. A pan jak uważa?
 Uważam, że muszę napić się zimnej wody  powiedział Evers słabym głosem.
 Doskonale  zakończył rozmowę Hennessey.  Proszę powiedzieć członkom Rady, że
już idę.
Gdy Evers wreszcie sobie poszedł, John-Henry udał się szybko do prywatnej łazienki
połączonej z małą garderobą. Trzymał tam zawsze ubranie na zmianę, po prostu na wszelki
wypadek. Gdy wkładał czystą koszulę, nieoczekiwanie przypomniał sobie noc spędzoną z
Paulą. Oczami wyobrazni zobaczył jej twarz oświetloną płomieniem kominka i piękne oczy z
długimi, gęstymi rzęsami. Pod palcami znów poczuł jej miękkie włosy i jedwabistą skórę.
Początkowo przypominała mu cienką trzcinę kołyszącą się na wietrze  wydawała się
taka delikatna i krucha. John-Henry nawet obawiał się, że sprawi jej ból. Pózniej jednak Paula
zachowywała się jak młoda tygrysica, pełna energii, pasji i namiętności. Wymagała od niego
dokładnie tyle, ile sama potrafiła ofiarować. Myśląc o tym, John-Henry znów poczuł palące
pożądanie. Zapragnął znowu mieć ją w ramionach. Matka powiedziała mu to już dawno, ale
dopiero teraz gotów był przyznać jej rację: Paula zmieniła jego życie. Pod jej wpływem John-
Henry zaczął patrzeć na życie zupełnie inaczej, niż dotychczas. Nie wiedział jeszcze, czy ma
się cieszyć z tej zmiany, ale nie miał wątpliwości, że coś w jego egzystencji uległo
gwałtownej przemianie. Teraz nie potrafił już wyobrazić sobie życia bez Pauli.
Pomyślał, że ona zapewne również nie jest w stanie zapomnieć ich wspólnej nocy. Przez
chwilę miał nadzieję, że wystarczy trochę poczekać, a sama do niego wróci.
Sama do niego wróci? John-Henry niemal parsknął śmiechem na myśl, że dumna,
niezależna Paula miałaby zdecydować się na taki krok. To wykluczone. Paula nigdy nie
przyzna, że go potrzebuje, sądził jednak, że zdoła wymyślić sposób, żeby się do niej zbliżyć.
Pocieszając się tą myślą, John-Henry szybko przejechał po twarzy elektryczną maszynką
do golenia, włożył garnitur i wrócił do gabinetu. Po drodze postanowił, że zaraz po
posiedzeniu zadzwoni do Pauli i wszystko wyjaśni. Podjąwszy tę decyzję, od razu się
uspokoił. Gdy pojawił się na posiedzeniu Rady, wyglądał równie elegancko, jak zawsze.
Rozejrzał się wokół.
 Dzień dobry, panie i panowie  powitał członków Rady.  Czy możemy zaczynać?
Mimo usilnych starań, Johnowi-Henry emu nie udało się spotkać z Paulą przez niemal
miesiąc po katastrofalnym powrocie z Heritage House. Przez pierwsze dwa tygodnie w ogóle
nie chciała z nim rozmawiać, nawet przez telefon. Gdy raz, przez przypadek, zdołał się do
niej dodzwonić, Paula zaraz oświadczyła, że nie ma czasu na rozmowę. Pózniej John-Henry
miał szereg zebrań i musiał na parę dni pojechać do Waszyngtonu. Gdy wrócił, był już tak
zniecierpliwiony, że postanowił wstąpić do cukierni. Niestety, natychmiast się pokłócili. Już
pierwsza odzywka Pauli mocno go rozzłościła, a pózniej było jeszcze gorzej.
John-Henry pojawił się w cukierni tuż przed zamknięciem. Miał nadzieję, że o tej porze
nie będzie już nikogo i będzie mógł swobodnie porozmawiać z Paulą. Niestety, gdy go
zobaczyła, zrobiła taką minę, że od razu stracił nadzieję na pojednanie.
 Co ty tu robisz?  spytała zaczepnym tonem. Niewątpliwie Paula nie wybaczyła mu
ostatniej kłótni.
John-Henry pomyślał, że na szczęście nie przyniósł kwiatów, co początkowo planował.
Obiecał sobie, że zachowa spokój.
 Przyszedłem, żeby z tobą porozmawiać.
 Już ci raz powiedziałam, że nie mamy o czym rozmawiać  odrzekła patrząc na niego
zmrużonymi oczami.
 Czy rzeczywiście tak uważasz, nawet po tym, co stało się w Heritage House?  spytał
John-Henry, z trudem panując nad sobą.
 To była... pomyłka  powiedziała Paula, ale poczerwieniała i spojrzała gdzieś w bok.
 Nie wierzę, że naprawdę tak myślisz  powiedział spokojnie Hennessey, ale nie zdołał
opanować nerwowego skurczu mięśni policzka.
 Właśnie, że tak!  krzyknęła.  Powiedziałam ci już, że nie mam czasu na żadne
romanse, szczególnie teraz, gdy myślę...
Paula urwała, ale nie zdołała ukryć zakłopotania.
 O czym myślisz?  przycisnął ją John-Henry.
 O dalszej ekspansji  odrzekła niechętnie.
 Chyba żartujesz  wprost nie mógł uwierzyć własnym uszom.
 Czy rzeczywiście wyglądam tak, jakbym żartowała?
 zapytała i zmierzyła go surowym spojrzeniem.
John-Henry poczuł, że traci kontrolę nad rozwojem wypadków.
 Nie rozumiem, o co ci chodzi. Przecież dopiero co otworzyłaś drugą cukiernię. Czy to
nie dosyć?
Paula poczerwieniała i John-Henry zrozumiał, że popełnił poważny błąd. Patrzyła na
niego błyszczącymi oczami, drżąc z oburzenia. Wyglądała tak pięknie, że zapragnął wziąć ją
w ramiona i powiedzieć, że muszą się pogodzić. Paula nie dała mu na to najmniejszej szansy.
 Dziesięć też mi nie wystarczy  oświadczyła, dumnie unosząc brodę.  Ani tuzin, ani
nawet dwa tuziny! Powiedziałam ci, że odniosę sukces.
 Ależ już go odniosłaś  odrzekł John-Henry. Wiedział, że traci Paulę, ale nie miał
pojęcia, jak ją przekonać.
 Popatrz tylko, co już osiągnęłaś!
 To mi nie wystarcza!
 A co będzie z nami?  spytał, z trudem utrzymując nerwy na wodzy.
 Nie ma żadnych  nas !  krzyknęła Paula.  Dlaczego tak mnie męczysz? Dlaczego nie
możesz po prostu przyjąć do wiadomości tego, co ci powiedziałam i dać mi spokój?
 Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Powiedziałem ci...
 Przestań. Nic nie mów, proszę! To do niczego nie prowadzi, tylko przedłuża
cierpienie...  urwała. Z trudem chwytała oddech.  Jest mi bardzo przykro, naprawdę 
dokończyła ochrypłym głosem.  Ale nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Od pierwszej chwili
wiedziałeś, jakie są moje zamiary i co chcę osiągnąć.
 I nic, co zdarzyło się między nami, nie skłoniło cię do zmiany planów?
 Bardzo cię przepraszam, ale nie  powiedziała Paula nie patrząc mu w oczy.
 Zatem ja również cię przepraszam  John-Henry nie zamierzał żebrać.  Myślałem, że
zdołamy się porozumieć, ale najwyrazniej się pomyliłem. Powodzenia, Paula. Mam nadzieję, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates