[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znów musieli przesiąść się do powozu. Właśnie w Serum, w stacji gdzie zmieniano konie, usłyszeli nareszcie o Fergeoset. Tak, gospodarz znał tę nazwę, ale przed nimi jeszcze szmat drogi, będą musieli jechać wzdłuż dopływów rzeki i... Objaśnił drogę mniej więcej, sam nie był jej całkiem pewien. Jeśli słyszał o złej sławie, jaką cieszyło się to miejsce, nic o tym nie wspomniał. Ale Sander twierdził pózniej, że wyjaśnień udzielał im niechętnie. Jadąc nie przestawali dyskutować, czy to możliwe, by ciało zmarłego mogło przemieścić się aż na taką odległość. Uznali, że nie jest to wcale takie nierealne. Ponieważ docent Klammer wybrał się do Fergeoset wczesną wiosną, prąd w rzekach mógł być wówczas na tyle wartki, że przeniósł ciało przez rozległe jeziora i dalej wzdłuż rzeki Adal, w dół gwałtownego wodospadu Honefoss. Wtedy rzemień uwiązany do jego szyi zaczepił się o kamienie na dnie rzeki, a kiedy się zerwał, ciało popłynęło dalej do jeziora. Długa droga pochówku dla uczonego. Jadąc dalej przez wąskie doliny, coraz częściej słyszeli o Fergeoset. I coraz oczywistsze się stawało, że ludzie wiedzieli... Czy jednak na pewno wiedzieli? Chodziły słuchy, szeptem dawano im coś do zrozumienia. Podobno było tam niebezpiecznie. Grasowały upiory. Nie, nie wiadomo dokładnie, jakie. Ale miejsce było opuszczone. Ludzie stamtąd uciekli! Panna Adele Wide nie czuła się już jak ryba w wodzie. To nie była jej domena. Traciła pewność siebie, kiedy nie mogła usunąć w cień rywalek, stosując się do ostatnich wymogów mody. Jej suknie okazały się tu takie niepraktyczne i jakby się przybrudziły. Czuła, że wygląda nieporządnie, i tak w istocie było. Nie udało jej się także podbić Sandera Brinka. Och, oczywiście, zwracał na nią uwagę i flirtował, kiedy rozmawiali, ale tak naprawdę miała wrażenie, że jej unika, że stroi fochy. Gorąca noc nie pomogła jej ani odrobinę, wprost przeciwnie! Za każdym razem, kiedy wydawało się jej, że już go złowiła, zaczynał rozmowę z tym śmiertelnie nudnym lensmanem albo, co gorsza, z dziewczyną, która brała udział w wyprawie. Mój Boże, jak można wyglądać tak jak ona! Adele pełna była pogardy dla Benedikte. Wysoka jak chłopak, o twarzy szerokiej niby wrota stodoły i ubrana tak nieelegancko. Co prawda praktycznie, zwłaszcza jak na te warunki, to musiała przyznać. Ta biedna dziewczyna wydawała się tak beznadziejnie prosta! Co do tego Adele bardzo się myliła. Benedikte wcale nie była prosta, Adele nie dorównywała jej pod względem intelektualnym, ale nigdy by się do tego nie przyznała. Sander natomiast dawno już zdecydował, która z dziewcząt jest bardziej interesująca. Cóż, z przyzwyczajenia podjął prowadzoną przez Adele grę, ale ta panna nie miała dla niego żadnego znaczenia. 62 Coraz bardziej za to pociągała go Benedikte. Nie potrafił jej do końca rozgryzć, skrywała swoje prawdziwe ja, które najprawdopodobniej było bogate i fascynujące. A że zagadki są po to, by je rozwiązywać, Sander coraz bardziej pragnął poznać tę młodą dziewczynę z rodu Ludzi Lodu. Wyglądało jednak na to, że ona nie chce do tego dopuścić. Mylił się bardzo. Benedikte gotowa była na wszystko, byle tylko móc opowiedzieć mu o swych myślach i uczuciach, ale powstrzymywało ją przed tym przekonanie, że jego to wcale nie interesuje. Wieczorem, kiedy nocowali w ostatnim zajezdzie, zeszła nad pobliskie jezioro. W ciepłym zmierzchu chodziła wzdłuż brzegu rozmyślając. W ciszy modliła się do potężniejszych mocy o to, by mogła być inna. Choć nie, żaden człowiek nigdy nie chce stać się innym człowiekiem, pragnie zwłaszcza zachować własną duszę. Ale prosi się o to, by wyglądać inaczej. Nierealne marzenie, znane dziewczętom od wieków. Ale ilu ludzi żyjących tu na ziemi zadowolonych jest ze swego wyglądu? Benedikte w każdym razie do nich się nie zaliczała. Wcześniej nie myślała o tym tak wiele, ale teraz... Zwłaszcza kiedy porównywała się ze zgrabną, śliczną Adele Wide, z Adele, która tak bezpośrednio potrafiła rozmawiać z Sanderem. Któregoś dnia nie wytrzymam i uderzę ją, pomyślała Benedikte. Mam szczerą nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli naprawdę wpadnę w gniew... Ona mi go ukradła. Oczywiście
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|