WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybranki serca.
- Rozumiem, w porządku, odbiorę cię około piątej i omówimy wszystko
w drodze do domu. Ustalimy, kiedy i jak jej o tym powiemy, zgoda?
- Dobrze - przystała z zadowoleniem na jego propozycję.
Zgodnie z umową Matt krótko przed piątą podjechał pod firmę Jo. Droga
do domu okazała się jednak dłuższa, niż oboje sądzili. Minęło już sporo
czasu, a oni wciąż dalecy byli od znalezienia wspólnego rozwiązania.
Gdy wreszcie dotarli na miejsce, okazało się, że Esther nie jest sama, że
ma gościa.
- Chodzcie, chodzcie! - zawołała radośnie, usłyszawszy ich w
przedpokoju.
Mężczyzna pomachał im na powitanie ręką. Miał tak długie włosy, jak
kiedyÅ› Jo.
- Pozwólcie sobie przedstawić doktora Waltersa.
Panowie uścisnęli sobie dłonie, a Jo zapytała zaniepokojona:
- Stało się coś, babciu?
- Nie, kochanie, czuję się dobrze, jeśli to masz na myśli.
- Dlaczego w takim razie wezwałaś lekarza?
- Doktor Walters przyjechał tu dla was - wyjaśniła słodko Esther. - To
terapeuta rodzinny.
W pokoju zapanowała absolutna cisza. Słychać było jedynie stukot laski
Esther, która dzielnie zmierzała właśnie w stronę drzwi.
- Babciu, czy to znaczy, że zatrudniłaś terapeutę, nie pytając nas nawet o
zdanie?
- Mam nadzieję, że pan Walters wam pomoże - odparła Esther nie
wzruszona wzburzeniem Jo. Po chwili cicho zamknęła za sobą drzwi,
wprawiajÄ…c Matta i Jo w niebotyczne zdumienie.
- Może usiądziemy - powiedział z miłym uśmiechem doktor Walters,
moszczÄ…c siÄ™ wygodnie w fotelu.
Matt rozłożył bezradnie ręce i przycupnął na sofie. Jo poszła w jego ślady.
- Nie mogę w to wprost uwierzyć - odezwał się wreszcie niezbyt pewnym
głosem Matt. - A więc jest pan terapeutą rodzinnym...
- Tak, coś w tym rodzaju. Specjalizuję się w problemach małżeńskich,
ściślej mówiąc...
- Nie, to niemożliwe, pan chyba nie ma na myśli...? - zapytała Jo
zaszokowana.
- Tak, ściślej mówiąc, w problemach seksualnych młodych par - wyjaśnił
i szeroko się uśmiechnął.
Jo omal nie spadła z sofy.
- O mój Boże, czy ty słyszysz, Matt? - Spojrzała na niego trochę
nieprzytomnie. - Babcia zatrudniła dla nas seksuologa - powiedziała,
opierając głowę o kolana.
- Panie Walters, przykro mi to mówić, ale to jakieś nieporozumienie. -
Matt był wyraznie zdenerwowany. -My nie mamy problemów
związanych z pożyciem, nie potrzebujemy terapeuty.
W odpowiedzi doktor Walters wyjął z teczki bloczek i ołówek.
- Pani Brande uprzedziła mnie, że prawdopodobnie tak zareagujecie, to
zdarza się nader często. Martwi się o was i chce wam pomóc. Podobno od
ślubu nie dzielicie sypialni, nawet w noc poślubną spaliście osobno.
Konkluzja pani Brande wydaje się być zatem logiczna. O wszystkim
można i należy rozmawiać, jeśli tylko są jakieś widoki na pozytywne
zmiany.
Joanna cały czas siedziała z głową wspartą na kolanach, pozostawiając
Mattowi wolną rękę.
- Pan wybaczy, ale to jedno wielkie nieporozumienie.
- Starał się być uprzejmy, choć przychodziło mu to z coraz większym
trudem. - Nie mamy żadnych problemów, a pan został tu wezwany
zupełnie niepotrzebnie.
Doktor Walters nic nie odpowiedział, a tylko zapisał coś w swoim
notesie.
Co on tam pisze, zirytował się Matt.
- Ale naprawdę, nie ma się czego wstydzić, Matthew
- zachęcił go doktor Walters. - Mogę mówić do pana po imieniu, prawda?
- Ależ my nie mamy żadnych łóżkowych problemów!
- wybuchnął Matt i spojrzał na Jo. Ona jednak nawet nie drgnęła.
- Skoro to nie strach przed współżyciem, to może chodzi o niską
potencję? - zapytał najspokojniej w świecie terapeuta.
- Mam wystarczającą potencję, żeby zaspokoić kobietę! - krzyknął
rozjuszony.
- To żaden powód do wstydu, wielu mężczyzn ma kłopoty...
- Ale ja nie mam - uciÄ…Å‚ Matt.
- Rozumiem, jesteś zdania, że nie masz żadnych problemów seksualnych.
- Doktor znowu coś zapisał i po chwili ciągnął dalej: - Nie zapominaj
jednak, Matthew, że pierwszym krokiem do rozwiązania problemu jest
uświadomienie go sobie. Proszę się nie martwić - zwrócił się do Jo. - To
bodaj najczęstszy problem, z jakim zmagają się młode małżeństwa.
Mężowie czasami nie dostrzegają pewnych subtelności w anatomii
kobiety...
- Doskonale znam szczegóły anatomii mojej żony -syknął, zaciskając
dłonie w pięści. Zniżył nieco głos, bo zdał sobie sprawę, że gdzieś na
górze stoi Esther i nasłuchuje. - Sugeruje pan, że to zawsze wina
mężczyzny?
- Nie chodzi tu o to, kto jest winny, a kto nie. Odpowiedzialny może być
nawet krótkotrwały rozstrój nerwowy, na który pan cierpi. Wtedy
komunikacja między małżonkami ulega zaburzeniu. Może nie wspieracie
się nawzajem? To akurat daje się łatwo i bezproblemowo rozwiązać
poprzez szczerą i otwartą rozmowę. I po to tu dzisiaj przyszedłem.
Matt aż poczerwieniał ze złości, nie wiedział, jak po-
zbyć się tego intruza, jak mu wytłumaczyć, że nie jest im potrzebny.
W tym momencie Jo się wyprostowała, choć wciąż nie odrywała dłoni od
twarzy. Zauważył, że jej policzki są zaczerwienione. Delikatnie odchylił
jedną z jej rąk i zobaczył dokładnie to, czego się spodziewał. Miała w
oczach łzy, płakała ze śmiechu. To dodało mu nieco animuszu. -
- Nie, nie ma między nami żadnych zaburzeń, jeżeli chodzi o
komunikację. Moja żona zawsze dokładnie mówi, co i jak mam robić. -
Spojrzał na nią, a ona zrobiła taki gest, jakby go chciała ucałować. A więc
dobrze, zabawią się trochę kosztem pana doktora. W końcu ten głupek
próbował poddać w wątpliwość jego męskość, a to nie mogło ujść mu na
sucho. - Ale prawdę mówiąc, niektóre oczekiwania i wymagania żony
bywajÄ… czasem problematyczne.
- Rozumiem - pokiwał głową doktor, spoglądając podejrzliwie na Joannę.
- A zatem zbliżamy się do sedna sprawy. Bardzo dobrze, wspaniały
postęp. Proszę, niech mi pani opowie o swoich kłopotach, Joanno.
- Matt, jak możesz mi to robić, proszę, daruj sobie - powiedziała
błagalnie.
On jednak objął ją ramieniem i wyjaśnił:
- To nie jest dla niej Å‚atwe, panie doktorze. Jest nieco zawstydzona tymi
kłopotami.
- Matt! Jak możesz?
On jednak mocniej przycisnął ją do siebie i zachęcił delikatnie:
- No nie krępuj się, powiedz panu doktorowi, co cię
dręczy. Musimy być bardziej otwarci, kochanie, otwarci i szczerzy.
W odpowiedzi wbiła mu paznokcie w rękę, że aż syknął z bólu.
- Już dobrze, kochanie, więc ja mu powiem. Widzi pan, doktorze, żona
ma pewne fantazje, które chce koniecznie realizować.
Jo ponownie ukryła twarz w dłoniach, a doktor Walters, zadowolony, że
wreszcie zaczyna się coś dziać, rozparł się wygodnie w fotelu.
- Tak, zamieniam się w słuch, Matthew.
- Jo, może jednak opowiesz sama, w końcu to tylko drobiazg.
Spojrzała na niego zza swojej kryjówki, tak że mógł odczytać z ruchu jej
ust wypowiadane słowa:
- Powolna i bolesna śmierć.
- Jo ma zamiłowanie do ekshibicjonizmu - wyrecytował - i zacisze
sypialni zupełnie jej nie zadowala. Takie współżycie wydaje jej się nudne
i mało ekscytujące. Poza tym podnieca ją element niebezpieczeństwa, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates