WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Reyan patrzył na nią zmieszany. Jeszcze przed chwilą nie myślał o niczym innym, jak
tylko o tym, żeby się wymknąć niespostrzeżenie i naprowadzić ludzi Thurkettle a na
fałszywy trop. Teraz co innego przepełniało jego myśli i serce  żeby zostać, żeby sycić
oczy i kryć pocałunkami całe jej ciało. Czuł na wargach jej smak, słodki i niebezpieczny.
Zaklął w duchu, podniósł kukłę i poszedł po konia.
Tess milczała, siedząc nieruchomo tam, gdzie ją zostawił.
 Reyanie  szepnęła, gdy miał już wychodzić  to pewnie nieważne, ale chcę, żebyś
wiedział: jeśli coś ci się stanie, jeśli nie wrócisz, zapłacą mi za to, zapłacą srogo.
 To bardzo ważne  szepnął i znikł w mroku.
Tess nie ruszyła się z miejsca, wzięła tylko sztylet i położyła na kolanach. Przez dłuższą
chwilę otaczała ją głęboka cisza, a potem rozległ się tętent koni. Przymknęła oczy i
zaczęła się modlić. Zapowiadała się długa noc.
5
- Tess?
 Reyanie, ty wariacie  syknęła, wypuszczając sztylet z zaciśniętej dłoni.  Niewiele
brakowało, a rzuciłabym tym w ciebie.
 Przynajmniej byłaś czujna  mruknął, wślizgując się do pieczary. Odsunął kamień i
wprowadził wierzchowca. Spocone zwierzę ciężko dyszało po długiej drodze.
Dziewczyna patrzyła na Reyana w milczeniu, gdy rozpalał ogień; jej serce nie chciało się
uspokoić. Nie miała siły ruszyć się z miejsca w głębi pieczary, w którym siedziała od
wielu godzin.
 Udało się  rzekł po prostu.
 To dobrze  odparła, jakby nie słysząc. Patrzyła na niego, zastanawiając się, jak to
się dzieje, że raptem ktoś tak ogromnie zaczyna się podobać.
 Czujna powiedział. Czuła się po prostu obolała. Tyle godzin napięcia, tyle godzin
czekania, tyle godzin bez ruchu. Było dobrze po zmierzchu, kiedy, wiedziona nie
wiadomo czym, zaszyła się w głębi jaskini i tak trwała, a teraz lękała się wstać. Bała się,
że jeśli się ruszy, zrobi coś szalonego.
Bo tak strasznie chciała się do niego przytulić, poczuć jego ciało, usłyszeć bicie serca,
upewnić się, przekonać, że jest, że wrócił, cały i zdrowy, i że to nie sen. lecz bała się...
bała siebie. Siedziała więc bez ruchu.
 Naprawdę nie rozumiem, jak coś takiego mogło ich oszukać.  Reyan zaśmiał się,
rozbierając kukłę.  Twoje ubranie wyschło.
 To dobrze.
 Chciałbym się umyć. Jest woda?
 Jest  odparła, ale nie ruszyła się z miejsca.
27
Reyan zmilczał, sam nalał sobie wody do drewnianej misy. Zzuł buty i rozebrał się do
pasa. Starał się zrozumieć dziwne zachowanie dziewczyny. Tłumaczył sobie, że niełatwo
jej było czekać samej w ciemności.
 Tu nie będą nas już szukać  powiedział, chcąc dodać jej ducha.  Odwiodłem ich
daleko i zostawiłem tyle śladów, że prędko się nie połapią.
 To dobrze.
 Tess? Czy coś się stało?
 Nie, nic się nie stało.
 Ażesz. Chodz tutaj do światła  wyciągnął ręce  bo tam, w kącie, w ogóle cię nie
widzÄ™.
Przez chwilę tylko patrzała na wyciągnięte ku niej ręce i nagą pierś Reyana i nagle
zerwała się miejsca, jak ptak wracający do gniazda z podniebnej wędrówki, jednym
susem przemierzyła całą długość pieczary i rzuciła mu się na szyję. Przylgnęła do niego
całą sobą z taką silą, że aż się zachwiał, stracił równowagę i siadł na legowisku,
przyciągając ją do siebie. Nie protestowała; przeciwnie, wtuliła się w niego jeszcze
mocniej, moszczÄ…c siÄ™ na jego kolanach.
 Boże, jak ja na ciebie czekałam  szeptała.  Już myślałam, że nie wrócisz, że cię
zabili i rzucili wilkom na pożarcie.
 Wilkom na pożarcie?  Zaśmiał się nerwowo, czując jej rozpalone ciało i odkrywając,
że poza skąpą koszulą Tess nie ma niczego na sobie.
 W życiu się tak nie bałam.
 Nie było wyjścia, musiałem cię tu zostawić.  Wbrew temu, co sobie w duchu surowo
przykazywał, jego ręce zbłądziły ku jej nogom. Czuł gładką jak jedwab skórę, a równie
nieposłuszna jak ręce pamięć przywiodła smak jej pocałunku.
Tego się nie bałam, no, może trochę. Lękałam się o ciebie, bo to ciebie ścigali. 
Przemknęło jej przez myśl, że powinna odsunąć jego rękę, bo przecież tak nie wypada,
ale zamiast dłoni odsunęła od siebie myśl o tym, co wypada, a co nie.
 Jak widzisz, wróciłem cały i zdrowy  powiedział chrapliwie. Głos wiązł mu w gardle,
jakby słowa przeszkadzały w tym, czego teraz pragnął najbardziej. Chciał jej dotykać,
gładzić, odnajdywać palcami wszystkie tajniki ciała. Tuliła się do niego, a on czuł pod
koszulą małe jędrne piersi. Jeśli zaraz, natychmiast nie odsunie jej od siebie, nie uczyni
tego nigdy, bo zapomni o tych wszystkich ważnych powodach, dla których w ogóle nie
powinien jej dotykać.
 Cały i zdrowy? Nie ranili cię?
-Nie.
Gdy otwierała usta, czuł na szyi jej oddech i znów aż do bólu zapragnął jej ust. Jęknął,
gdy wtulając się w niego jeszcze mocniej, podrażniła udami jego nabrzmiałą męskość.
Sprawy coraz śpieszniej wymykały się spod wszelkiej kontroli. Jeszcze chwila i nie
będzie już odwrotu od zatracenia.
 Posłuchaj  odezwał się niepewnie.  Usiądziemy przy ogniu, a ja zrobię coś do
jedzenia.
 Przecież siedzimy przy ogniu.
Czy był to jej gorący oddech na szyi, czy może jeszcze coś innego, tego ani on, ani nikt
28
nigdy nie rozstrzygnie, ale myśli i zmysły, które całą siłą woli starał się jeszcze trzymać
na wodzy, zerwały się jak do lotu.
Mrucząc, a może tylko myśląc:  Nie rób tego , sięgnął ku rozpuszczonym włosom
dziewczyny.
Chyba jednak mruknął, bo Tess, odchylając się pod pieszczotą do tyłu, spojrzała na
niego ciekawie.
 Czego nie chcesz robić?
Odwzajemnił spojrzenie z taką mocą, że poczuła jeszcze żywsze tętno krwi. Bezwiednie
pogładziła go po nagiej piersi, czując pod palcami, jak jego serce przyspiesza i bije coraz
gwałtowniej. Pragnął jej, pragnął całym sobą, do utraty tchu, do zatracenia.
 Całować  szepnął, wpatrując w jej wargi.  Nie powinienem cię całować.
Przy całej swojej naiwności i niewinności Tess zdawała sobie sprawę, że nie chodzi tylko
o pocałunek, że na tym wcale się nie skończy, i miała świadomość, że to, o czym teraz
myśli, jest grzechem, że postępuje nierozważnie, wkracza na niebezpieczną drogę i że
czyni to na własne życzenie. Co więcej, chce tego i pragnie. Dotknęła językiem jego
warg i usłyszała, jak Reyan bierze głęboki oddech. Zrozumiała, że pragnie jej równie
mocno, jak ona jego, i podjęła ostateczną decyzję. Instynktownie czuła, że nawet jeśli są
to tylko żądze, rozpalona namiętność, to taka chwila może się już nie powtórzyć. Więc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates