WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ale tylko troszeczkÄ™.
Patrzyłam, jak wielkimi susami przeskakuje schody, zaciskałam zęby, powtarzając w
myślach jak mantrę: N i e z a kocham się w A r c h e r z e Crossie, n i e
z a k o c h a m siÄ™ w A r c h e r z e C r o s s i e , n i e z a k o c h a m siÄ™...
Kiedy wróciłam do sypialni, Jenna siedziała po turecku na łóżku, czytając książkę.
Westchnęłam ciężko i oparłam się o drzwi, zamykając je z głośnym stukiem.
- Co się stało? Ruchome obrazki cię zdołowały? - spytała Jenna, nie podnosząc
nawet wzroku.
- Nie. To znaczy tak, oczywiście. To wszystko jest pokręcone.
- Aha - potaknęła Jenna. - Coś jeszcze?
~ Chyba się zadurzyłam w Archerze Crossie. Jenna roześmiała się,
- Ale jesteś oryginalna. Rzuciłam się na łóżko.
- Dlaczego? - jęknęłam w poduszkę, po czym przewróciłam się na plecy i wbiłam
wzrok w sufit. - No dobra, on jest słodki. Wielkie mi halo. Inni też są słodcy.
Najwyrazniej przeszkadzałam Jennie w lekturze tym marudzeniem o chłopakach,
ponieważ wyprostowała nogi, wstała i usiadła na skraju swojego biurka.
- Archer nie jest słodki - poprawiła mnie. - Słodkie to są szczeniaczki. Albo
dzieciaczki. Ja jestem słodka. Archer Cross jest cholernie atrakcyjny. A ja nawet nie
gustuję w chłopakach.
Okej, wyglądało na to, że Jenna niewiele mi pomoże w kwestii mojego zadurzenia.
- On jest świrem - zauważyłam. - Pamiętasz tę sprawę z wilkołakiem dziś rano?
- Owszem - odparła sucho Jenna. - Uratował cię przed wilkołakiem. Co za odwaga.
Jęknęłam.
- Wcale mi nie pomagasz.
- Sorry.
Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu, ja kontemplując podejrzanie wyglądającą
plamę pleśni na suficie, Jenna opierając się na łokciach i bębniąc stopą w szuflady
biurka. Zza okna dobiegało wycie. Była pełnia, więc zmienni mogli pobiegać po
ogrodach. Zastanawiałam się, czy Taylor też tam jest.
- O! - wykrzyknęła nagle Jenna, prostując się tak nagle, że zrzuciła swój kubek z
długopisami. - Jego dziewczyna jest skończoną suką!
- Owszem! - potaknęłam, siadając i wskazując na nią palcem. - Dzięki! Okropne
dziewczynisko, które już mnie nienawidzi, ot co. A chłopak, który z własnej woli
spędza czas z Elodie, nie zasługuje na sympatię.
- święta prawda - powiedziała Jenna, kiwając ze zrozumieniem głową.
Poczułam się lepiej, więc przewróciłam się z powrotem na brzuch i wzięłam książkę z
nocnego stolika.
- To jednak dziwne - stwierdziła Jenna.
- Co?
- Archer i Elodie. Ona łaziła za nim przez cały zeszły rok, ale on nawet na nią nie
spojrzał. Nigdy, rozumiesz. A potem wraca, gdziekolwiek był, i ta-dam! Nagle są
parÄ…. To dziwne.
- Nie tak bardzo - odparłam. - Wiesz, ona jest niezwykle piękna. Może w końcu
odezwały się w nim hormony.
59
- Może - powiedziała Jenna, opierając podbródek na dłoni - Ale jednak. Archer jest
nie tylko przystojny, ale też inteligentny i fajny. A Elodie jest głupia i nudna.
- I seksowna - dopowiedziałam. - A nawet najinteligentniejsi faceci głupieją przy
seksownych dziewczynach.
- Prawda - potaknęła Jenna.
Miałam właśnie wrócić do kwestii Holly, kiedy w pokoju rozległ się głos Casnoff,
prawie jakby miała tu radiowęzeł. Domyśliłam się, że to jakiś rodzaj zaklęcia
wzmacniajÄ…cego.
- Panie i panowie, ze względu na jutrzejszy dzień pełen zajęć powinniście dziś iść
wcześnie spać. Za dziesięć minut gasimy światło.
Spojrzałam na zegarek.
- Dopiero ósma - powiedziałam z niedowierzaniem. - Ona posyła nas do łóżek o
ósmej?
Jenna podeszła z westchnieniem do swojej szafki i wyciągnęła piżamę.
- Witaj w Hekate, Sophie.
Wszyscy rzucili się do łazienek, żeby umyć zęby. A raczej
tylko zmiennokształtne i czarownice. Podejrzewam, że elfo-wie mają z natury czyste
zęby. Gdy już wróciłam, zostały mi tylko trzy minuty, żeby włożyć piżamę i wskoczyć
do łóżka.
Dokładnie o ósmej dziesięć światło zgasło.
W mojej głowie kotłowały się tysiące myśli i nie byłam pewna, czy w ogóle uda mi
się zasnąć.
- To dla ciebie dziwne chodzić spać w nocy? - zapytałam Jennę. - Wiesz, wampiry
ponoć sypiają za dnia.
- Owszem - odparła. - Ale póki tu jestem, muszę żyć zgodnie z regulaminem
Hekate. Będę najszczęśliwsza pod słońcem, jak wreszcie się stąd wyrwę.
Nie zapytałam jej, k i e d y będzie miała na to szansę. Z Hekate odchodzi się w
wieku osiemnastu lat, ale my wszyscy dorastamy jak zwykli ludzie. Jenna na zawsze
pozostanie piętnastolatką.
Ułożyłam się na łóżku i usiłowałam myśleć o czymś działającym nasennie. Miałam
wrażenie, że ledwie zamknęłam oczy, kiedy obudziło mnie skrzypienie drzwi.
Usiadłam w panice z bijącym mocno sercem. Na zegarku stojącym obok łóżka było
kilka minut po północy.
Do pokoju wsunęła się ciemna postać.
Krzyknęłam.
- Wyluzuj - mruknęła Jenna ze swojego łóżka. - To pewnie któryś z duchów. One tak
czasem majÄ….
W tej samej chwili usłyszałam cichy trzask zapalającej się zapałki i niewielka plama
światła wydobyła z ciemności zarys postaci.
Elodie.
Miała na sobie piżamę z fioletowego jedwabiu, a w ręce trzymała czarną świecę.
Zapłonęły dwie następne świece i zobaczyłam Chaston i Annę, stojące za koleżanką.
- Sophie Mercer - zaintonowała Elodie - przybyłyśmy, aby wprowadzić cię do
naszego bractwa. Wypowiedz pięć słów, aby rozpocząć rytuał.
Zamrugałam oczami ze zdumienia.
- Jaja sobie ze mnie robicie? Anna westchnęła z irytacją.
-Nie. Właściwe pięć słów brzmi:  Przyjmuję wasze zaproszenie, o siostry".
Odgarnęłam włosy z twarzy.
- Mówiłam wam już, że nie jestem pewna, czy chcę dołączyć do waszego sabatu.
Dlatego nie zamierzam nic mówić ani rozpoczynać żadnych rytuałów.
- Wypowiedzenie pięciu słów nie oznacza, że zostajesz automatycznie członkinią -
powiedziała Chaston, robiąc krok do przodu. - Oznacza jedynie, że można rozpocząć
rytuał przyjęcia. Możesz się wycofać w każdej chwili.
- Och, zgódz się - odezwała się Jenna. W świetle świec widziałam, że usiadła na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates