|
|
 |
|
 |
 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wało się raczej niemożliwe. Obie panie na chwilę zniknęły w ciemnościach budynku, żeby się wkrótce pojawić zupełnie odmienione. Muszka miała na sobie brą- zowo-czarną wełnianą spódnicę i aksamitne wdzianko, Lila bluz- kę z zielonej żorżety i dobraną do niej długą spódnicę w podobnym kolorze. Jej krótkie włosy spadały na kark delikatną złocistą falą. Nową fryzurę zawdzięczała Muszce, która zdecydowała się wyrów- nać byle jak obcięte przez Włodka włosy kuzynki, a po kąpieli pod- winęła je na szczotce. Nigdzie nie ma lustra. Może tak być? spytała Lila Włodka, obracając się przed nim dokoła. Chrząknął tylko i odwrócił głowę. Niezadowolona dziewczyna zwróciła się z tym samym pytaniem do Feliksa. Gdyby tylko zagrała muzyka, od razu poprosiłbym cię do tań- ca odpowiedział natychmiast. Włodek, trochę poirytowany umizgami, zbliżył się do okna, sprawdzając, czy jest ono szczelnie zasłonięte. Wyjrzał przez szpa- rę między zasłonami w pozbawioną światła księżyca i gwiazd ciem- ność. Nagle stwierdził ze zdziwieniem, że przez cały tydzień nie po- święcił Emilce ani jednej myśli. Mam jeszcze coś. Feliks wyciągnął z plecaka butelkę z wódką. Ja nie piję oznajmiła Muszka i z lekko zgorszoną miną zacis- nęła usta. A ja troszkę na rozgrzewkę poprosił Julek. Feliks wzniósł oczy i rozlał zawartość butelki do czterech szkla- nek. 152 Włodek wiedział już, że Muszka jest osobą religijną i ciężko jej teraz żyć bez rytuałów, do których przywykła. Juliusz, podob- nie jak on, znajdował się na duchowym rozdrożu. Wprawdzie miał jechać z żoną do Palestyny, ale przecież był katolikiem. Podobno miał tam zamiar zmienić wiarę. Włodek jednak w to powątpiewał. Prawdziwego neofitę cechuje zaangażowanie, a jedyną prawdziwą pasją Juliusza była poezja. Włodek z niekłamanym podziwem słu- chał setek wierszy, które mąż Muszki znał na pamięć. Jego pragnie- niem było studiowanie literatury, ale i ono spoczęło w historycznym lamusie przedwojennych marzeń. Z całej tej trójki tylko Lila nie straciła jeszcze wiary w spełnienie swoich pragnień. Mimo ostatnich przeżyć nie zwątpiła w to, że ka- pitalizm zostanie kiedyś obalony i ludzie staną się sobie równi. Wie- rzyła w to o wiele bardziej idealistycznie niż Feliks, toteż kiedy po- znał on poglądy tej dziewczyny, uznał ją za swoją bratnią duszę. Lila śmiała się z tego, ale nie protestowała. Jej postępowanie wynikało zapewne z głęboko laickiego, dość nietypowego wychowania, któ- re otrzymała od ojca. Lila była zupełnym przeciwieństwem Muszki. Twarda i odważna. Dlatego Włodek zdziwił się, że głupie obcięcie włosów opłakiwała rzewnymi łzami. Nigdy by nie przypuszczał, że z powodu takiej błahostki można wpaść w rozpacz. Zastanawiał się również nad ich spotkaniem. Czy on ją wtedy dobrze zrozumiał? Czy za kawałek chleba chciała mu się oddać? Tak jak madame %7ła- neta Józikowi? Teraz wystrojona w znalezne łaszki siedziała na miękkim fote- lu, z jedną nogą niedbale zarzuconą przez oparcie i zaciągając się głę- boko, paliła papierosa. Czy to ostatnie pół roku nie było jakimś cholernym koszma- rem? Muszka skrzywiła się, słysząc przekleństwo. Bardzo wiele wam zawdzięczamy. Juliusz spojrzał najpierw na Włodka, a dopiero potem na Feliksa. Od samego początku widać było, że nie zapałali do siebie sympatią. Nie wiem tylko, jak długo będziemy mogli wam pomagać. Mam nadzieję, że informacja od Wajchrowskiego przyjdzie lada moment. Musimy wracać do Wilna. Podkreślił Feliks, czekając na 153 reakcję Włodka. Powiesz Hoffmanowi, że zachorowałeś na tyfus, odwiedzając ciotkę na wsi. Wszystko się jeszcze da odkręcić. Włodek spojrzał na Lilę. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Dopaliła papierosa do samiutkiego końca i uważnie go zgasiła. Na- stępnie sięgnęła po szklankę z wódką. To napijmy się za zwycięstwo. Za zwycięstwo! Nie zostawimy was tutaj. Feliks pochylił się nad Lilą. Kie- dy tylko wrócę do Wilna, załatwię dla was papiery. Będziecie wów- czas bezpieczni. Obiecuję. I znów wszyscy patrzyli na Feliksa jak na objawienie boskie. Lila wzięła do ust łyk wódki i lekko się uśmiechając, spojrzała mu pro- sto w oczy. Przed świtem trzeba było jednak pożegnać się z luksusem i wracać do ziemianki. Feliks pozostał w dworku. Szczęściarz, znalazł tam dla siebie bezpieczny nocleg i spał teraz pod pod prawdziwą pierzyną. Po- rządkowali starannie pokój, zacierając najdrobniejsze znaki swej obec- ności. Dziewczyny zdejmowały z pieca prawie już suchą garderobę. Włodka czekała perspektywa dzielenia łóżka z Juliuszem. Mimo iż po raz pierwszy od dawna był najedzony do syta i rozgrzany wód- ką, to jednak odczuwał dojmujący smutek. Co on tutaj robił z ty-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|