|
|
 |
|
 |
 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamar³o Brienne w piersi: przestraszy³a siê, ¿e ju¿ nie ¿yje. Jednak ku jej niewypowiedzianej uldze usta chorego poruszy³y siê w niezrozumia³ym, gor¹czkowym szepcie. Avenelu?& dotknê³a jego ramienia. Ja& umar³em?& wyszepta³ spêkanymi wargami i uniós³ g³owê. Oczy mia³ nadal szkliste, ale trawi¹ce go w nocy szaleñstwo chyba ust¹- pi³o. Brienne uSmiechnê³a siê do niego ze znu¿eniem i odpar³a cicho: Sk¹d¿e znowu! Westchn¹³ i opad³ znów na siennik. To dobrze& Bardzo ciê boli? Potrz¹sn¹³ g³ow¹. Nie wiem, jak tego dokonamy, Avenelu& Ale musimy wróciæ do Osterley Park. Delikatnie otar³a mu czo³o. Rozumiem& Idx po konie. Przymkn¹³ oczy, zbieraj¹c si³y przed czekaj¹c¹ go ciê¿k¹ prób¹. Zaraz wracam. Brienne? zawo³a³ nim zd¹¿y³a wyjSæ. Tak? Wex broñ. Tak, oczywiScie. Przycisnê³a do piersi pistolet z orzechow¹ rêkojeSci¹. By³o ju¿ póxne popo³udnie, gdy wrócili do Osterley Park. W po³o- wie drogi rana Avenela zaczê³a znów krwawiæ. Nim dotarli do granic dworskiego parku i dostrzegli ich stajenni, Avenel straci³ niemal przy- tomnoSæ z up³ywu krwi. Zajmijcie siê nim! zawo³a³a Brienne, kiedy podbieg³ do niej Cumberland wraz z dwoma norweskimi osi³kami, strzeg¹cymi bramy. Rci¹gnêli Avenela z koñskiego grzbietu i z³o¿yli go na trawie. Hans, sprowadx lekarza z miasteczka! I zawo³aj paru ludzi: niech nam pomog¹ wnieSæ go do domu! wykrzykiwa³ polecenia Cumber- land, zapominaj¹c na chwilê o Brienne. Hans pomkn¹³ ¿ywo i wkrótce zjawi³ siê ca³y zastêp m³odych loka- jów. Dxwignêli Avenela i szybko zanieSli go do domu. 182 Nie wiedzia³am, czy dojedzie tu ¿ywy& Brienne otuli³a siê poplamionym zielonym ¿akietem. Dr¿a³a z zim- na i nerwowego napiêcia, by³a wyczerpana koszmarn¹ jazd¹. Zauwa- ¿ywszy w jakim jest stanie, Cumberland obj¹³ j¹ ramieniem i próbowa³ pocieszyæ. Nim wrócili do domu, Brinne zdo³a³a zebraæ mySli. MySla³am, ¿e oboje z Rose jesteScie nadal w Londynie. O, w stolicy by³o nam cudownie& Ale ka¿de z nas niepokoi³o siê, co siê tu dzieje. DowiedzieliSmy siê w Londynie, ¿e hrabia Laborde po- wróci³ do Anglii. Obawia³em siê czegoS w tym rodzaju. Gdy Cumberland wypowiedzia³ te s³owa, Brienne dostrzeg³a, jak troska przeora³a jego przyjacielsk¹ twarz. A wiêc to by³ mój ojciec. Ca³e cia³o Brienne zaczê³o dr¿eæ: po- twierdzi³y siê jej podejrzenia. Ilekroæ Avenel opuszcza³ dom, zawsze zabiera³ ze sob¹ broñ. Ale w ¿aden sposób nie móg³ nas obroniæ. Zosta- liSmy zaatakowani& Nie by³a w stanie mówiæ dalej. Z wdziêcznoSci¹ wspar³a siê na Cumberlandzie, który obj¹³ j¹ mocniej ramieniem. Kiedy nie wróciliScie z konnej przeja¿d¿ki, wys³aliSmy ludzi na poszukiwania. Ogromnie siê cieszê, ¿e sami zdo³aliScie powróciæ. Nie jesteSmy z Rose zbyt dzielni: obawialiSmy siê najgorszego. Mo¿e nale¿a³o czekaæ w domku mySliwskim na przybycie pomo- cy& Nie wiem, czy dobrze zrobi³am, pozwalaj¹c Avenelowi dosi¹Sæ konia& Na mySl o tym, ¿e lokaje musieli wnieSæ go do domu, Brienne po- czu³a ³zy w oczach. Otar³a rêk¹ mokre i brudne policzki. Oczy p³onê³y jej, jak iskrz¹ce siê ametysty w pokrytej py³em twarzy. Wiedzia³a, ¿e wygl¹da okropnie, ale nic jej to nie obchodzi³o. Po tym wszystkim, co przeszli, widok le¿¹cego jak trup Avenela by³ kropl¹, która przepe³ni³a czarê. To by³o najlepsze rozwi¹zanie. Avenel z pewnoSci¹ wyzdrowieje. Bywa³o z nim znacznie gorzej! Gorzej?& Brienne przesta³a p³akaæ i spojrza³a ze zdumieniem na Cumberlan- da. Nie mog³a sobie wyobraziæ nic gorszego ni¿ to, co zdarzy³o siê na polanie. Nie mówmy o takich przykrych sprawach, lady Brienne. Pora te- raz zaj¹æ siê pani¹! Vivie zamartwia³a siê o swoj¹ mademoiselle! Wszy- scy siê o pani¹ martwiliSmy. Przytuli³ j¹ do siebie, nim weszli do pa³acu. Czy& czy mog³abym jakoS pomóc Avenelowi, nim siê zjawi le- karz?& wyj¹ka³a, gdy znalexli siê wewn¹trz domu. Nie chcia³a wracaæ 183 do swego pokoju. Jej cia³o domga³o siê snu i k¹pieli, ale mia³a wra¿enie, ¿e zwariuje, jeSli bêdzie musia³a tkwiæ bezczynnie w sypialni, czekaj¹c na jakieS wieSci. Nie, nie, drogie dziecko! Zrobi³a ju¿ pani wystarczaj¹co du¿o! Teraz zajmie siê nim Rose. Cumberland urwa³ i spojrza³ Brienne w twarz. CoS mi siê zdaje, ¿e bardzo zaprzyjaxni³a siê pani z Avene- lem pod nasz¹ nieobecnoSæ. To stwierdzenie zbi³o j¹ ca³kiem z tropu, nie by³o jednak sensu prze- czyæ. Wiedzia³a, ¿e jej uczucia do Avenela s¹ wyraxnie widoczne. Serce jej rozdziera³o siê i krwawi³o, gdy zdejmowano go z konia. Na widok zrozpaczonej twarzy Brienne Cumberland pokiwa³ g³ow¹ z rezygnacj¹ i mrukn¹³ zagadkowo: Sam nie wiem, czy to dobrze czy xle?& Ale to pani uczucia utrzy- ma³y go przy ¿yciu. Nim Brienne zd¹¿y³a spytaæ, co przez to rozumie, w hallu pojawi³a siê Rose. Podbieg³a do nich i objê³a czule dziewczynê. Co z nim? spyta³a Brienne. Jest ju¿ w swojej sypialni odpar³a Rose. Czekam na lekarza. Nie odwa¿y³am siê zmieniaæ banda¿y bez niego. Obawiam siê, ¿e rana znowu zacznie krwawiæ. Ja& ja chcia³am mu pomóc& Naprawdê chcia³am& Brienne zadr¿a³a. Avenel zawdziêcza ci ¿ycie. Nie bój siê! Nie wygl¹da teraz najle- piej, ale jest silny jak byk. Z pewnoSci¹ jedna powierzchowna rana go nie pokona! Za³o¿ê siê, ¿e bêdzie zdrów jak ryba. Ujê³a lodowat¹ rêkê Brien- ne. Chodxmy! Odprowadzê ciê do twego pokoju. Najwy¿szy czas, ¿eby ktoS zaopiekowa³ siê tob¹! Cumberlandzie?& zwróci³a siê do mê¿a. Zawiadomiê ciê natychmiast, gdy tylko zjawi siê doktor. Popatrzy³ na obie kobiety. Brienne zauwa¿y³a, ¿e wygl¹da teraz ca³- kiem inaczej ni¿ w dniu Slubu. Wydawa³ siê stary i wymizerowany. Choæ min¹³ zaledwie tydzieñ, mia³a wra¿enie, ¿e up³ynê³y ca³e wieki od po- ranka, gdy z Avenelem ¿egnali wyje¿d¿aj¹c¹ do Londynu parê. Rose odpowiedzia³a mê¿owi skinieniem g³owy i poprowadzi³a Brienne g³Ã³wnymi schodami na górê. Obie z Vivie otoczy³y dziewczynê troskliwym staraniem, ale prawie tego nie zauwa¿a³a. Przebywa³a du- chem w paradnej sypialni, w której le¿a³ Avenel. Lekarz z miasteczka zjawi³ siê niebawem; kiedy odjecha³, powiadomiono Brienne, ¿e Avenel zasn¹³ smacznie, a ona powinna pójSæ za jego przyk³adem. Siedzia³a jednak na ¿Ã³³tej sofce, wpatruj¹c siê w ogieñ trzaskaj¹cy na kominku. Wiedzia³a, ¿e tej nocy i tak nie zaSnie. 184
in¹³ tydzieñ na oczekiwaniu wieSci z pokoju chorego. Tydzieñ da- remnych marzeñ o zobaczeniu Avenela. Ze wspania³ej sypialni ton¹cej w zielonych aksamitach nie przyby³o zaproszenie dla Brienne. Codziennie widzia³a, jak inni wchodz¹ i wychodz¹ z pokoju Avene- la. Z³o¿y³ mu kiedyS wizytê miejscowy proboszcz o rumianej twarzy, wielebny Trumbell; kiwn¹³ w przelocie g³ow¹ Brienne, gdy mijali siê na korytarzu. Doktor by³ teraz sta³ym goSciem w Osterley Park. Poza tym jednak, o dziwo, nie zjawi³ siê nikt z zewn¹trz. Na ¿¹danie Avenela dwór
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|