X

Wątki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamar�o Brienne w piersi: przestraszy�a si�, �e ju� nie �yje. Jednak ku jej
niewypowiedzianej uldze usta chorego poruszy�y si� w niezrozumia�ym,
gor�czkowym szepcie.
 Avenelu?&  dotkn�a jego ramienia.
 Ja& umar�em?&  wyszepta� sp�kanymi wargami i uniós� g�ow�.
Oczy mia� nadal szkliste, ale trawi�ce go w nocy szale�stwo chyba ust�-
pi�o.
Brienne uSmiechn�a si� do niego ze znu�eniem i odpar�a cicho:
 Sk�d�e znowu!
Westchn�� i opad� znów na siennik.
 To dobrze&
 Bardzo ci� boli?
Potrz�sn�� g�ow�.
 Nie wiem, jak tego dokonamy, Avenelu& Ale musimy wróci� do
Osterley Park.
Delikatnie otar�a mu czo�o.
 Rozumiem& Idx po konie.
Przymkn�� oczy, zbieraj�c si�y przed czekaj�c� go ci�k� prób�.
 Zaraz wracam.
 Brienne?  zawo�a� nim zd��y�a wyjS�.
 Tak?
 Wex bro�.
 Tak, oczywiScie.
Przycisn�a do piersi pistolet z orzechow� r�kojeSci�.
By�o ju� póxne popo�udnie, gdy wrócili do Osterley Park. W po�o-
wie drogi rana Avenela zacz�a znów krwawi�. Nim dotarli do granic
dworskiego parku i dostrzegli ich stajenni, Avenel straci� niemal przy-
tomnoS� z up�ywu krwi.
 Zajmijcie si� nim!  zawo�a�a Brienne, kiedy podbieg� do niej
Cumberland wraz z dwoma norweskimi osi�kami, strzeg�cymi bramy.
Rci�gn�li Avenela z ko�skiego grzbietu i z�o�yli go na trawie.
 Hans, sprowadx lekarza z miasteczka! I zawo�aj paru ludzi: niech
nam pomog� wnieS� go do domu!  wykrzykiwa� polecenia Cumber-
land, zapominaj�c na chwil� o Brienne.
Hans pomkn�� �ywo i wkrótce zjawi� si� ca�y zast�p m�odych loka-
jów. Dxwign�li Avenela i szybko zanieSli go do domu.
182
 Nie wiedzia�am, czy dojedzie tu �ywy&
Brienne otuli�a si� poplamionym zielonym �akietem. Dr�a�a z zim-
na i nerwowego napi�cia, by�a wyczerpana koszmarn� jazd�. Zauwa-
�ywszy w jakim jest stanie, Cumberland obj�� j� ramieniem i próbowa�
pocieszy�. Nim wrócili do domu, Brinne zdo�a�a zebra� mySli.
 MySla�am, �e oboje z Rose jesteScie nadal w Londynie.
 O, w stolicy by�o nam cudownie& Ale ka�de z nas niepokoi�o si�,
co si� tu dzieje. DowiedzieliSmy si� w Londynie, �e hrabia Laborde po-
wróci� do Anglii. Obawia�em si� czegoS w tym rodzaju.
Gdy Cumberland wypowiedzia� te s�owa, Brienne dostrzeg�a, jak
troska przeora�a jego przyjacielsk� twarz.
 A wi�c to by� mój ojciec.  Ca�e cia�o Brienne zacz�o dr�e�: po-
twierdzi�y si� jej podejrzenia.  Ilekro� Avenel opuszcza� dom, zawsze
zabiera� ze sob� bro�. Ale w �aden sposób nie móg� nas obroni�. Zosta-
liSmy zaatakowani&  Nie by�a w stanie mówi� dalej. Z wdzi�cznoSci�
wspar�a si� na Cumberlandzie, który obj�� j� mocniej ramieniem.
 Kiedy nie wróciliScie z konnej przeja�d�ki, wys�aliSmy ludzi na
poszukiwania. Ogromnie si� ciesz�, �e sami zdo�aliScie powróci�. Nie
jesteSmy z Rose zbyt dzielni: obawialiSmy si� najgorszego.
 Mo�e nale�a�o czeka� w domku mySliwskim na przybycie pomo-
cy& Nie wiem, czy dobrze zrobi�am, pozwalaj�c Avenelowi dosi�S�
konia&
Na mySl o tym, �e lokaje musieli wnieS� go do domu, Brienne po-
czu�a �zy w oczach. Otar�a r�k� mokre i brudne policzki. Oczy p�on�y
jej, jak iskrz�ce si� ametysty w pokrytej py�em twarzy. Wiedzia�a, �e
wygl�da okropnie, ale nic jej to nie obchodzi�o. Po tym wszystkim, co
przeszli, widok le��cego jak trup Avenela by� kropl�, która przepe�ni�a
czar�.
 To by�o najlepsze rozwi�zanie. Avenel z pewnoSci� wyzdrowieje.
Bywa�o z nim znacznie gorzej!
 Gorzej?&
Brienne przesta�a p�aka� i spojrza�a ze zdumieniem na Cumberlan-
da. Nie mog�a sobie wyobrazi� nic gorszego ni� to, co zdarzy�o si� na
polanie.
 Nie mówmy o takich przykrych sprawach, lady Brienne. Pora te-
raz zaj�� si� pani�! Vivie zamartwia�a si� o swoj� mademoiselle! Wszy-
scy si� o pani� martwiliSmy.
Przytuli� j� do siebie, nim weszli do pa�acu.
 Czy& czy mog�abym jakoS pomóc Avenelowi, nim si� zjawi le-
karz?&  wyj�ka�a, gdy znalexli si� wewn�trz domu. Nie chcia�a wraca�
183
do swego pokoju. Jej cia�o domga�o si� snu i k�pieli, ale mia�a wra�enie,
�e zwariuje, jeSli b�dzie musia�a tkwi� bezczynnie w sypialni, czekaj�c
na jakieS wieSci.
 Nie, nie, drogie dziecko! Zrobi�a ju� pani wystarczaj�co du�o!
Teraz zajmie si� nim Rose.  Cumberland urwa� i spojrza� Brienne
w twarz.  CoS mi si� zdaje, �e bardzo zaprzyjaxni�a si� pani z Avene-
lem pod nasz� nieobecnoS�.
To stwierdzenie zbi�o j� ca�kiem z tropu, nie by�o jednak sensu prze-
czy�. Wiedzia�a, �e jej uczucia do Avenela s� wyraxnie widoczne. Serce
jej rozdziera�o si� i krwawi�o, gdy zdejmowano go z konia.
Na widok zrozpaczonej twarzy Brienne Cumberland pokiwa� g�ow�
z rezygnacj� i mrukn�� zagadkowo:
 Sam nie wiem, czy to dobrze czy xle?& Ale to pani uczucia utrzy-
ma�y go przy �yciu.
Nim Brienne zd��y�a spyta�, co przez to rozumie, w hallu pojawi�a
si� Rose. Podbieg�a do nich i obj�a czule dziewczyn�.
 Co z nim?  spyta�a Brienne.
 Jest ju� w swojej sypialni  odpar�a Rose.  Czekam na lekarza.
Nie odwa�y�am si� zmienia� banda�y bez niego. Obawiam si�, �e rana
znowu zacznie krwawi�.
 Ja& ja chcia�am mu pomóc& Naprawd� chcia�am&
Brienne zadr�a�a.
 Avenel zawdzi�cza ci �ycie. Nie bój si�! Nie wygl�da teraz najle-
piej, ale jest silny jak byk. Z pewnoSci� jedna powierzchowna rana go nie
pokona! Za�o�� si�, �e b�dzie zdrów jak ryba.  Uj�a lodowat� r�k� Brien-
ne.  Chodxmy! Odprowadz� ci� do twego pokoju. Najwy�szy czas, �eby
ktoS zaopiekowa� si� tob�! Cumberlandzie?&  zwróci�a si� do m�a.
 Zawiadomi� ci� natychmiast, gdy tylko zjawi si� doktor.
Popatrzy� na obie kobiety. Brienne zauwa�y�a, �e wygl�da teraz ca�-
kiem inaczej ni� w dniu Slubu. Wydawa� si� stary i wymizerowany. Cho�
min�� zaledwie tydzie�, mia�a wra�enie, �e up�yn�y ca�e wieki od po-
ranka, gdy z Avenelem �egnali wyje�d�aj�c� do Londynu par�.
Rose odpowiedzia�a m�owi skinieniem g�owy i poprowadzi�a
Brienne g�ównymi schodami na gór�. Obie z Vivie otoczy�y dziewczyn�
troskliwym staraniem, ale prawie tego nie zauwa�a�a. Przebywa�a du-
chem w paradnej sypialni, w której le�a� Avenel. Lekarz z miasteczka
zjawi� si� niebawem; kiedy odjecha�, powiadomiono Brienne, �e Avenel
zasn�� smacznie, a ona powinna pójS� za jego przyk�adem. Siedzia�a
jednak na �ó�tej sofce, wpatruj�c si� w ogie� trzaskaj�cy na kominku.
Wiedzia�a, �e tej nocy i tak nie zaSnie.
184

in�� tydzie� na oczekiwaniu wieSci z pokoju chorego. Tydzie� da-
remnych marze� o zobaczeniu Avenela. Ze wspania�ej sypialni ton�cej
w zielonych aksamitach nie przyby�o zaproszenie dla Brienne.
Codziennie widzia�a, jak inni wchodz� i wychodz� z pokoju Avene-
la. Z�o�y� mu kiedyS wizyt� miejscowy proboszcz o rumianej twarzy,
wielebny Trumbell; kiwn�� w przelocie g�ow� Brienne, gdy mijali si� na
korytarzu. Doktor by� teraz sta�ym goSciem w Osterley Park. Poza tym
jednak, o dziwo, nie zjawi� si� nikt z zewn�trz. Na ��danie Avenela dwór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright � 2006 MySite. Designed by Web Page Templates

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.