[ Pobierz całość w formacie PDF ]
za tydzień będzie prowadzić szarże! 434 Nadsetniczka i konny półlegion. . . wymamrotała Tereza, ciągle z ręką przy twarzy. Na Szerń, ależ to brzmi! Widzę cię, Kamala powiedział Dorlot i Ambegen przekonał się nagle, że koty mają poczucie humoru. Co to, przeszłaś do jazdy? Przeszłam powiedziała z karku Terezy, spod jej włosów. Umiem już sie- dzieć na koniu tak, żeby nie przeszkadzać! A setniczka powiedziała, że każe zrobić dla mnie taką sakwę ze skóry, żeby ją przyczepić przy siodle! Ambegen słuchał z rosnącym niedowierzaniem. Wreszcie oparł się o wóz tak jak Tereza. Ogarnęło go wielkie znużenie, ale razem z tym znużeniem spłynęła jakaś ulga. Odeszło ogromne napięcie, w którym żył od kilku dni. Stojąc przy wozie, pośród tych oficerów, którzy byli jego zbrojnymi ramionami, i tych zwiadowców, którzy potrafili zastąpić mu oczy, odkrył, że się pomylił. . . Bo nie było prawdą, iż tylko on jeden, samotny, trwał u boku swojej pani Arilory. Z tymi tutaj, żołnierzami, mógł sprostać każdemu wyzwaniu. I ta myśl przynosiła wielki, wielki spokój. Dojrzał samotny cień w mroku i powiedział głośno: Setnik Rawat! 435 Nagle wszyscy zamilkli. Oficer zbliżył się wolno i stanął przed Ambegenem. Komendant milczał przez długą chwilę. Chcę obszerny raport, na piśmie powiedział wreszcie sucho, nieprzyjaznie. Wszystko, co wiemy o Srebrnych i Złotych Plemionach. Przemyślane! podkreślił. Przypuszczenia mają być oddzielone od faktów. Trzeba to przesłać do Toru. Ponadto jakiś słownik, najprostsze słowa. . . Słowo pokój też tam może być. Przyda się. . . po wojnie. Rawat wolno uniósł spojrzenie. Nawet nie spytałeś o swojego łucznika, o Astata, czy w ogóle do mnie doszedł z goryczą powiedział Ambegen. Twój towarzysz, przyjaciel i żołnierz. Wiem, że zginął padła głucha odpowiedz. Znalezli jego relfs. . . to znaczy tarczę. Nadsetnik trochę złagodniał. Ten raport to sprawa na pózniej. . . Nie wiem, czy Erwa jeszcze stoi. Mocno wąt- pię. Ale z drugiej strony, złoci gnali tutaj jak wściekli, a srebrni mieli większe kłopoty, 436 niż jakaś opuszczona stanica. . . Może jest szansa ocalenia tej placówki. Może nie jest zniszczona do końca. . . oderwał plecy od wozu. To twoja stanica, Rawat, jesteś jej komendantem. Rano wezmiesz dwa kliny jazdy, pognasz do Erwy, jeśli będzie trze- ba, to przebijesz się nawet, i utrzymasz ją, albo to, co z niej zostało, o ile to nie są same zgliszcza. Będzie mi potrzebny silny punkt obserwacyjny nad Lezeną. Rawat milczał. Chciał powiedzieć tak, panie i nie mógł. Nie wierzył, by żołnie- rze chcieli iść pod jego dowództwem. Pod komendą oficera, który już raz ich porzucił. Będzie potrzebny zwiadowca rzekł Dorlot. Na sąsiednim wozie ktoś się poruszył. Ja tylko. . . trochę w nogę. . . rzekł jakiś człowiek, sepleniąc. Ale stary dziesiętnik, nawet jak kulawy, to się przyda! Jak tylko setniczka pozwoli. . . Dobrze, Rest powiedziała Tereza, nie odwracając głowy. Tak, panie rzekł Rawat ochryple, patrząc na Ambegena. Odwrócił się nagle, i prawie biegiem ruszył przed siebie, żeby w blasku księżyca nie dojrzeli grubej łzy, płynącej mu po twarzy. Był setnikiem Legii Armektańskiej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|