WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Był to kompromis, na który Jolie mogła się zgodzić. Spędzi noc na plantacji, tyle
że nie w samej rezydencji.
 Dziękują, Yvonne, chętnie skorzystam z twojej gościny.
 Więc postanowione.  Yvonne poklepała Clarice po plecach.  Będziesz ją
miała w pobliżu i będziecie się mogły zobaczyć z samego rana.
 Tak...  powiedziała Clarice.  Myślę, że to dobre wyjście.
 Poczekaj na mnie na tylnym ganku. Niedługo przyjdę.  Yvonne wzięła
Clarice pod rękę i poprowadziła do drzwi.
Jolie pokiwała głową.
Gar Wells został w pokoju i rozmawiał z Maksem. Kiedy ruszyła w ich stronę,
odwrócił się do niej.
 Miło cię znowu widzieć, Jolie  powiedział, wyciągając dłoń.  Tylko szkoda,
że w takich okolicznościach.
Uścisnęła jego rękę i aż wstrzymała oddech ze zdumienia, gdy ją objął i przytulił
z wylewną czułością. Na szczęście szybko uwolnił ją z objęć i cofnął się o dwa
kroki.
 Ja też cieszę się, że cię widzę  powiedziała. Nie mogła winić Gara za treść
testamentu. Musiał wykonywać polecenia klienta.  Gdzie Sandy? Widziałam ją w
kościele, ale potem zniknęła.
 Miała nagły przypadek i musiała pojechać do szpitala zaraz po mszy 
wyjaśnił Gar.  Wzięła mój samochód. Dzwoniła jakąś godzinę temu, więc
spodziewam się jej lada chwila. Zostań jeszcze chwilę. Sandy bardzo chce się z
tobą spotkać.
 Ja też, ale naprawdę muszę lecieć. Powiedz jej, że zadzwonię.
Gar skinął głową.
 Jasne.  Powiódł wzrokiem od Jolie do Maksa i odchrząknął.  Gdyby któreś z
was miało jakieś pytania o... o cokolwiek, co dotyczy testamentu Louisa, jestem do
waszej dyspozycji. Po prostu dajcie mi znać.
 Na pewno wkrótce się odezwę  powiedziała Jolie.
Gdy zostali sami, Max przysiadł na biurku i skrzyżował ramiona na piersiach.
 I co teraz?  rzucił.
Nie daj mu się wyprowadzić z równowagi, upomniała samą siebie. Nie okazuj
zdenerwowania i rozczarowania.
 Zabiorę rzeczy z hotelu i przenocuję u Yvonne - odparła. Wargi Maksa
zadrgały, jakby chciał się uśmiechnąć.
 A potem?
 Dlaczego miałabym się dzielić planem bitwy z wrogiem?  Zmusiła się do
uśmiechu.
Uniósł brwi i spojrzał jej w oczy.
 To znaczy, że nie widzisz żadnych szans na kompromis. Nie zamierzasz...
- Zaakceptować warunku, że twoja rodzina ma prawo pozostać w Belle Rose?
 To był nasz dom przez dziewiętnaście lat. Jedyny dom, jaki Mallory
kiedykolwiek miała. Naprawdę wyrzuciłabyś z Belle Rose własną siostrę?
 Mallory jest mojÄ… przyrodniÄ… siostrÄ…, ale niczego nie jestem jej winna. Nawet
jej nie znam.
 A czyja to wina?  Max wyprostował się i odszedł od biurka.  Gdybyś zadała
sobie choć trochę trudu, mogłabyś ją poznać. Zresztą nawet teraz nie jest za pózno.
Będzie to wymagać trochę wysiłku z twojej strony, ale Mallory to dobra
dziewczyna. Tylko trochÄ™ rozpieszczona, tak jak ty kiedyÅ›. Pod wieloma
względami jesteście bardzo podobne.
 Wątpię. Moja matka pochodziła z rodziny Desmondów.  Ledwie to
powiedziała, pożałowała, że nie ugryzła się w język. Mallory nie mogła nic
poradzić na to, kim jest jej matka.
Max zacisnął szczęki, aż mięśnie zadrgały mu pod skórą.
 Dwadzieścia lat poza Sumarville, a ledwie wróciłaś, od razu wcielasz się w
starą rolę. Potężni Desmondowie lepsi od wszystkich innych.  Prychnął z
niesmakiem.  Zdajesz sobie sprawę, że ciocia Clarice jest teraz jedyną osobą w
hrabstwie noszÄ…cÄ… nazwisko Desmond? Szlachetnie urodzeni wymierajÄ… w szybkim
tempie i robiÄ… miejsce dla nas, silniejszych i twardszych kundli.
 Wielka szkoda!  wycedziła z pasją.
Podszedł do niej, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z jej twarzy. Instynkt
podpowiadał jej, że powinna uciekać. Nie, nie da mu tej satysfakcji. Jeśli myśli, że
się go boi... Rzeczywiście się bała, ale nie da tego po sobie poznać.
Zatrzymał się, gdy dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów.
 Nie prowokuj mnie, panienko Jolie, bo możesz skończyć, leżąc na łopatkach i
błagając o litość.
Był cholernie dobry w wyprowadzaniu ludzi z równowagi. Wiele lat temu na
pewno odwróciłaby się i uciekła. Ale teraz była już inną Jolie. Niełatwo było ją
przestraszyć.
 Na twoim miejscu nie zakładałabym się o to, kto będzie błagał o litość 
wycedziła, wbijając palec w jego pierś.
Kiedy cofała dłoń, złapał ją za nadgarstek. Opanowała chęć wyszarpnięcia ręki.
Zamiast tego zadarła głowę i przysunęła się bliżej, tak że jej usta znalazły się tuż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates