WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

momencie uśmiech zniknął z twarzy Emmy, a ciało jej przeszyło dziwne uczucie,
którego nigdy przedtem nie zaznała.
Zawróciła do drzwi, lecz prawie natychmiast Jake znalazł się przy niej. Razem
wyszli na ulicÄ™.
- O co chodzi? Czy oni cię czymś przestraszyli? - zapytał.
- Oczywiście, że nie. - Nie mogła w tej chwili na niego patrzeć.
Przeprowadził ją na drugą stronę jezdni, a Emma próbowała odzyskać
równowagę, usiłowała opanować swoje rozdrażnienie. Nie chciała, żeby Jake dotykał
67
S
R
jakiejkolwiek innej kobiety, chociaż, prawdę mówiąc, jej też prawie nie dotykał. A jeśli
już to zrobił, to bardzo delikatnie - a ona i tak od razu wpadała w panikę. Chciała teraz
nakrzyczeć na niego, potrząsnąć nim. Nie zdając sobie nawet sprawy z tego, zaczęła
traktować go tak, jakby należał wyłącznie do niej.
Jego mieszkanie wyglądało z zewnątrz jak każde inne. Ale gdy otworzył drzwi,
Emma z podziwem wydała cichy okrzyk. Było pięknie i bogato urządzone. Znacznie
wystawniej niż dom wujka. Wspomniana przez Jake'a kanapa okazała się rzeczywiście
obszerna i długa. Miała jasne poduszki. Dywan także był jasny, a całe wnętrze przyo-
zdabiały starannie dobrane antyki, które bardzo podnosiły urodę mieszkania.
Jake zaciągnął zasłony i obrócił się do niej.
- Gdy jest się tutaj, łatwo zapomnieć o ubóstwie, które gnębi wielu ludzi ze
środowiska artystycznego - powiedział.
- Czy im jakoś pomagasz? - rzuciła pytanie, wciąż będąc pod wrażeniem tego, co
zobaczyła w mieszkaniu Jake'a. W Credlestone Hall Emma prawie zapomniała, że on
jest bogaty, że jego płótna cieszą się ogromnym wzięciem, co przynosi mu tysiące
funtów.
- Czy pomagam tym artystom z ulicy? Czasami. Nie za często jednak. Tylko
wtedy, gdy są w rozpaczliwej sytuacji. Zasobne życie demoralizuje człowieka,
szczególnie gdy jest młody.
- Czy tak było z tobą? - zapytała z lekką ironią, patrząc na kosztowne meble.
- Nie miałem ku temu okazji. W młodości nigdy mi się nie przelewało. Byłem
tak samo biedny jak inni. Ale wiedz, że ubóstwo dodaje artyście niebywałej energii.
Pogoń za sukcesem jest prawie tak silna, jak chęć utrzymania się przy życiu. Wyostrza
człowiekowi spojrzenie.
Popatrzył na nią, raczej spokojnie, wciąż nie mogąc zrozumieć jej niedawnego
zachowania. Ona natomiast zdawała sobie w pełni sprawę, że postąpiła niegrzecznie i
to jej nagłe wyjście z tamtego mieszkania mogło być odczytane, że jest zle
wychowana. Ale nie była w stanie wytłumaczyć tego Jake'owi.
- Aazienka jest tam, przy sypialni. Jeśli chcesz się teraz odświeżyć, przygotuję
twoje posłanie na noc.
- Mogę się przespać na kanapie - zaproponowała.
- To, że nie rozpieszczam moich kolegów artystów, którzy zresztą byliby
poirytowani moją łaskawością, nie znaczy, iż sam będę się wylegiwał w łożu, a dama
zajmie skromną, choć wygodną kanapę - z kwaśną miną powiedział Jake.
68
S
R
- Wiem doskonale, że to, co robisz nie jest moją sprawą - szepnęła Emma, a
przed oczami stanęła jej znowu poufałość, z jaką odnosili się do siebie, on i tamta
dziewczyna. I znowu odczuła niemiłe drgnienie serca. Nie była pewna, czy powinna
tutaj zostać. Mieli iść na przyjęcie z udziałem ludzi sztuki. Emma stawiała sobie
pytanie, jak on będzie się tam zachowywał i jak ona powinna postępować.
- Jeśli na przyjęciu będą tańce, to ja przecież nie będę mogła brać w nich udziału
- powiedziała, wracając z łazienki. Włosy miała świeżo wyszczotkowane, a usta
pomalowane jasnoróżową szminką.
- Uwierz mi, że będzie tam taki tłok, iż nawet stać będzie trudno - zażartował. -
Rozmawiałem już z nimi przez telefon. Czekają na nas. Chodzmy.
- A jeśli się im nie spodobam? - zapytała i poczuła, że jej nerwy znowu dają znać
o sobie. Pomyślała, że może czuć się tam osamotniona.
- Po prostu nawet cię nie zauważą - zakpił. - Ja jestem tym, którego wyczekują z
zapartym tchem. Rozgłos, fama, która mnie otacza... Będziesz w towarzystwie sławnej
postaci. Czy zwracasz uwagę na tego, kto kręci się przy gwiezdzie filmowej?
Oczywiście nie. Chyba że jesteś zazdrosna. - Słowa te miały w jakimś stopniu
rozładować jej napięcie i tak też się stało. Chociaż nieco obaw nadal nękało jej myśli.
Dom okazał się całkiem duży, co zaskoczyło Emmę. Oczekiwała podświadomie,
że będzie to mieszkanie raczej niezamożnych artystów. Gdy podzieliła się z Jake'em tą
myślą, popatrzył na nią nachmurzony.
- Nie wrzucaj nas do jednego worka, nie wszyscy klepią biedę w tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates