[ Pobierz całość w formacie PDF ]
masaż. - Nie, to... Nie zdążyła dokończyć zdania, kiedy Ryan z łatwością odwrócił ją plecami i przyciągnął tak blisko siebie, że czuła na plecach ciepło jego ciała. - Proszę się teraz odprężyć. To nie będzie bolało. - Ale... Jego duże dłonie ujęły ją za ramiona i zaczęły Je delikatnie ugniatać; kciuki zagłębiały się w plecy kolistymi ruchami. - No i co, lepiej teraz? - Tak, ale... to naprawdę nie jest... potrzebne... ja... - słabe protesty Cristen jeszcze bardziej straciły na sile i przeszry w cichy jęk, gdy kciuki Ryana zaczęły posuwać się wzdłuż karku. Jego ręce były ciepłe i silne, a opuszki palców twarde, lecz ich szorstki dotyk okazał się dziwnie przyjemny. - Nic dziwnego, że boli panią głowa. Przez cały wieczór była pani ogromnie spięta. - Na chwilę przerwał masaż, a kiedy się odezwał, w jego głosie wyczuwało się pewne rozbawienie. - Czy coś panią niepokoi? - Nie. Tak. Ryan, nie Jestem... - Dłoń Ryana wsunęła się pod kasztanowe włosy dziewczyny i zaczęła uciskać rytmicznie kark, po czym zagłębiła się w jedwabiste sploty i posuwała obezwładniającymi, kolistymi ruchami w górę czaszki. Cristen zamknęła oczy i niczym więdnący kwiat pochyliła głowę do przodu, aż dotknęła podbródkiem klatki piersiowej. - Otóż to. O to właśnie chodziło - szepnął jej miękko do ucha. - Niech się pani odpręży. Cristen nie miała wyboru, choć nie tyle odprężała się, co rozpływała pod działaniem jego magicznych palców, kojących i pobudzających zarazem, rozgrzewających ciało i rozpalających krew; miała wrażenie, że w jej ży- łach płynie ciężki gęsty syrop. Czuła się, jakby nie miała kości, było jej cudownie. - Jennifer opisywała w listach, jaka to z pani niezwykła kobieta. Sądziłem, że przesadza - szepnął, roz-masowując ramiona. - Myliłem się jednak. Jest pani piękna, utalentowana i niezależna, odnosi pani sukcesy w pracy zawodowej, a zarazem Jest pani niezwykle kobieca. - Delikatnie, Jakby to był dotyk motylich skrzydeł, obsypał Jej ramię 1 szyję ledwo wyczuwalnymi pocałunkami; ciepły oddech zraszał przyjemnie skórę i wprawiał Cristen w rozkoszne drżenie. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, przechyliła głowę na bok w zachęcającym geście. Ryan oplótł ją w pasie ręką i przyciągnął do siebie. Drugą ręką gładził ją pieszczotliwie po ramieniu, wkrótce jednak rozpostarte palce powędrowały delikatnie ku górze i dotknęły jej podbródka. Zdecydowanym, choć łagodnym ruchem odwrócił ku sobie jej twarz. Cristen uchyliła z wysiłkiem powieki. Twarz Ryana, zaróżowiona z pożądania, znajdowała się tuż tuż; jego błękitne oczy były teraz zmysłowe. Serce zabiło jej gwał- towniej, przełknęła z wysiłkiem ślinę. Teraz. Teraz musi mu powiedzieć, że jest... że jest... Ich spojrzenia się spotkały. Trwało to przez ułamek sekundy, który wydawał się całą wiecznością. Potem, z nieznośną powolnością, twarz Ryana przybliżyła się jeszcze bardziej i zamknęli oczy. - Miałem na to ochotę od chwili, gdy po raz pierwszy cię ujrzałem - wyznał. Poczuła na twarzy oddech pachnący brandy. Pod wpływem dotknięcia ciepłych warg Ryana przeszedł ją rozkoszny dreszcz. Z zapartym tchem poddawała się delikatnej pieszczocie. Nadaremnie próbowała wydobyć z siebie słowa protestu. Czuła się dziwnie, jej ciało doświadczało nowych doznań. Powoli, nieznośnie powoli, muskały ją otwarte usta Ryana - kusząc, wa- biąc, czekając na odpowiedz z jej strony. Z nieustępliwą łagodnością obdarzał ją pieszczotą, żądał, zdobywał. Ulegle poddała się delikatnemu dotykowi jego Języka i rozchyliła usta. W czasie, gdy wargi Ryana poznawały usta Cristen, jego ręka powędrowała do góry. Leniwy ruch kciuka ocierającego się o koniuszek piersi i pocałunek rozpalały Cristen coraz bardziej. Z Jej ust wydobyło się ciche westchnienie i nie zastanawiając się nad tym, co robi, zanurzyła rękę w ciemnych włosach Ryana, przyciągając bliżej jego głowę. Odpowiedział pełnym zadowolenia pomrukiem. W Jednej chwili pocałunek z delikatnej pieszczoty zmienił się w twarde żądanie. Ryan obrócił ją ku sobie i oplótł mocno ramionami. - Jesteś słodka. Bardzo słodka - mruknął, wyciskając na jej policzku rząd pocałunków. - Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - To mówiąc, dotknął jej ucha koniuszkiem języka. Cristen poczuła nagle chłodny dotyk obicia kanapy i otworzywszy oczy zobaczyła, że leży na plecach. Ryan pochylał się nad nią ze zmysłowym uśmiechem. Oszołomiona zamrugała oczami i wpatrywała się w niego z uwagą. - Czy wiesz, że patrząc na ciebie odchodziłem przez cały wieczór od zmysłów? - Powoli przesuwał palec wzdłuż wycięcia dekoltu, pozostawiając na jej ciele jak gdyby linię ognia. Jego wzrok powędrował tą samą drogą, stając się coraz gorętszy, w miarę jak dłoń wsuwała się w ocienione zagłębienie między piersiami. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|