[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gzyms. RuszyÅ‚em ostrożnie. Po tej stronie nie byÅ‚o ulicznych latarni, w mroku ledwo widziaÅ‚em, gdzie koÅ„czy siÄ™ mur. MinÄ…Å‚em kilka okien i dotarÅ‚em do rogu budynku. WyjrzaÅ‚em zza wÄ™gÅ‚a. Niestety tamta strona byÅ‚a mocno oÅ›wietlona. Do okna pokoju byÅ‚o daleko. KtoÅ› mógÅ‚by mnie zauważyć. ZawróciÅ‚em. Gzyms byÅ‚ bardzo Å›liski, ale jakoÅ› sobie poradziÅ‚em. Pan Tomasz nie spaÅ‚. - I jak? - zapytaÅ‚. - Niewarta skórka za wyprawkÄ™ - wyjaÅ›niÅ‚em. - Teoretycznie daÅ‚o by siÄ™ przejść, ale ktoÅ› mógÅ‚by mnie zauważyć. - No trudno - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. - Na razie wyciÄ…gnijmy wnioski z tego co wiemy. - A co wiemy? - nie zrozumiaÅ‚em. - ZwróciÅ‚em na to uwagÄ™, gdy szliÅ›my na kolacjÄ™. Ten kawaÅ‚ek Å›ciany i sufitu byÅ‚ nieco innego koloru niż reszta korytarza. W dodatku te drzwi. Wszystkie sÄ… lekko poobijane, a tamte fabrycznie nowe. MyÅ›lÄ™, że tu nocowaÅ‚ Sobieradzki przed swoim zaginiÄ™ciem. Również w tym wypadku przestÄ™pcy zatarli Å›lady ogniem. Pora spać.. Za jakieÅ› cztery godziny wyruszamy. RozdziaÅ‚ piÄ…ty TAUMY WCZASOWICZÓW W KARPACZU " CO ZEZNAA KLOSE " KTO ZAAO%7Å‚YA KARPACZ " MIEJSCE PAUKANIA ZAOTA" JAK SI ROBI KOLOROWE SZKAO W poÅ‚udnie dojechaliÅ›my do Karpacza. - Aadnie tu - zauważyÅ‚a Zosia wyglÄ…dajÄ…ca przez okno. - Tylko trochÄ™ tÅ‚oczno. Faktycznie, po uliczkach miasta przewalaÅ‚y siÄ™ tÅ‚umy ludzi. Część z plecakami maszerowaÅ‚a w stronÄ™ Znieżki, reszta włóczyÅ‚a siÄ™ po ulicach pociÄ…gajÄ…c piwo z butelek lub puszek. - NarodziÅ‚a siÄ™ nowa kategoria wczasowiczów - westchnÄ…Å‚ Pan Samochodzik. - JadÄ… do Zakopanego, by siedzieć i pić piwo, a góry oglÄ…dajÄ… z daleka... - Może zawsze byli - zauważyÅ‚em. - Tylko teraz jest ich tylu, że zaczÄ™li być widoczni? Dawniej siedzieli na podwórkach, a teraz niesie ich w Å›wiat. KiwnÄ…Å‚ bez przekonania gÅ‚owÄ…. - Zaczynam siÄ™ nad czymÅ› zastanawiać - powiedziaÅ‚ wreszcie. - Przecież liczba ludnoÅ›ci naszego kraju nie wzrosÅ‚a ostatnio jakoÅ› drastycznie, a wszÄ™dzie robi siÄ™ bardzo tÅ‚oczno. KiedyÅ› można byÅ‚o godzinami wÄ™drować po bieszczadzkich szlakach nie napotykajÄ…c żywej duszy albo pÅ‚ynąć przez Jeziorak napotykajÄ…c jednÄ…, najwyżej dwie Å‚ajby, a teraz... - Media propagujÄ… aktywny wypoczynek. Nawet ci z flaszkami w jakiÅ› sposób w to uwierzyli. Poza tym coraz mniej ludzi spÄ™dza wakacje u rodziny na wsi - podsunÄ…Å‚em rozwiÄ…zanie. - Od czego zaczniemy? - zapytaÅ‚a Zosia. - Po pierwsze, musimy gdzieÅ› ulokować samochód. Nie pojedziemy nim w góry. Wprawdzie chyba by siÄ™ daÅ‚o, ale tam jest park narodowy... - Pewnie gdzieÅ› tu znajdziemy parking strzeżony... Niebawem wypatrzyÅ‚em placyk wysypany żużlem i otoczony budzÄ…cym zaufanie ogrodzeniem. PostawiÅ‚em na nim Rosynanta i objuczeni plecakami ruszyliÅ›my Å›ladem innych wÄ™drowców wydeptanym szlakiem prowadzÄ…cym pod górÄ™. - GdzieÅ› tu Klose spadÅ‚ z konia, a furmanki podążyÅ‚y dalej - powiedziaÅ‚ w zadumie Pan Samochodzik. - Jaki to ma zwiÄ…zek z naszÄ… sprawÄ…? Szukamy pociÄ…gu... - zaciekawiÅ‚a siÄ™ Zosia. - Och, to bardzo proste - powiedziaÅ‚ szef. - SadzÄ™, że Klose kÅ‚amaÅ‚. ZdecydowaÅ‚ siÄ™ sypać w obawie o wÅ‚asnÄ… skórÄ™, ale nie powiedziaÅ‚ wszystkiego. - A co wedÅ‚ug pana przemilczaÅ‚? - zaciekawiÅ‚em siÄ™. - Załóżmy, że nasz pociÄ…g zostaÅ‚ zablokowany pomiÄ™dzy JeleniÄ… GórÄ… a SzklarskÄ… PorÄ™bÄ…. - Tu dochodzi tor kolejowy - domyÅ›liÅ‚a siÄ™ Zosia. - Mogli dojechać tutaj i przeÅ‚adować skarb z pociÄ…gu na furmanki. A caÅ‚a historia z ciężarówkami jadÄ…cymi z WrocÅ‚awia to lipa. - Nie da siÄ™ tego wykluczyć - powiedziaÅ‚em. - Ale po co Klose, niezależnie od tego co mu groziÅ‚o, podaÅ‚ miejsce ukrycia Å‚upu? - SÄ…dzÄ™ - zauważyÅ‚ pan Samochodzik - że to wszystko można Å‚atwo wyjaÅ›nić. DziaÅ‚ania Klosego byÅ‚y podporzÄ…dkowane najwiÄ™kszej sile na Å›wiecie. - Forsie? - zaciekawiÅ‚a siÄ™ Zosia. - Strachowi - zaryzykowaÅ‚em. - WÅ‚aÅ›nie. WpadÅ‚ w rÄ™ce UB. SzansÄ™ wydostania siÄ™ miaÅ‚ praktycznie zerowe. Moim zdaniem, postanowiÅ‚ zaryzykować. SkleciÅ‚ historyjkÄ™ o kolumnie ciężarówek i skarbie. Uwierzono mu. Ja i Batura też oczywiÅ›cie uwierzyliÅ›my, ale to nieistotne. PoinformowaÅ‚, że zÅ‚oto zostaÅ‚o wniesione do jednej z pÅ‚ytszych sztolni, a potem wysadzono szyb. - Podobne sposoby maskowania znane sÄ… z Tyrolu i Alp - zauważyÅ‚em. - Już wtedy to wydaÅ‚o siÄ™ nam dziwne. Waldek sÄ…dziÅ‚ nawet, że Å‚adunek ukryto w Porfirowej Dziurze albo w sztolni Barbara, a Niemiec podaÅ‚ celowo zÅ‚y adres skrytki, aby Polacy stracili wiele tygodni na odkopywaniu tunelu. Teraz przypuszczam, że obaj mieliÅ›my racjÄ™. PodaÅ‚ miejsce ukrycia niewielkiej części depozytu. Sztolnia blisko powierzchni byÅ‚a maÅ‚ym bankiem. ZÅ‚ożono w niej część Å‚upu. Reszta zostaÅ‚a zabezpieczona w gÅ‚Ä™bszych korytarzach. Klose mógÅ‚ mieć nadziejÄ™, że Polacy odkrywszy część skarbu, niewielkÄ… w porównaniu z caÅ‚oÅ›ciÄ…, tam mogÅ‚o być przecież nawet kilka ton zÅ‚ota, dojdÄ… do wniosku, że przechwycili caÅ‚y skarbiec. W takim wypadku nie kopaliby już gÅ‚Ä™biej. - To brzmi caÅ‚kiem prawdopodobnie - mruknÄ…Å‚em. WdrapaliÅ›my siÄ™ już dość wysoko, ale szczyt ciÄ…gle majaczyÅ‚ daleko. Wreszcie znalezliÅ›my siÄ™ na rozwidleniu dróg. Szersza wydeptana tysiÄ…cami stóp turystów zakrÄ™caÅ‚a na prawo, a druga, znacznie węższa, choć noszÄ…ca jeszcze Å›lady utwardzania - na wschód. Opodal szumiaÅ‚ niewielki potok, zapewne bÄ™dÄ…cy dopÅ‚ywem rzeczki, wzdÅ‚uż której szliÅ›my. - Ta Å›cieżka prowadzi w stronÄ™ tamtej góry - wskazaÅ‚ pan Tomasz. - A szersza zakrÄ™ca
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|