|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
leśniczówki Karolinka. Leśniczy pokazał nam drogę do pomnika na symbolicznym grobie Samsonowa. Wyglądało to jak usypana góra kamieni. Niegdyś była tam tablica z napisem: Generał Samsonow, przeciwnik Hindenburga, padł w bitwie pod Tannenbergiem 30.8.1914r. ZAKOCCZENIE Chwilę staliśmy z Zosią przy kopczyku. - Jak wujek myśli, czy ktoś odnajdzie kiedyś skarb Samsonowa? - zapytała Zosia. Skinąłem głową. - Tak, o ile już tego nie zrobiono - odpowiedziałem. - Pamiętaj, że jeszcze w 1914 roku Rosjanie wkroczyli na te tereny. Wtedy pułkownik Lebiediew mógł wykopać skrzynie. - W kronice była przecież relacja von Brecskova. - mówiła Zosia. - Pamiętaj, że te słowa nie są prawdą. Powoli wracaliśmy do Rosynanta. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ostro zawróciłem do Wielbarka. - Co wujek znowu robi? - pytała zdziwiona Zosia. - Chyba nie chcesz, żebyśmy wydawali ci usprawiedliwienie do szkoły za poszukiwania bez efektów. Na pustej szosie dodałem gazu. Pędem przejechałem przez ulice Kociaka i zatrzymałem się przed ruinami domku na Jastrzębiej Górze. - Przecież przetrząsnęliśmy tutaj każdy kąt - mówiła zdziwiona Zosia, gdy podawałem jej saperkę. - Wykop tamten kamień - powiedziałem. - Mówiłem ci, że ktoś tu skłamał pisząc o szturmie na pałacyk. Pan Tomasz nie powiedział wam, że te kartki, na których spisano opowieść, zostały wklejone. - Po co von Brecskov uśmiercił sam siebie? - z niedowierzaniem pytała Zosia. - Po to, żeby zatrzymać skarb dla siebie. Prawdopodobnie rzeczywiście zgłosili się do niego jacyś ludzie ze wskazówkami dotyczącymi miejsca, gdzie trzeba szukać. Von Brecskov zabił ich obu. W magazynku lugera brakuje dwóch nabojów. - Co się stało z pułkownikiem? - Pan Tomasz sprawdził w naszych ministerialnych archiwach. Mamy tam częściowe listy pasażerów statków wypływających z Królewca w styczniu 1945 roku. Widnieje tam nazwisko von Brecskov. Jeżeli płynął tym statkiem, na który był zapisany, to zginął. Transportowiec został zatopiony w Zatoce Gdańskiej przez radziecki okręt podwodny. Prawdopodobnie nasz emerytowany pułkownik przed wyjazdem sam wysadził w powietrze domostwo, chcąc ukryć spoczywające pod ziemią archiwum. - Jeżeli von Brecskov zabrał skarb ze sobą, to po co kopię? - Zaraz zobaczysz - odpowiedziałem pomagając jej odsunąć kamień. Jeszcze tylko mocno stuknąłem w cegły i znowu otworzyła się dziura umożliwiająca wejście do piwnicy. Chwyciłem latarkę i saperkę i skoczyłem w dół. - Czego wujek szuka? - dopytywała się Zosia. - Miejsca, gdzie upadł Maciek. - A co w nim jest takiego szczególnego? - Gdy padł, to jego buty stuknęły o podłogę. Dzwięk był taki, jakby pod spodem była pusta przestrzeń. Kwadrans opukiwałem deski podłogi. W końcu znalazłem właściwe miejsce. Uważnie obejrzałem listwy. W kurzu rysowały się ledwo widoczne linie. Włożyłem ostrze łopatki w szpary i na wysokość centymetra uniosłem fragment podłogi. Zaświeciłem pod spód. Szukałem jakiejś miny-pułapki. Nic jednak nie było. Gdy odsłoniłem skrytkę, ujrzałem na dnie dwie niewielkie skórzane sakiewki. - Zosiu, przynieś z Rosynanta hermetyczne pudło, w którym przechowujemy nasze znaleziska! - krzyknąłem do dziewczyny. Na dłoń wysypałem z woreczków dwie garście zaśniedziałych francuskich monet z 1805 roku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|