WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez dwa dni Tristan i Gorwenal mijali pola i grody nie ujrzawszy człowieka, koguta, psa. Trzeciego dnia, o
godzinie nony, zbliżyli się do pagórka, gdzie wznosiła się stara kaplica i tuż obok mieszkanie pustelnika.
Pustelnik nie miał na sobie odzieży tkanej, jeno skórę koźlą wystrzępioną na grzbiecie. Rozciągnięty na ziemi, z
nagimi łokciami i kolanami, dopraszał się u Marii Magdaleny, aby go natchnęła zbawienną modlitwą. Pożyczył
zdrowia przybyszom i podczas gdy Gorwenal popasał konie, rozdział Tristana ze zbroi, po czym narządził jadło.
Nie dał im wybrednych potraw, ale chleba jęczmiennego, ugniecionego z popiołem, i źródlanej wody. Po
posiłku, skoro zapadła noc i skoro siedli koło ognia, Tristan spytał, co by to była ta spustoszona ziemia.
– Zacny panie – rzekł pustelnik – to ziemia Bretanii, którą dzierży diuk Hoel. Był to niegdyś piękny kraj, bogaty
w łąki i uprawną rolę; tu młyny, tam sady jabłonne, ówdzie folwarki. Ale hrabia Ryjol z Nantes spustoszył
wszystko; jego kwatermistrze wszędzie zażegli ogień i zewsząd wybrali łupy. Ludzie jego zbogacili się na
długo: taki los wojny.
– Bracie – rzekł Tristan – dlaczego hrabia Ryjol tak pohańbił pana waszego, Hoela?
– Powiem ci tedy, panie, przyczynę tej wyprawy. Wiedzcie, że Ryjol był lennym diuka Hoela. Owóż diuk ma
córkę, najpiękniejszą ze wszystkich cór królewskich, i hrabia Ryjol chciał ją pojąć za żonę. Ale ojciec wzdragał
się oddać dziecko wasalowi; tedy hrabia Ryjol próbował uprowadzić ją siłą. Mnogo ludzi poległo w tej
sprzeczce.
Tristan zapytał:
– Żali diuk Hoel może jeszcze ciągnąć na wojnę?
– Z wielkim trudem, panie. Mimo to ostatni zamek, Karheń, opiera się jeszcze; mury bo są mocne i mocne też
serce syna diuka Hoela, Kaherdyna, śmiałego rycerza. Ale nieprzyjaciel przyciska ich i nęka głodem: czy będą
mogli strzymać długo?
Tristan zapytał, jak daleko jest zamek karheński.
– Panie, o dwie mile tylko.
Rozstali się i udali na spoczynek. Rankiem, kiedy pustelnik odśpiewał modlitwy i skoro podzielili chleb z
jęczmienia i popiołu, Tristan pożegnał cnotliwego męża i ruszył w stronę Karhenia.
14
Należy obawiać się gniewu kobiety,
Niech każdy ma się przed nim na baczności;
Jak łatwo przychodzi im miłość,
Tak łatwo przychodzi nienawiść.
(Przeł. Z. Czerny)
40
Skoro zatrzymał się u stóp zamkniętych murów, ujrzał gromadkę ludzi stojących na okrężnej drodze i spytał o
diuka. Owóż Hoel znajdował się między tymi ludźmi wraz z synem Kaherdynem. Dał się poznać, Tristan zaś
rzekł:
– Jestem Tristan, król ziemi lońskiej, a Marek, król Kornwalii, jest mym wujem. Dowiedziałem się, panie, że
lennicy czyniąc krzywdę, i przybyłem ofiarować ci usługi.
– Niestety, królu Tristanie, jedź swoją drogą i niech cię Bóg nagrodzi! Jakoż cię przyjąć tutaj? Nie mamy już
żywności; żadnego zboża, nic, jeno trochę bobu i jęczmienia, ot, aby wyżyć.
– Cóż o to? – rzekł Tristan. – Żyłem dwa lata w boru zielem, korzeniami i dziczyzną i wiedzcie, że mile mi było
to. życie. Nakażcie, by otwarto bramę.
Wówczas rzekł Kaherdyn: [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates