[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fascynacją. Nic, o czym uczył się w Akademii, nie mogło się równać z tym, na co patrzył. Gdy opowie o tym pozostałym... Od dołu dobiegły go głuche odgłosy: bezgłowa potworność nadal się ruszała. Pochyliła się, po omacku szukając na podłodze swojej odciętej głowy, usiadła, trzymając ją naprzeciw swojej klatki piersiowej, i po chwili obróciła głowę w kierunku Scopique'a. Usta stworzenia były w bezustannym ruchu, jakby coś żuło. Usta otworzyły się i wydobył się z nich krzyk. Scopique zobaczył, jak ciało Jury Ostrogotha bierze zamach i rzuca głowę, z szeroko otwartymi ustami, prosto w niego. Bez chwili zastanowienia Zabrak zasłonił twarz wolną ręką i poczuł, jak w miękkie ciało przedramienia wbijają mu się zęby, rozszarpując skórę i mięśnie do samej kości. Ból był wręcz niewyobrażalny i miał w sobie coś chemicznego, jak gdyby siekacze monstrum pokryte były błyskawicznie działającym kwasem - Agonia sięgnęła obojczyka, zmuszając Scopique'a do puszczenia się szybu. Chłopak runął w dół i ciężko uderzył o ziemię. Niewyraznie widział uczepioną ramienia głowę, wydającą teraz bulgotliwe odgłosy i zaciskającą szczękę. Jej oczy lśniły. - Puszczaj! - wrzasnął Scopique, próbując uwolnić rękę, ale zabrakło mu sił. Czyżby ramię było złamane? - No puszczaj! - Chwycił głowę za włosy i szarpnął z całych sił, ale bez efektu. - Puść moją rękę! przez kilka okropnych sekund uderzał nią bez powodzenia o podłogę. Uczepiła się na dobre, a przez ranę na ramieniu nieustannie sączył się płonący, płynny ból. Scopique wstał. Tracąc równowagę, chwiejnym krokiem ruszył w kierunku łóżka, ale zle obliczył odległość i kolejny raz runął na podłogę, tym razem padając na twarz. Jego pole widzenia spowijała powoli ciemność, przesłaniając wszelkie światło, i uświadomił sobie, że ból w ramieniu ustąpił, a jego miejsce zajęło chłodne odrętwienie rozprzestrzeniające się na całe ciało. Scopique zamarł bez ruchu. Wszystko przycichło. Odrętwienie jeszcze bardziej się pogłębiło, niosąc ze sobą zbliżone do euforii uczucie, które przetoczyło się przez jego świadomość potężną, ciemną falą. W jego umyśle pojawiła się ostatnia, ulotna myśl: To nie jest takie złe. To wcale nie jest takie złe. Gdy pół godziny pózniej do akademika weszła grupa studentów, w pomieszczeniu panował całkowity nieład. Nie znalezli Scopique'a, który wczołgał się pod łóżko, ale natknęli się na odciętą głowę Jury Ostrogotha. A gdy wreszcie usłyszeli odgłosy dobiegające spod łóżka za ich plecami, było już za pózno. ROZDZIAA 20 blokada Godzinę pózniej, w stołówce, stu dwudziestu akolitów - ponad połowa ciała studenckiego - kończyło właśnie swój wieczorny posiłek, gdy nagle zasuwy blokujące drzwi wskoczyły na swoje miejsce, odcinając pomieszczenie. Nigdy nie wyjaśniono, czy odpowiadał za to któryś z Mistrzów, czy też ktoś inny. Uczeń piątego roku imieniem Rucker jako pierwszy odkrył, że zostali zamknięci. Pochłonięty myślami o czekającym go następnego dnia porannym treningu, po prostu mocniej pchnął drzwi, zakładając, że znowu się zacięły lub popsuły, ale te nie Strona 39 joe Schreiber - Czerwone żniwa.txt ustąpiły. Rzucił ukradkowe spojrzenie za siebie, dochodząc do wniosku, że stał się ofiarą czyjegoś żartu, ale nic, co zobaczył, nie potwierdziło jego podejrzeń. Nikt nawet nie patrzył w jego kierunku. Gdy zdecydował się użyć Mocy do otworzenia drzwi, za plecami Ruckera zdążyło zgromadzić się już kilku innych studentów, głośno wyrażających swoją irytację i czekających, aż ich wypuści. Nawet uczniowie siedzący przy stołach obrócili się w ich stronę, ciekawi, jaki finał przyniesie ten minidramat. Nikt nie patrzył w kierunku kuchni - dopóki nie rozległy się wrzaski. Słysząc je, Rucker przestał zmagać się z drzwiami i spojrzał na grupę sześciu czy siedmiu studentów, którzy wylali się z kuchni i zaatakowali swoich siedzących przy stołach kolegów. Rzuciło mu się w oczy, jak dziwnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|