[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pyszne! oznajmiła, gdy spróbowała. Nie miałam pojęcia, że tak dobrze gotujesz. Jeremy spojrzał na nią z przerażeniem. Ja? Gotuję? Rosę, gosposia, zostawiła to dziś rano w lodówce. Musiałem tylko podgrzać. A te wszystkie hałasy to skąd? Tylko od podgrzewania? Jeremy, myślałam, że co najmniej oprawiasz rybę. Posłał jej zakłopotany uśmiech. Powinienem uważać na to, co mówię, prawda? W każdym razie sam utarłem parmezan, mam na to dowód. Gdy pokazał jej grubo zabandażowany palec, zaczęła się śmiać. Po kolacji siedzieli razem na kanapie. Jeremy otworzył wielkie szklane drzwi, za którymi rozpościerała się ciemna teraz zatoka. Alice opowiadała o swych nadziejach i obawach, o sobie i dziecku. Martwię się, że będzie cierpiało z braku ojca. Będzie miał ciebie. Spojrzała na niego. Albo ona będzie miała. Westchnęła. Czy jednak ja sama wystarczę? ~ Oczywiście. Wiesz... uważam, że lepiej jest mieć tylko matkę, która naprawdę kocha, niż znosić, na przykład raz w miesiącu, wizyty takiego ojca. Mówisz tak, jakbyś to przemyślał. Jeremy poruszył się niespokojnie. Przemyślałem. Zawahał się, spojrzał na zatokę, potem znów na Alice. Nigdy nikomu tego nie powiedziałem. Nikomu powtórzył z naciskiem. Może dlatego, że po prostu nie wydawało mi się to ważne. Moja biologiczna matka odeszła od ojca, gdy miałem trzy miesiące. Nigdy jej nie spotkałem. Znam ją tylko z fotografii. Alice nie potrafiła ukryć zdziwienia. To znaczy, że matka, o której mi mówiłeś, nie jest twoją prawdziwą matką? Zobaczyła, jak sposępniał i pożałowała, że nie ugryzła się w język. Jest, Alice. Mavis jest pod każdym względem moją najprawdziwszą matką. Uśmiechnął się. Na początku była moją nianią, ojciec ją zatrudnił, bo jest wykwalifikowaną pielęgniarką. Po kilku miesiącach zakochali się w sobie. Ich małżeństwo było wspaniałe. Było? Ojciec zmarł niedługo po moim wypadku. Miałem najlepszych rodziców, jakich można sobie wyobrazić. Mavis wstawała do mnie w nocy, kiedy mi się wyrzynały ząbki, widziała, jak uczę się chodzić, odbierała mnie ze szkoły. Siedziała przy mnie dniami i nocami, kiedy leżałem na OIOM-ie. Jest moją prawdziwą matką. Na pewno jesteś jednak ciekawy, to znaczy... Nie myślisz nigdy o prawdziwej... przepraszam, biologicznej matce? Skąd wiesz, czy nie wywarło to na ciebie jakiegoś wpływu? Kto to może wiedzieć? Zapłaciłbym fortunę psychoanalitykowi, który by stwierdził, że traktuję zle kobiety z powodu dezercji matki. Zawsze to jakieś usprawiedliwienie. Ale nie, Alice. Miałem piękne dzieciństwo i wspaniałych rodziców. A dlaczego traktujesz zle kobiety? Zaczerwieniła się, zadając to pytanie. Pewne sprawy wymagają jednak wyjaśnienia. Jeremy spojrzał na nią. Uznała, że jego oczy są błękitne jak morze i że równie łatwo w nich utonąć. Speszyła się jeszcze bardziej. Na pewno chcesz wiedzieć? zapyta! poważnie, Alice zaś skinęła głową. Bo zawsze uchodziło mi to na sucho. Wiem, że trudno to uznać za usprawiedliwienie, ale taka jest prawda. Czy byłeś kiedykolwiek zakochany? Długo nie odpowiadał. Gdy wreszcie potwierdził skinieniem głowy, Ałice poczuła przypływ paniki. Chciała poznać prawdę, nie wiedziała jednak, czy potrafi ją znieść. Tak, jeden raz. Wstał i powoli wyszedł na taras. Alice uniosła się z trudem i wyszła za nim. I zamieniłem jej życie w piekło. Jak się nazywała? Olivia odparł cicho, tak że ledwie dosłyszała. Byliśmy ze sobą przez pięć lat, a ja wszystko zepsułem. Miąłeś romans na boku? Usłyszała jego śmiech, w którym zabrzmiała jednak nuta rozpaczy.. O jednym wiedziała, o drugim nie. Ale dlaczego, Jeremy? Skoro ją kochałeś, dlaczego tak postąpiłeś? Dlatego, że kiedy byliśmy razem, nie zdawałem sobie sprawy, że ją kocham. Kiedy Olivia się zorientowała, natychmiast ode mnie odeszła. Odszukałem ją, lecz za pózno. Poznała już kogoś i nie chciała mnie widzieć na oczy. No cóż, myślisz pewnie, że dostałem nauczkę i zmądrzałem. Nic z tego, zacząłem wieść dość hulaszcze życie, jakby jej na złość. Mało to dojrzałe, prawda? A pózniej? Wydarzył się wypadek. Byłem zmęczony, jechałem za szybko i ledwie przeżyłem. Potem trzy miesiące nieruchomo na plecach, na wyciągu, może naprawdę przynieść otrzezwienie. Miałem masę czasu na przemyślenia, zorientowanie się, jaki byłem głupi. Czy Olivia cię odwiedziła? Gdy skinął głową, poczuła ukłucie zazdrości. Nadal ją kochasz? zapytała niby obojętnie. Nie, to już przeszłość. Jest po uszy zakochana, teraz ma pewnie małe, rude dzieci. Cieszę się z tego, naprawdę. Kochałem ją, nadal bardzo mnie obchodzą jej losy, ale życie nie stoi w miejscu. Wszystko się zmienia, ja też. Mam nadzieję, że udowodnię ci, że się zmieniłem. Jeśli tylko dasz mi szansę. Alice rozważała jego słowa. Nie postąpił zbyt pięknie, teraz jednak uczciwie się do tego przyznawał. Takie wyznanie musiało go wiele kosztować. Tak czy owak, ta rozmowa nieco zbliżyła ich do siebie. Fakt, że wzajemnie coś do siebie czuli, nie ulegał już wątpliwości. Alice przerażały tylko możliwe skutki tego stanu rzeczy. Pózniej, na tarasie, czuła nocną bryzę omiatającą jej delikatnie twarz. Stojący koło niej Jeremy działał jak magnes. Powoli, z wahaniem, odwróciła się do niego. Ten drobny lecz znaczący ruch był wszystkim, czego potrzebował. Objął ją i przyciągnął do siebie. Czuła jego silne ramiona, dotykała go swym brzuchem. Powoli jego ręce przesunęły się wyżej, aż ujęły jej twarz. Pocałował ją, powoli i gorąco. Oszołomiona pożądaniem, odwzajemniła pocałunek. Czy to nie za dużo? pomyślała. To jednak on pierwszy się opamiętał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|