WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zeżarłam za dużo relanium - mówię bez zastanowienia.
- Ola, zbudz siÄ™ - szepcze Mateusz. - Porozmawiamy ju
Odsuwa mnie na odległość ramion. Ma bladą twarz i wy
tro... - Całuje mnie w kark.
straszone oczy.
A potem zanosi na tapczan i otula kocem.
- Olka!
 Kocham ciÄ™".  Kocham ciÄ™".
- %7łałuję, że ci powiedziałam! - Zeskakuję na podłogę.
Jest za ścianą.
Aapie mnie za przedramiona. I potrzÄ…sa.
W jednej chwili zrywam siÄ™ i biegnÄ™ do drugiego pokoju.
- Coś ty zrobiła! Jak mogłaś?
- Ola? - GÅ‚os jest cichy i niepewny.
- Chciałam tylko spać! Spać!
- Nie chcę być sama.
-  Tylko spać?" To jakieś bzdury! Dziecko jesteś? Masz
Podchodzę do tapczanu i szybko, szybciutko, zanim zdążę
rozum! Trzeba było z niego zrobić użytek!
zastanowić się nad tym, co robię, kładę się koło Mateusza.
- Co ty wiesz? Nic... Już miałam dosyć myślenia. Ciągle
Obejmuje mnie, a ja w tej samej chwili sztywniejÄ™.
tylko te same myśli... %7łe z niczym nie daję sobie rady, że wszyst
- Spokojnie, spokojnie, głuptasku. - Chociaż nic nie wi
ko zawalam. I jakby tego wszystkiego było mało, że masz dziec
dzę, dam sobie obciąć resztkę włosów, że się uśmiecha. - Znam
ko! - krzyczę i nie obchodzi mnie wcale, że Majka pewnie już
cię. - Takiego czułego głosu jeszcze u niego nie słyszałam. -
nie śpi.
Nie zrobiÄ™ ci krzywdy... - Narzuca na mnie koc, a potem opusz
Mateusz nadal jest blady. Już nie trzęsie mną niczym wor-
kami palców głaszcze moje powieki. - Zpij, śpij. Wszystko bę
kiem gruszek.
dzie dobrze.
- Nie wiedziałem...
Wierzę w to z całej siły.
- Pewnie. Niby skÄ…d?
Aapię go za rękę i mocno ściskam.
- O... Nie wiem, co powiedzieć. - Zagryza wargi i bierze
- Mateusz... ja... nie wiem...
mnie za rękę. - Obiecasz mi coś?
- Cii. Ja wiem. Mówiłem, że cię znam.
-Co?
- %7łe już nigdy nie zrobisz niczego podobnego. Obiecaj.
- Mogę obiecać.
Stoimy naprzeciwko siebie.
siedemnastego, wtorek
Między nami moja tajemnica, jego smutek i żal. Między
nami już zawsze będzie jego Elwira i moje relanium.
Budzi mnie warkot samochodu i słońce świecące prosto
- Było, minęło - mówię, żeby przerwać tę ciężką i długą ciszę.
w twarz. Otwieram oczy.
- Ola? Teraz jesteś ty i ja. Razem sobie poradzimy. Będzie
Niebieskie uśmiechnięte spojrzenie.
dobrze.
- Cześć. Wyspałaś się? - Bawi się moimi włosami. - Czy
- Na pewno lepiej - uśmiecham się smutno.
one kiedyÅ› odrosnÄ…?
178
179
- Mhm.
- Jak widać.
-Ola?
- Majka, czy ja zrobiłam dobrze? - pytam szeptem.
-Mhm?
- Ale co?
- CoÅ› siÄ™ dzieje?
- %7łe do niego przyszłam.
Wstydzę się, że przyszłam tutaj w nocy. %7łe zachowałam się
Wzrusza ramionami.
tak impulsywnie. Ale spanie w objęciach Mateusza wydaje mi
- Facet też człowiek. Tak jak ty potrzebuje miłych słów,
się szczytem marzeń.
gestów...
- Myślę - burczę i wtulam głowę w jego ramię.
- Nie jestem zdzira?
- Tak od rana? I co?
Wybucha niepohamowanym śmiechem i otwiera drzwi.
- Za szybko to wszystko się dzieje... Raz nie chcę cię wi - Olka, ale z ciebie dziecko. Ej, dzieciorób! - krzyczy. - Na
dzieć, potem... no... tu przychodzę. Jestem szurnięta? dywanik!
- Jesteś wspaniała. Najwspanialsza. Już ci to kiedyś mówi
łem. - Całuje mnie w czubek nosa.
Uśmiecham się szeroko. Cmokam go w policzek i wybie-
osiemnastego, środa
gam z pokoju. W drzwiach kuchni stoi Majka i pogryza pomi-
dora. Na jej widok gaśnie mi uśmiech. - Ola, jak tam?
- Musimy porozmawiać - mówi twardo. - Mateusz, pobud
- Dobrze, tato. Co u ciebie?
ka! - krzyczy.
- Dużo pracy. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak duszno
Idziemy do naszego pokoju. Majka starannie zamyka drzwi.
w mieście. Majka jeszcze jest?
Patrzy na mnie surowo.
- Pewnie.
- Olka? Spałaś z nim?
- Pani Hania mówiła, że przyjechał do niej jakiś chłopiec.
- To moja sprawa!
- Mhm...
- Mów w tej chwili! Spałaś?!
- Słuchaj, Krysia musi tu zostać jeszcze trochę. Wujek po-
-Tak.
będzie parę dni w szpitalu. Poradzicie sobie?
Ze świstem wypuszcza powietrze.
- Pewnie.
- Zabezpieczyłaś się?
- Kasia dzwoniła przedwczoraj. Skręciła nogę, nie może
- Nie... Myśmy tylko spali.
chodzić.
- Jak to? - Patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-I co?
- Nie kochaliśmy się.
- Dzwoniłem potem do... druha Zdobysława.
-Nie?
- Ziemomysła.
- Przecież mówię wyraznie. Co?
-Właśnie. Powiedział, że noga jest nadwyrężona i to wszyst-
- Takie rzeczy zdarzajÄ… siÄ™ tylko w filmach - stwierdza ci
ko. Szymek dzwoni?
cho. - Rozumiesz?
- Chce kota.
- Nie...
- A ja gwiazdkÄ™ z nieba. OluÅ›, trzeba ci czegoÅ›?
- Trafiłaś na właściwego faceta.
-Nie.
- Wiem. - Sięgam do szafy po ubranie. - Mnie wystarcza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates