[ Pobierz całość w formacie PDF ]
* Byli przyjaciółmi, mieli podobne zainteresowania. * Tob posmakował sosu i pokiwał głową. * Czytałeś to? Anna położyła na blacie wycinek z gazety, na którym widniało zdjęcie Hallgrima obok posągu Asurbanipala. Tekst sugerował, że ofiara morderstwa miała coś wspólnego z kradzieżą antycznej rzezby z Muzeum Narodowego. Rzezbę odnaleziono w domku konserwatora w dolinie Lommedalen. * Widziałam ten posąg, jest ogromny. Nie pojmuję, jak Hallgrim mógł go ukraść. Tob zmarszczył czoło. * To rzeczywiście dziwne * oznajmił. *Teraz już rozumiem, dlaczego Fredric szuka samotności. Dobrze go znam, Anno, zaszył się gdzieś i nie wróci, póki nie znajdzie rozwiązania tej zagadki. Oczywiście całkowicie sprzecznego z logiką. Anna odłożyła łyżkę, którą mieszała sos estragonowy, wyszła z kuchni i po chwili wróciła, niosąc grafik rezerwacji telefonicznych. * Jest coś jeszcze, Tob. Przebiegła wzrokiem linijki i znalazła rezerwację dokonaną cztery tygodnie wcześniej. Stolik dla jednej osoby, dzisiejsza data. * Mister Derek Hawkthorne * przeczytała. * Godzina dziewiętnasta. Nie zjawił się, to jego stolik jest wolny. Wiesz może dlaczego, Tob? Tob pokręcił głową i wyciągnął pasztet drobiowy z piekarnika. * Nie * odrzekł. * Nie mam pojęcia. Anna rzuciła kolejny wycinek z gazety na blat i Tob ponownie przeczyścił okulary. Szybko przeczytał krótki artykuł informujący o zdarzeniu w twierdzy Akershus. Znaleziono ciało mężczyzny na nieużywanych od dawna torach kolejowych pod twierdzą. Wszystko wskazywało na to, że był to tragiczny wypadek: mężczyzna spadł z muru i zginął na miejscu. Ofiarę zidentyfikowano, to Derek Hawkthorne, słynny angielski iluzjonista. Hawkthorne stał się sławny na cały świat, kiedy przyjął wyzwanie króla iluzji Randiego. Randi wyznaczył nagrodę w wysokości 100000 dolarów dla osoby lub osób potrafiących udowodnić istnienie zjawisk o nadprzyrodzonym charakterze, których nie da się wyjaśnić na gruncie fizyki. Anglik twierdził, że potrafi pokazać Randiemu takie zjawisko, ale Randi z nieznanych przyczyn odmówił spotkania z nim i wycofał nagrodę. Powodem wizyty Hawkthorne'a w Oslo był udział w międzynarodowym kongresie magików. Tob zamyślił się i wolno pokiwał głową. * Pierś bażanta dwa razy i butelka Cios Vougeot * Jeden z kuchcików wykrzyknął zamówienie. Anna i Tob wrócili do kulinarnych obowiązków. * Ktoś bez pytania zajął miejsce przy wolnym stoliku * wpadł z wiadomością kolejny z pomocników. * Bez pytania? * Tak, po prostu się zjawił. Nie widzieliśmy, jak wchodził. Mam go wyprosić? * Nie, zaczekaj. * Tob poprawił fartuch, wyprostował muszkę i otworzył drzwi do restauracji. Rzeczywiście, przy stoliku między oknem a drzwiami, który do tej pory był wolny, siedziała jakaś osoba. Tyłem do sali, z żywym zainteresowaniem studiując własne paznokcie. Tob zrobił szybką rundę po restauracji, tu dolał wina, tam zapytał o sos, podał z uśmiechem kieliszek zacnego armaniaku stałemu gościowi i zapoznanemu pisarzowi. Lawirując, dotarł wreszcie do mężczyzny, który bez pytania zajął miejsce przy zarezerwowanym stoliku. * Przepraszam bardzo, czy rezerwował pan stolik na dzisiejszy wieczór?. Poczuł wilgotny chłód, który wypełniał przestrzeń między nim a gościem. Zupełnie jakby przytknął nos do świeżo otwartej butelki wody mineralnej. Cofnął się o krok, usiłując przyjrzeć się twarzy siedzącego. Zwiatło było przyćmione, połowę oblicza mężczyzny skrywał cień. Przybysz nie patrzył na niego, traktował go jak powietrze. Wolno przesunął dłonią po obrusie, chwycił kartonik stojący na stole między palec wskazujący a serdeczny, podniósł go i upuścił na stół. * Ten gość się nie zjawi. * Głos zabrzmiał głucho i lodowato. * Być może * chrząknął Tob * u nas jednak obowiązuje lista rezerwowa. Jeśli pana na niej nie ma, nie może pan niestety oczekiwać. * .. .że zostanie pan obsłużony dzisiejszego wieczoru. * Mężczyzna dokończył zdanie i w końcu spojrzał na Toba. Tob znów cofnął się o krok. Ten wzrok mógł równie dobrze należeć do psa husky. Tafla lodu. Choć, co dziwne, spojrzenie było jednocześnie pełne życia. Mężczyzna wstał powoli, odwrócił się do Tobą plecami i wyszedł z restauracji, mocno kulejąc. W powietrzu zawisło ostatnie rzucone przez niego zdanie. * Ani dzisiejszego, ani żadnego innego wieczoru. Na obrusie obok kartonika z nazwiskiem Dereka Hawkthorne'a leżała wizytówka. Tob podniósł ją i przeczytał: * Skarphedin Olsen. Komisarz policji kryminalnej. Fredric zerwał się. Był przemarznięty, sztywny i obolały. Przetarł oczy, ale ciemność nie dała się usunąć. Przypomniał sobie, gdzie się znajduje. Spojrzał na fosforyzującą tarczę zegara. Dochodziła druga w nocy. Przespał wiele godzin. Wstał z krzesła i potknął się o książki leżące w stosach na podłodze. Zaklął, po czym ustawił się pod rurą wodociągową i otworzył usta, czekając na spadające co dwanaście sekund krople. Po dziesięciu minutach kark mu zesztywniał, a usta wypełniły się do połowy. Przełknął wodę i poczuł się lepiej. Moje obserwacje życia są nieokreślone. Wydaje mi się, że jakiś zły duch wsadził mi na nos parę okularów, których jedno szkło powiększa w olbrzymich rozmiarach, a drugie zmniejsza w tych samych proporcjach". Tak właśnie było. Fredric przyjął słowa Kierkegaarda za swoje, kiedy badał głaz, który wypadł z fundamentów. Nie zamierzał się poddać. W ścianie powstała duża wyrwa. Fredric zaczął ostrożnie wybierać ziemię wokół dłoni kościotrupa. Pracował powoli, z jakiegoś powodu nie chciał uszkodzić średniowiecznych szczątków. Po paru godzinach zdołał wydobyć cały szkielet i przenieść go w przeciwległy róg pomieszczenia. Zaczął kopać w górę. Z początku z łatwością odrywał całe bryły ziemi, potem jednak grunt stwardniał i zamienił się w warstwę zbi tej gliny. Fragmenty półki, których używał jako łopaty, rozpadły się w drzazgi. Tunel sięgnął ledwie sześćdziesięciu centymetrów ponad poziom podłogi. Piętnaście minut przed dziesiątą leżał pogrążony w nierzeczywistym śnie na warstwie ziemi usuniętej z otworu. Prowadził absurdalną rozmowę z Wielką Boginią, królem Asyrii i biskupem o początkach wszechświata, paradoksach fizyki kwantowej i niewy*starczalności oraz zdradliwości ludzkich zmysłów. Wysiłek i brak jedzenia wyczerpały go. Zdał sobie sprawę, że nie zdoła przebić się przez zbite warstwy ziemi. Podniósł się otępiały i zatoczył, bezwolnie podniósł krzesło, solidny mebel z azjatyckiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|