[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Uderzył mag. Mona poczuła tylko czystą, niewinną ciekawość. Co robisz? Będę musiała go obudzić wyjaśniła kobieta. Całkiem jakby jechała me- trem i mówiła o innym pasażerze, który może przespać swój przystanek. Mona podążyła za nią do pokoju, gdzie zwykle pracował Gerald. Wszystko tu było czyste i białe jak w szpitalu. Patrzyła, jak kobieta sadza Priora w takim dziwnym fotelu z dzwigniami, przyciskami i przełącznikami. Ona nawet nie jest taka silna, pomyślała. Ona po prostu wie, gdzie najlepiej popchnąć. Głowa opadła Priorowi na ramię. Kobieta zapięła mu na piersi szeroki pas. Co jest? Napełniła wodą z kranu biały plastikowy pojemnik. Mona wciąż próbowała to powiedzieć. Czuła, że po magu serce bije jej jak szalone. On zabił Eddy ego, usiłowała oznajmić, ale nie potrafiła wydusić z siebie 165 ani słowa. W końcu chyba jej się to udało, bo kobieta odpowiedziała: Tak, on jest zdolny do takich rzeczy. Jeśli się mu pozwoli. Chlusnęła wodą na Priora, na jego twarz i na koszulę. Otworzył oczy. Białko lewego było zupełnie czerwone. Metalowe wypustki paralizatora trysnęły białymi iskrami, kiedy kobieta przycisnęła je do mokrej niebieskiej koszuli. Prior wrza- snął. * * * Gerald musiał wczołgać się pod łóżko, żeby ją stamtąd wyciągnąć. Miał chłod- ne, bardzo delikatne dłonie. Nie pamiętała, skąd się tutaj wzięła, ale teraz panował już spokój. Gerald miał na sobie szary płaszcz i ciemne okulary. Pojedziesz teraz z Molly, Mona poinformował. Zaczęła dygotać. Może lepiej dam ci coś na nerwy. Wyrwała mu się gwałtownie. Nie! Nie próbuj nawet mnie dotykać! Daj spokój, Gerald rzuciła kobieta od drzwi. Powinieneś już iść. Mam wrażenie, że nie całkiem wiesz, co robisz stwierdził. Ale życzę ci szczęścia. Dzięki. Nie żal ci, że musisz się wynieść? Nie. I tak wkrótce miałem się wycofać. Ja też mruknęła kobieta, a Gerald wyszedł, nawet nie skinąwszy Monie głową. Masz jakieś ciuchy? kobieta zwróciła się do Mony. Włóż je. My też wychodzimy. Ubierając się, Mona zauważyła, że nie może zapiąć sukienki na nowym biu- ście. Zostawiła ją rozpiętą, włożyła kurtkę Michaela i zaciągnęła zamek pod bro- dę. Rozdział 28 TOWARZYSTWO Czasami chciał tylko stanąć i popatrzeć na Sędziego albo przykucnąć na be- tonie obok Wiedzmy. Potrafiły zahamować to jąkanie pamięci. Nie rwanie filmu czy nagłe błyski wspomnień, ale to niepewne, rozmyte uczucie, jakby taśma pa- mięci zsuwała się w głowie, gubiąc minutowe przyrosty doświadczenia. . . Teraz też tam poszedł i działało. Aż w końcu zobaczył obok siebie Cherry. Gentry siedział na poddaszu razem z Kształtem, który pochwycił z tym, co nazywał węzłem makroformy. Prawie nie słuchał, co Zlizg próbował mu opowie- dzieć o domu, o całej okolicy i o Bobbym Grafie. Dlatego Zlizg zszedł tutaj, by w chłodzie i mroku przysiąść obok Zledczego, wspominając wszystko, czego dokonał tak wielu rozmaitymi narzędziami, gdzie zdobył każdą z części. . . A potem Cherry wyciągnęła dłoń i chłodnymi palcami dotknęła jego policzka. Dobrze się czujesz? spytała. Pomyślałam, że może znowu ci się przytrafiło. . . Nie. Po prostu muszę czasem tutaj zejść. Podłączył cię do bloku Grafa, prawda? Bobby ego poprawił ją Zlizg. Tak ma na imię. Widziałem go. Gdzie? Tam. Tam jest cały świat. Stoi dom wielki jak zamek albo co, i on w nim mieszka. Sam? Powiedział, że Angie Mitchell też tam jest. Może zwariował. A była? Nie spotkałem jej. Ale widziałem samochód; mówił, że to jej. Słyszałam, że siedzi teraz w jakiejś specjalnej klinice detoksykacji dla gwiazd. Nie wiem. Wzruszył ramionami. Jaki on był? 167 Chyba młodszy. Każdy by marnie wyglądał z tymi wszystkimi sterczącymi rurkami i tym całym gównem. Domyślił się, że Kid Afrika upchnął go tutaj, bo się przestraszył. Powiedział, że gdyby ktoś przyszedł go szukać, mamy go włączyć do matrycy. Dlaczego? Nie wiem. Powinieneś zapytać. Jeszcze raz wzruszył ramionami. Widziałaś gdzieś Ptaszka? Nie. Powinien już wrócić. . . Wstał. * * * Ptaszek wrócił o zmierzchu, na motorze Gentry ego. Ciemne skrzydła jego włosów były wilgotne od śniegu i trzepotały w podmuchach wiatru, kiedy z war-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|