WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak nieŜywa i ani jednego słowa wyjaśnienia!
Matka niemal zaczęła krzyczeć.
- Powiedziałeś jej, jak bardzo martwiliśmy się? Powiedziałeś?
Gabi osunęła się na łóŜko i z trudem podciągnęła obolałe nogi, najpierw prawą, potem
lewą. Między nimi gorzał piekielny ogień.
Tatko wyprosił mamę z pokoju.
- Daj juŜ dziecku spokój. Nie czuje się najlepiej. Gorączka nerwowa czy coś w tym
rodzaju. Jutro rano ma przyjść doktor Rehbein.
- Jest brudna jak święta ziemia - oburzyła się kobieta. - PrzecieŜ nie pójdzie w takim
stanie do łóŜka.
Tatko przykrył Gabi pledem.
- Przez jedną noc nic jej nie będzie. Rano się umyje, zanim przyjdzie lekarz.
Miała wraŜenie, Ŝe wiruje na łóŜku jak bąk. Jak kolorowy bączek, pomalowany w
czerwone, Ŝółte i zielone koła, które w szalonym pędzie zlewały się ze sobą. Po wojnie miała
taką zabawkę. Achim pokazał jej, jak naleŜy biczykiem wprowadzać ją w ruch wirowy; wtedy
bączek kręcił się i kręcił, tańcując na swoim ostrym koniuszku, aŜ w końcu wszystkie
kolorowe linie stopiły się w jedną.
Teraz ona była takim bąkiem. Wirowała, tańczyła na swoim szpicu, a czerwone, Ŝółte
i zielone obręcze zacieśniały się wokół niej, coraz bardziej i bardziej, oplatając ją kokonem.
Tatko zgasił światło.
- Dobranoc, słonko.
9
To wszystko wcale nie było takie złe. Gabi kręciła głową, dziwiąc się własnej
głupocie. Tak juŜ jest, kaŜdy to robi, dlaczego więc nie miałaby pójść z tatkiem na ugodę?
Kochał ją, wciąŜ to powtarzał, kochał i poŜądał bardziej niŜ kogokolwiek innego na świecie.
A jeŜeli męŜczyzna kocha, idzie za tym juŜ cała reszta.
CzyŜby tak ją to przeraŜało? Jeśli zamykała oczy i myślała o czymś przyjemnym,
wtedy szybko było po wszystkim. WyobraŜała sobie spacer nadmorską plaŜą i piasek klejący
się między palcami niczym ruchliwe, maleńkie Ŝyjątka. Wiatr zwiewał delikatnie włosy z jej
twarzy, a na języku czuła smak morskiego powietrza. Trzeba było tylko bardzo mocno o tym
myśleć, wtedy ból znikał. I tatko był zadowolony. A kiedy był zadowolony, wesoło Ŝartował
sobie z mamusią, cierpliwie znosił kaprysy Marka i brał go na kolana, a wieczorem nie
wychodził na piwo albo wódkę do baru na rogu ulicy. Mamusia od czasu do czasu nawet
sobie podśpiewywała, a zmarszczka pomiędzy jej brwiami znikła bez śladu.
Dwa razy w tygodniu, tak tatko uzgodnił z Gabi. W piątek po południu, kiedy jego
Ŝona szła na zakupy, i w poniedziałek wieczorem. Mamusia juŜ od dłuŜszego czasu marzyła o
brydŜu. Najpierw tatko sprzeciwiał się temu, ale potem zmienił zdanie.
- Naturalnie, Hetty, moŜesz spokojnie iść! Razem z Gabi popilnujemy Marka.
ZasłuŜyłaś sobie na jakąś rozrywkę. Nie sądzisz, słonko?
Gabi, nawijając na palec loka, skinęła głową.
- Tak, mamusiu, idź.
Dwa razy w tygodniu było to do zniesienia. Przez resztę czasu miała spokój.
- Nie mogę skoncentrować się na lekcjach - stwierdziła z wyrzutem w głosie. - Ani
spokojnie popracować, jeŜeli codziennie mnie napastujesz.
MęŜczyzna wybuchnął śmiechem.
- Oczywiście, mój aniołku, przecieŜ rozumiem. To wszystko jest dla ciebie takie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates