|
|
 |
|
 |
 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teraz muszę myśleć o przyszłości. Mojej i mojej córki. Mama pokiwała ze zrozumieniem głową. – Masz rację – stwierdziła. – My z ojcem w każdym razie wybierzemy się do Diamond S. Skye modliła się o deszcz. Wiedziała jednak, że brzydka pogoda odwlecze tylko to, co nieuniknione. Kiedy razem z Dawn pojawiła się u Clinta, trafiły na koniec przygotowań. Stawiano już ostatnie namioty, kończono sprzątanie i przygotowywanie dodatkowych miejsc parkingowych. Zatrzymawszy się przed domem, Skye zauważyła olbrzymi samochód z częścią mieszkalną, zajmujący sporą część podwórza. – Co to? Co to? – zdziwiła się Dawn. Nigdy wcześniej nie widziała tak potężnego pojazdu, który nie byłby jednocześnie ciężarówką. 111 emalutka – To taki samochód, w którym można mieszkać – wyjaśniła Skye. Dawn uśmiechnęła się promiennie. – Ach tak, tata mówił, że dziadek i babcia mają dom na kółkach – ucieszyła się. – Czy to ten? – Nie wiem na pewno, ale chyba tak – odparła Skye. – Zaraz sprawdzimy. Wyciągnęła walizkę córki z bagażnika, a następnie podeszła do drzwi i zadzwoniła. Obciągnęła jeszcze sukienkę, którą wybrała w nadziei, że będzie jej chłodniej niż w dżinsach. Okazało się jednak, że jest wręcz odwrotnie, ponieważ po przywitaniu z córką Clint zabrał się do dokładnej lustracji jej nagich nóg. – Zaniosę walizkę do pokoju Dawn – powiedziała w końcu Skye. Clint skinął głową. – Dobrze. Będziemy na patio. Chciałbym przedstawić Dawn jej nowych dziadków. Zabrzmiało to dosyć humorystycznie, jakby można było zmieniać sobie dziadków tak jak rękawiczki albo buty na zimę, ale Skye wcale nie było do śmiechu. Posłała jeszcze jedno spojrzenie za odchodzącą dwójką, a następnie powlokła się do pokoju córki. Nowi dziadkowie, nowi dziadkowie. Żeby tylko okazali się sympatyczni. Postawiła walizkę na podłodze, potem przełożyła na łóżko, a potem znowu postawiła na parkiecie, tyle że bliżej szafy. Kiedy stwierdziła, że nie ma już nic więcej do zrobienia, ruszyła w stronę patio. Nowi dziadkowie! Ciekawe, co sobie o niej pomyślą? Od strony patio dobiegły do niej jakieś śmiechy. Skye przeszła cichutko wzdłuż korytarza i wyjrzała na dwór. Dawn siedziała na kolanach Jacka i zaśmiewała się do łez. 112 emalutka – No, co powiedział farmer, kiedy mu ukradli traktor? – dopytywała się. Ojciec Clinta rozłożył ręce. – Nie mam pojęcia. – Gdzie jest mój traktor? – poinformowała wszystkich Dawn i zaniosła się śmiechem. Cała trójka jej zawtórowała. Nie potrzebowała dużo czasu, żeby oczarować rodziców Clinta. Zachowywała się swobodnie i naturalnie. Skye zastanawiała się, czy ona też tak potrafi? Przeszła na sztywnych nogach do otwartych przeszklonych drzwi. Pierwsza zauważyła ją Hope Slade. Starsza pani wstała i podeszła do niej. Uścisnęła ją lekko, lecz serdecznie i powiedziała: – Chodź, kochanie, przyłącz się do nas. Powiedz, czego się napijesz? Skye do tej pory nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest spięta. Jednak teraz wszystko zaczęło się w niej rozluźniać. Jack skinął głową w jej kierunku. – Miło cię znowu widzieć – powiedział. Po wymianie uprzejmości poprosiła o mrożoną herbatę z cytryną. Wszystko chyba poszło doskonale, co bardzo ją ucieszyło. Clint siedział na swoim miejscu i wyglądał na rozluźnionego, ale on pewnie w ogóle się nie denerwował. Wyszli na teren posiadłości tuż przed przyjazdem gości. Clint chciał jeszcze sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i czy wynajęta służba znajduje się na swoich miejscach. Mniej więcej po kwadransie zaczęli pojawiać się pierwsi goście. Wraz z ich napływaniem, Skye rozpoznawała wśród nich kolegów i koleżanki ze szkoły, byłych nauczycieli czy choćby klientów rodziców. 113 emalutka Wszyscy witali się z nią dosyć serdecznie, ale czuła jednak pewną rezerwę. Na szczęście, zawsze był przy niej ktoś z jej rodziny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|