WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spadasz na dno Rowu Kajmańskiego - trzy kilometry w dół, a od śmierci z
powodu ciśnienia w ostatniej chwili ratuje cię podwodny robot.
- Słyszałam o tym. To ty wymyśliłeś?
Dotknął ręką muru i nagle odsłoniło się okno, przez które widać było
kilkoro mężczyzn i kobiet pracujących w jednym pokoju przy deskach
kreślarskich lub długich stołach. Zupełnie nie zwracali uwagi na obserwującą
ich parę. Było to tak zaskakujące, że Allison omal nie straciła równowagi.
- George - Stone wskazał jednego z mężczyzn - pracował wcześniej w
NASA. To czarodziej elektroniki. A jeśli Meg Robins nie wie czegoś o laserach
i holografii, to na pewno nie warto o tym wiedzieć.
Okno zamknęło się i ruszyli dalej.
- Ted i Franklin to specjaliści od animacji. - Otworzył inne okno,
odsłaniając tym razem oświetloną jaszczurkę - nie, to przecież smok,
uświadomiła sobie Allison - leżącą na boku z otwartym brzuchem, w którym
widać było plątaninę drutów i kabli. Jeden człowiek leżał tam ze śrubokrętem,
drugi siedział na ramieniu smoka, naciskając jakieś guziki. Gdyby Allison nie
była już uodporniona na rzeczy niezwykłe, pewnie przewróciłaby się z
wrażenia.
- A tutaj oczywiście - trochę niżej pojawiło się kolejne okno - jest
centrum wszystkiego: badania i udoskonalania. Jeżeli musimy się dowiedzieć, z
jakiego materiału robiono damskie pantofelki w 1560 roku, ci faceci zdobędą
taką informację. Jeżeli musimy wiedzieć, jaka jest prędkość wiatru na planecie
leżącej pół tuzina lat świetlnych stąd, oni to obliczą. Cały czas sprawdzają nasze
plany i prototypy i gdy coś nie działa, znajdują sposób, by zaczęło działać.
Widzisz, to nie jest praca dla jednego człowieka,
- Nie - wymamrotała Allison, oszołomiona tym wszystkim, co widziała za
oknami. - Nawet nie wiedziałam, że jakaś firma się tym zajmuje. Tylko
tematyczne ekspozycje?
- Przeważnie. Czasami wynajmujemy się do filmu albo współpracujemy z
jakąś firmą od efektów specjalnych, ale nasze usługi są dosyć drogie.
- Efekty specjalne - powtórzyła. - Jak w filmach?
- Owszem - uśmiechnął się do niej.
Może z powodu tego uśmiechu, a może dlatego, że właśnie w tej chwili
Stone nacisnął guzik, zamykając ostatnie okno i korytarz znowu był oświetlony
tylko migotliwym światłem pochodni, Allison straciła równowagę. Z tłumionym
krzykiem spadła w ciemność.
Stone złapał ją i oparł o ścianę. Siła rozpędu popchnęła go na nią i
dziewczyna została uwięziona w pułapce. Przez chwilę patrzyli na siebie, ciężko
oddychając z powodu nagiego przerażenia i ulgi. A potem zdała sobie sprawę,
że żadne z nich nie zamierza się odsunąć.
Objął dłońmi jej twarz: pocałunek był tak blisko, że prawie go czuła.
Nagle Stone się zatrzymał. Odetchnął głęboko.
- Allison, będziesz musiała dać mi odpowiedz jak najszybciej -
powiedział ochryple.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego, usiłując ukryć rozczarowanie.
- Dlaczego?
- Bo nie wiem, jak długo potrafię powstrzymać się od pocałowania ciebie.
Jego kciuk wśliznął się między jej rozchylone wargi, a ona dotknęła jego
skóry czubkiem języka. Miała ściśnięte gardło. Dopiero po chwili zdołała
wykrztusić parę słów.
- Dlaczego nie możesz mnie pocałować, zanim odpowiem?
Uśmiechnął się delikatnie i ze skruchą. Jego ramiona opadły.
- Nie chcę, żebyś powiedziała, że używam niedozwolonych chwytów.
- Pocałunek - oparła wytrzymując jego spojrzenie - to tylko pocałunek.
Iskierka namiętności zabłysła w głębi jego oczu. Allison znowu zabrakło
tchu. Ale Stone błyskawicznie odzyskał panowanie nad sobą i uśmiechnął się
szeroko.
- Oczywiście - przytaknął i odsunął się trochę.
Wziął ją za rękę i ostrożnie sprowadził kilka stopni niżej. Zanim doszli na
dół, jej serce biło już normalnie, a oddech uspokoił się. Namiętności
towarzyszące epizodowi na schodach uleciały i głos Stone'a brzmiał zupełnie
normalnie.
- To trasa zarezerwowana dla ważnych gości, na których koniecznie chcę
zrobić wrażenie. - Wprowadził ją do sławnej sali bankietowej, gdzie -
przynajmniej w Modesto - pan zamku został zamordowany przez swą damę w
wyjątkowo okrutny sposób, a goście, jak się przypuszcza, pomogli ukryć
dowody zbrodni.
- Zazwyczaj zwiedzanie kończymy bankietem w tej sali - powiedział
wskazując ręką długi stół zastawiony srebrną zastawą. - Niestety, nie
wiedziałem, że przyjdziesz.
- Nawet nie chcę wiedzieć, co tu podają - odparła, rzucając mu
ostrzegawcze spojrzenie.
Stone zachichotał i usiadł w rogu stołu, opierając jedną nogę o drewnianą
Å‚awÄ™.
- Jak ci siÄ™ tu podoba?
Allison rozejrzała się wokół, po surowych kamiennych ścianach,
zniszczonych gobelinach, ogromnym kominku i drewnianych kandelabrach.
- Jestem pod wrażeniem. Czuję się zaszczycona, że zaliczyłeś mnie do
elity. Ale która kobieta nie czułaby się zaszczycona?
- Prawdę mówiąc - wyznał, zmarszczywszy brwi, jakby ten fakt go
zaskoczył - nigdy jeszcze nie sprowadzałem tu na dół żadnej kobiety.
Oczywiście z wyjątkiem sytuacji czysto zawodowych.
Oboje zrozumieli, co właściwie wyraził. Jeśli nie traktował jej jak
wspólniczki w interesach, to jak kogo? Jeśli nie przyprowadził jej tutaj, aby
dobić transakcji, to dlaczego pokazał jej coś tak dla siebie ważnego, czego nie
pokazywał innym?
Stone też chyba nie znał odpowiedzi na te pytania i jego kolejne słowa
zmieszały Allison jeszcze bardziej. A sądząc po niepokojącym cieniu w oczach,
jego samego też.
- Tak naprawdę to jesteś pierwszą osobą spoza firmy, która widziała
Celiton Trzy. Robię to dla Heroshito i zamierzałem ujawnić projekt dopiero w
przyszłym miesiącu.
- To było niewiarygodne - wyznała szczerze.
Na twarzy Stone'a rozkwitł uśmiech. Wyciągnął ręce, a ona -
nieświadomie i bezwolnie - ruszyła ku niemu. Jego oczy były jak ze srebra, a
zarost na policzkach błyszczał złotem.
- Chcę, żebyś wiedziała, że nawet gdyby to się nie zdarzyło, i tak
zastanawiałem się już, jak się z tobą znowu spotkać - powiedział cicho.
Jego ręce były ciepłe, a uścisk - silny i czuły. Wierzyła mu. Wiedziała, że
postępuje głupio, ale nic nie mogła na to poradzić.
- Mam nadzieję, że nie zamierzałeś posłużyć się niegodnymi sposobami.
- Chciałem tego uniknąć.
Bez przekonania spróbowała wyrwać ręce z jego uścisku.
- Aączenie przyjemności z interesami nie zawsze wychodzi na dobre.
Zwłaszcza w interesach tego rodzaju.
- Czy to znaczy, że mi pomożesz?
Udało się jej oswobodzić ręce. Pozwolił, żeby się odsunęła. Musiała się
odwrócić, by móc trzezwo myśleć. Splotła palce i po chwili powiedziała:
- Wyrażę się jasno. Chcesz, żebym okłamywała obcych ludzi.
- Wolę to nazwać udawaniem.
- Chcesz, żebym kłamała - powtórzyła twardo - tylko po to, byś mógł
dostać kontrakt. A jednym z warunków jego uzyskania jest właśnie to, czego ma
dotyczyć moje kłamstwo.
Przez chwilę Stone wyglądał na zmieszanego i Allison nie mogła mieć o
to pretensji. Nie była całkiem pewna, czy sama dobrze rozumie swoje słowa.
- To idiotyczne wymagania - bronił się. - Idiotyczne i dyskryminujące,
wiesz o tym równie dobrze jak ja. Gdyby chodziło o coś ważnego, sytuacja
byłaby inna. Już praktycznie wygrałem ten konkurs i to tylko dzięki talentowi i
kwalifikacjom. Na przeszkodzie stoi jeszcze ich uprzedzenie, nie majÄ…ce nic
wspólnego z moimi predyspozycjami, i oni zasługują na to, żeby ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates