WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zupełnie dobrze, to znów wił się z bólu i wymiotował. Lekarza to
jednak nie niepokoiło i stale powtarzał, że to nie moja sprawa. Ja
jednak dużo o tym myślałam. Aż wreszcie  siostra nagle zamilkła i
zrobiła się czerwona jak burak.
 Wydarzyło się coś, co wydało się siostrze podejrzane? 
pomógł zmieszanej kobiecie Poirot.
 Tak.
Nic więcej nie mogła wykrztusić.
 Stwierdziłam, że służba również o tym mówi  powiedziała po
chwili.
 O chorobie pana Templetona?
 Ależ nie! O& o tej drugiej sprawie&
 O pani Templeton?
 Tak.
 Pewnie o pani Templeton i o lekarzu?
Poirot miał w takich sprawach wielkie wyczucie. Pielęgniarka
spojrzała na niego z wdzięcznością i znów zaczęła mówić.
 Wszyscy o tym rozmawiali. Pewnego razu, przypadkiem,
zobaczyłam ich razem w ogrodzie&
Poprzestaliśmy na tym. Nasza klientka przeżywała prawdziwe
katusze, zdradzając cudze tajemnice. Nie pytaliśmy, co właściwie
widziała w ogrodzie. Najwyrazniej jednak pozwoliło jej to wyrobić
sobie własne zdanie w sprawie postępowania pani Templeton.
 Ataki się nasilały. Doktor Treves mówił, że to zupełnie
naturalne, że należało się tego spodziewać i że pan Templeton pewnie
długo nie pożyje, ale ja nigdy czegoś podobnego nie widziałam, a
mam przecież spore doświadczenie. Bardziej przypominało mi to&
 zawahała się.
 Zatrucie arszenikiem?  pospieszył z pomocą Poirot.
Kiwnęła głową.
 Potem mój pacjent powiedział coś dziwnego.  Oni mnie jeszcze
dopadną; tak, ta czwórka mnie kiedyś wykończy .
 Co?  spytał Poirot.
 Powtarzam słowa mojego pacjenta. Bardzo wtedy cierpiał i nie
zdawał sobie sprawy z tego, co mówi.
  Ta czwórka mnie kiedyś wykończy  powtórzył w
zamyśleniu Poirot.  Jak pani sądzi, o jaką czwórkę chodziło?
 Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, panie Poirot.
Pomyślałam, że może chodzić o jego żonę, o syna, lekarza i o pannę
Clark, towarzyszkę pani Templeton. Może wydawało mu się, że
wszyscy domownicy sprzysięgli się przeciw niemu?
 Bardzo możliwe  powiedział Poirot, myślami błądząc gdzie
indziej.
 A co z jedzeniem?  spytał po chwili.  Nie może siostra
sprawdzać tego, co podają pacjentowi?
 Robię, co mogę, ale czasem pani Templeton chce osobiście
podać posiłek mężowi. Zdarza się też, że dostaję wolne.
 Oczywiście. Nie mając żadnych dowodów, nie chce pani
zawiadamiać policji, jak sądzę?
Na samą myśl o policji na twarzy pielęgniarki pojawił się wyraz
panicznego lęku.
 Powiem panu co zrobiłam. Pan Templeton miał bardzo ciężki
atak po zjedzeniu talerza zupy. Zebrałam resztki z talerza i kiedy pan
Templeton poczuł się lepiej, powiedziałam, że mam chorą matkę i
poprosiłam o wolny dzień.
Po tych słowach pielęgniarka wyjęła z torebki buteleczkę pełną
ciemnego płynu i wręczyła ją Poirotowi.
 Doskonale. Oddam to do analizy. Jeśli wróci tu siostra mniej
więcej za godzinę, rozwiejemy jej wątpliwości.
Potem Poirot zapisał nazwisko pielęgniarki oraz adresy ludzi, u
których wcześniej pracowała, i odprowadził ją do drzwi. Kiedy
wrócił, napisał list i razem z buteleczką zupy wyekspediował przez
posłańca. Czekając na wyniki, Poirot zabawiał się sprawdzaniem
danych pielęgniarki.
 Tak, przyjacielu  powiedział.  Muszę zachować ostrożność.
Nie zapominaj, że Wielka Czwórka depcze nam po piętach.
Dowiedział się jednak, że pielęgniarka nazwiskiem Mabel Palmer
jest członkinią Lark Institute i została wysłana do domu państwa
Templetonów.
 Jak dotąd, wszystko w porządku  powiedział Poirot,
puszczajÄ…c do mnie oko.  SÅ‚yszÄ™ na schodach kroki siostry Palmer i
posłańca, który niesie wyniki analizy.
 Czy był tam arszenik?  spytała od progu zdyszana siostra.
Poirot rozłożył kartkę i pokręcił głową.
 Nie.
Byłem równie mocno zdziwiony jak siostra Palmer.
 W zupie nie było arszeniku  powiedział Poirot  ale
znaleziono w niej antymon. Jedziemy do Hertfordshire. Módlmy się,
żebyśmy zdążyli na czas.
Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli Poirot przyzna się,
że jest detektywem, ale jako cel swojej wizyty poda konieczność
zebrania informacji o byłej służącej pani Templeton, zamieszanej
ponoć w kradzież biżuterii.
W Elmstead  tak nazywał się dom Templetonów  znalezliśmy
się dość pózno. Siostra Palmer przyjechała dwadzieścia minut przed
nami. Nie chcieliśmy, żeby widziano nas razem.
Przyjęła nas pani Templeton  wysoka, śniada kobieta o miękkich
ruchach i niespokojnym spojrzeniu. Zauważyłem, że głośno wciągnęła
powietrze, jakby się przestraszyła, kiedy Poirot powiedział, kim jest.
Bardzo chętnie odpowiadała natomiast na pytania dotyczące
zwolnionej służącej. Potem Poirot, jakby wystawiając gospodynię na
próbę, opowiedział o jakimś przypadku otrucia męża przez żonę.
Mówiąc to nie spuszczał oczu z pani Templeton a ta, mimo że bardzo
się starała, nie była w stanie ukryć rosnącego zdenerwowania. Nagle
podniosła się, przeprosiła nas i wyszła z pokoju.
Przez chwilę byliśmy sami. Potem do pokoju wszedł dobrze
zbudowany mężczyzna z drobnym, rudym wąsikiem i w pince nez.
 Doktor Treves  przedstawił się.  Pani Templeton prosiła, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates