WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trudności ze strony kapitanów. A teraz obejrzymy orbity tras przemytu, żeby znalezć najbardziej
dogodne miejsca spotkań?
Rozdział trzydziesty dziewiąty
- Chyba się trochę zgubiliśmy, młody panie Stenie.
- Cholernie dziwne. Obaj mieliśmy przecież świetne wyniki w szkole nawigacji. Jak to się
stało, że znalezliśmy się o trzy odcinki od bazy? Niech no jeszcze raz spojrzę na mapę.
Sten i Alex ponownie pochylili się nad planem Cavite City. Pozostali członkowie załogi
 Claggett kręcili się w pobliżu. Starali się nie śmiać zbyt ostentacyjnie ze swoich przełożonych.
- W porządku - rzekł Sten. - Idziemy na południe od Bulwaru Imperialnego.
- Już tam byliśmy.
- Na lewo od Desslera.
- Sprawdzone.
- Potem na prawo od Garreta.
- Cholera, i to zaliczyliśmy.
- Teraz powinniśmy zobaczyć małą alejkę idącą na ukos, w połowie drogi od Garreta. Przebija
siÄ™ wprost do Alei Burnsa. Przynajmniej teoretycznie.
- Ale w rzeczywistości nie ma takiej alejki.
Problem polegał na tym, że ulice Cavite City tworzyły mniej więcej taki sam labirynt jak ulice
starożytnego Tokio. Na domiar złego, połowa tablic z nazwami była nieczytelna, albo zerwana
przez bandy chuliganów.
Wyprawę rozpoczęli całkiem niewinnie. Sten postanowił nagrodzić swoich ludzi za ciężką
pracę, zapraszając ich na wielką ucztę. Powiedział, żeby wybrali lokal i nie zwracali uwagi na ceny.
Był trochę zaskoczony, kiedy się dowiedział, dokąd chcą pójść. Prawie wszyscy marynarze
postanowili wybrać się do tahnijskiej restauracji,  Tropikalny Las . Ta mała, leżąca na uboczu
knajpka szczyciła się najbardziej pikantną tahnijską kuchnią w mieście.
Sten nie protestował, ale nie mógł powstrzymać się od pytania:
- Dlaczego właśnie tahnijskie żarcie? Czy tutejsze jest złe?
Odpowiedział mu chór stęknięć, co oznaczało, że jedzenie serwowane przez lokalne
restauracje niewiele się różni od nie przyprawionego łoju. Umówili się zatem w  Tropikalnym
Lesie . Sten i jego załoga musieli jeszcze coś zrobić na pokładzie  Gamble , toteż reszta wyruszyła
wcześniej. Wszyscy mieli się spotkać w knajpie.
Sten był oszołomiony, kiedy dotarli do centrum. Ulica Imperialna rozpoczynała się jako
szeroka, czysta aleja, przy której stały drogie sklepy, hotele i wspaniałe biura. Potem zupełnie
niespodziewanie zaczynała przypominać strefę działań wojennych. W nawierzchni widniały duże
dziury, a znaczna część sklepów stała zabita deskami albo wypalona. Karoserie porzuconych
pojazdów zaśmiecały obie strony jezdni. Nieliczni przechodnie - jeśli nie brać pod uwagę
siedmioosobowych patroli gliniarzy w pełnym rynsztunku bojowym - kryli się w ciemnych kątach
na sam widok załogi  Gamble .
- Co tu, do cholery, się dzieje? - dziwił się Sten.
Foss, który dobrze znał ulice Cavite, wyjaśnił. Kiedy Tahnijczycy uderzyli w bębny wojenne,
ich rodacy zamieszkujący tę okolicę stali się piekielnie nerwowi. Najpierw uciekło kilku, potem
całe rzesze brały nogi za pas. Tutejsi Tannijczycy opuszczali swoje przedsiębiorstwa i domy.
Zapanowało bezrobocie, powstały uliczne gangi. Dzielnica tahnijska przeistoczyła się w slums
pozostający na łasce i niełasce antytahnijskich gangów.
- Czy to znaczy, że  Tropikalny Las jest w samym środku terenu objętego rozruchami?
- CoÅ› w tym stylu, panie kapitanie.
- Cholera! Następnym razem będziemy jedli miejscowy łój.
Tak czy inaczej szli dalej, posługując się mapą, o której strażnik przy bramie do bazy
powiedział, że jest wspaniała i kuloodporna. Sten z zadowoleniem myślał o tym, jak zdegraduje
tego drania do stopnia próżniarza drugiej klasy.
WepchnÄ…Å‚ mapÄ™ Alexowi.
- yle skręciliśmy. Musimy wrócić do ulicy Desslera i zacząć wędrówkę od początku.
Kompani jęknęli.
- Tamci zjedzą wszystko, zanim dotrzemy na miejsce - powiedział Foss, ale szybko opamiętał
się i dodał: - Przepraszam, panie kapitanie.
- A mamy jakiś wybór? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates