WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że musi ustalić jasne reguły dotyczące ich nietypowego związku. Nico
potrafił jednak sprawić, że zamiast o wytyczaniu granic, myślała tylko
o tym, by wreszcie wziął ją w ramiona i pocałował. Znów czuła, że do
131
Anula
ous
l
a
and
c
s
niego należy, i że to się nigdy nie zmieni. Bo po prostu nie ma dość
siły, by walczyć z nim i ze sobą.
Wzięła go za rękę i wprowadziła do środka. Od razu spostrzegła,
że opada z niego napięcie. Ledwie zaniknęła drzwi, objął ją i mocno
przytulił. Zrozumiała, że potrzebuje jej tak samo jak ona jego.
Zupełnie jakby nie mogli bez siebie żyć. Jakby byli sobie potrzebni
jak powietrze. Kiedy pogładził jej nagie ramiona, wydała z siebie
odgłos, w którym zawarła całą miłość, tęsknotę i pożądanie. Nico od
razu ją zrozumiał. Zresztą nie mogło być inaczej. Były chwile, gdy
mówili jednym językiem...
- Pocałuj mnie - szepnęła, odchylając głowę.
Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie poczuje jego usta.
Drżała z niecierpliwości, a widząc jego podniecenie, rozpalała się
jeszcze bardziej. Chciała go posiąść. Chciała, żeby on posiadł ją.
Natychmiast. Była gotowa przyjąć go na każdych warunkach.
Na każdych warunkach?
- Nie! - zawołała i odepchnęła go od siebie. - Nawet ty nie
możesz mieć wszystkiego na zawołanie!
Słyszała swój głos, lecz nie wierzyła, że naprawdę to mówi.
Jednak słów nie dało się już cofnąć; popłynęły wartko jak woda, która
przerwała tamę.
- Nie chcę tego robić, Nico. Nie chcę i nie mogę! Już nigdy
więcej, bo... - To mnie zabija, dodała w myślach.
Milczał. A potem odwrócił się i wyszedł.
132
Anula
ous
l
a
and
c
s
Tej nocy przyśnił jej się piękny, lecz okrutny sen. W tym śnie
Nico został z nią i kochali się tak, jak zawsze chciała się z nim
kochać: czule i bez pośpiechu.
- Kocham cię - powtarzał, patrząc jej w oczy. A ona mu
wierzyła...
Oczywiście we śnie nie była sobą, tylko zupełnie inną Carrie;
księżniczką w cudnej sukni, mieszkającą w pałacu i przyzwyczajoną
do tego, że ma u stóp cały świat. Wiedziała, że jest kochana i
podziwiana. I że u jej drzwi pokornie czeka tłum wielbicieli, pośród
których jest też Nico Fierezza. Ona jednak nie miała pojęcia o jego
istnieniu. Dla niej był po prostu jednym z wielu mężczyzn żebrzących
o jej względy.
Pewnego dnia w końcu go dostrzegła i skinąwszy jak na lokaja,
zaprosiła do swej sypialni. A potem się kochali. Ale nie na stole ani
nie przy ścianie, tylko w ogromnym, wygodnym, iście królewskim
łożu, gdzie spragnieni siebie kochankowie mogą spędzić długie
godziny na miłości i poznawaniu swoich sekretów. I właśnie na takie
łoże padli roześmiani, wtuleni w siebie, a potem nagle zaczęli
spadać...
Wtedy się obudziła. Gdy dotarło do niej, że to był tylko sen,
poczuła wewnętrzną pustkę, jakiej nie doświadczyła nigdy wcześniej.
Usiadła na łóżku z kolanami podciągniętymi pod brodę, i zaczęła
przypominać sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru. A zwłaszcza
moment, gdy Nico zostawił ją i odszedł, bo ośmieliła się
133
Anula
ous
l
a
and
c
s
zaprotestować i pokazała, że nie jest lalką, którą można się pobawić, a
potem rzucić w kąt.
Chwilami żałowała, że tak postąpiła, zaraz jednak przychodziło
otrzezwienie. Doskonale wiedziała, że nawet gdyby pozwoliła mu
zostać na noc, w niczym nie zmieniłaby swojej sytuacji. Nadal
kroczyłaby ścieżką donikąd. Wprawdzie i tak na niej jest, ale
przynajmniej pokazała, że ma własne zdanie i jeśli trzeba, potrafi o nie
walczyć. Chciała być silna, bo przecież niebawem ma stać się wzorem
dla swego dziecka. Nie byłoby dobrze, gdyby rosło w przekonaniu, że
ma słabą matkę, która pozwala się wykorzystywać.
Kto wie, czy nie byłoby lepiej, gdyby natychmiast wyjechała z
Niroli i zaszyła się gdzieś na wsi, z dala od świata, i tam w spokoju
leczyła rany...
Pomysł był kuszący, lecz w obecnej sytuacji niemożliwy do
zrealizowania. Nie mogła przecież zapominać, że gdyby prawda o
tym, kto jest ojcem jej dziecka, wyciekła do prasy, mogłoby ono stać
się ofiarą niezdrowego zainteresowania mediów. Mało tego, jakiemuś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates