[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tą wiadomością. Nie śmiała jednak zrobić nic, co zaostrzyłoby i tak trudną sytuację. Wkrótce talerz dla Philippe'a był gotowy. - Na tacy postawiła też kubek z gorącą, słodką herbatą z cytryną i weszła na poddasze. Z zadowoleniem zauważyła, że udało mu się oprzeć o wezgłowie łóżka, nie zdejmując przy tym nogi z po duszek. Właśnie rozmawiał przyciszonym głosem przez telefon, może z Marcelem. Nie była w stanie rozróżnić poszczególnych słów. Równie dobrze mógł to być Raoul lub ktoś z rodziny. Nie miało to większego znaczenia. Zauważyła, że nie jest już tak spię ty. Może sprawiły to środki przeciwbólowe, ale najważniejsze, że przestał się izolować od zewnętrznego świata. Postawiła mu tacę na kolanach, potem wróciła na dół, żeby nie mógł oskarżyć jej o podsłuchiwanie. Jeżeli nie zechce obia du, będzie musiał odstawić tacę na nocny stolik. Miała nadzieję, że okaże się to dla niego zbyt trudne. Za dwadzieścia minut wróci zabrać woreczek z lodem i sprawdzi, czy jej wysiłki nie poszły na marne. Raz jeszcze wróciła myślami do niedawnej rozmowy. Na pewno nie myliła się. Gdy mówiła o matce Yvette, która nie pozwala mu zobaczyć synka, w jego oczach pojawił się ból. Umocniło to jej postanowienie, żeby pomóc mężowi. Ale naj pierw musiała nakłonić go do jedzenia. Pół godziny pózniej weszła na poddasze i natychmiast po czuła na sobie przenikliwe spojrzenie ciemnych oczu Philip- pe'a. Komórka leżała obok niego. Podeszła do łóżka i zabrała woreczek z lodem. Jej spojrzenie powędrowało w kierunku pustych naczyń na tacy. - Nie wiem, czemu jesteś tak zaskoczona - powiedział bur- kliwym tonem. - Nadal jesteś mistrzynią kuchni francuskiej. Nie ma sensu udawać, że nie był to jeden z najlepszych po siłków w moim życiu. - Dziękuję - szepnęła z ulgą, że wrócił mu apetyt. Pod niosła tacę. - Czy mogę zrobić dla ciebie coś jeszcze? - Nie. Dość już zrobiłaś. Nie przychodz tu więcej. Ten bezlitosny rozkaz zmroził jej serce. Philippe nie życzył sobie jej obecności. Obiecała Lee, że zadzwoni, jeśli będzie miała ochotę z kimś porozmawiać, a teraz właśnie nadszedł ten moment. Niestety numer był zajęty. Posprzątała w kuchni i godzinę pózniej spróbowała ponow nie zadzwonić. - Odłóż słuchawkę. Odwróciła się zaskoczona. Do pokoju wszedł Philippe, pod pierając się laską. - Co ci przyszło do głowy, żeby chodzić po schodach?! - wykrzyknęła. - Nie chcesz, żeby kolano się zagoiło? - Dzięki twojej profesjonalnej opiece czuję się znacznie lepiej. Odłóż słuchawkę, Kellie. Jej palce posłuchały rozkazu. - Raz już zniknęłaś z mojego życia. Gorący rumieniec wystąpił na jej policzki. - Nie możesz zaprzeczyć. Zdaje się, że nie masz wstydu. Jego szyderczy ton dotknął ją do żywego, ale teraz potrafiła myśleć tylko o jego nodze i bólu, który musi odczuwać. - Musisz się natychmiast położyć. Jego oczy zwęziły się w ironicznym grymasie. - Tutaj? Mam do wyboru tylko ten pokój albo główną sy pialnię. - Proszę cię. oszczędzaj nogę. Pomogę ci wygodnie się po łożyć - powiedziała, nie zważając na drwinę w jego głosie. - To zaproszenie? - szydził dalej. - Nie żartuj. Chciałam ci tylko pomóc. - Cały dzień z tego korzystałem. Zobaczymy, co będzie w nocy. Kellie zignorowała kolejną prowokację. - Jeśli czujesz się lepiej, zadzwonię po taksówkę i wyjadę. -Dobrze. A ja zatelefonuję do Honore'a i odwołam nasze jutrzejsze spotkanie. Już do niego dzwonił? Honore Dufort, prawnik, był niemal członkiem rodziny. Kellie poznała go podczas pobytu w Paryżu i bardzo polubiła, a po ich ślubie kilkakrotnie gościł u nich w Neuchatel, gdy przyjeżdżał w sprawach zawodowych. - Przecież nie życzysz sobie mojej obecności tutaj. - Jej głos drżał. - Powiedzmy, że nie mam ochoty spać z moją żoną. Wiedziała o tym, ale tak bezpośrednie przedstawienie spra wy zraniło ją dotkliwie. - Jeśli znowu masz zamiar zniknąć, poinformuj mnie o tym, żebym mógł odwołać spotkanie. - Ale lekarz powiedział, że przez najbliższe dwa dni po winieneś odpoczywać. - Każdy dzień bezczynności oddala mnie od syna, zakładając, że dziecko jest moje. Taksówka przyjedzie o ósmej trzydzieści rano, żeby zabrać nas na lądowisko helikopterów. Jeśli nie będzie cię tu, gdy wstanę, będę wiedział, że wyjechałaś. A więc Philippe pragnął dziecka Yvette. I to tak bardzo, że chociaż gardził Kellie, gotów był się nią posłużyć. A ona kochała męża tak mocno, że pozwoli się wykorzystać. - Cieszę się, że zdaniem Honore'a masz szansę uzyskać prawo opieki nad dzieckiem - powiedziała, idąc do łazienki. - Kellie? Zatrzymała się w pół kroku. - Tak? - Jeżeli jest to jakiś wyrafinowany plan, mający na celu uratowanie naszego związku, tracisz czas. Kiedy okaże się, że dziecko jest moje i uzyskam prawo do opieki, natychmiast dam ci rozwód. Jeśli nie jest moje, podpiszę dokumenty i wsadzę cię do samolotu do Waszyngtonu. Była wdzięczna losowi, że przynajmniej wysłuchał jej pro pozycji i nie kazał się wynieść z domku Raoula. Teraz pozo stało tylko znalezć rysę w tej ścianie lodu, która otacza jego serce. Wyglądało to dość beznadziejnie, ale ona nigdy nie prze stanie walczyć o jego miłość. - Zrobię, wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc ci w uzyskaniu opieki nad dzieckiem, zanim się ze mną rozwie dziesz. Jeśli dziecko nie jest twoje i zrezygnujesz z opieki, obiecuję, że zostawię cię w spokoju. Ale nie obiecuję, że wyjadę ze Szwajcarii. Nie mogę. Prze cież noszę twoje dziecko. ROZDZIAA CZWARTY Kierowca limuzyny, który odebrał Kellie i Philippe'a z pry watnego lądowiska helikopterów księcia w Neuchatel, wstawił ich bagaże do windy. Philippe uparcie starał się być niezależny. Mocno opierał się na lasce i w niczym nie chciał pomocy Kel lie. Ustąpił jej w kwestii okładów z lodu, ale sytuacja się zmie niła, bo nie byli już w górskim domku Raoula. W pewnym momencie ucieszyła się nawet, że Philippe unika fizycznego kontaktu z nią. Gdyby jej dotknął, musiałby poczuć, jak jej serce bije na samą myśl o powrocie do miejsca, gdzie przeżyli tyle upojnych chwil. Gdy tylko znalazła się w apartamencie, odżyły wspomnie nia wspólnego życia i miłości. Przeszła przez pokoje. Po ro mantycznej kolacji dla dwojga nie pozostało ani śladu. Czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|