|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
je na konto Irackiej Fundacji Wolności, którą założył iracki uchodzca, poeta Na- bil Jawad. Na początku były to niewielkie kwoty. Najpierw wpłynęło pięćdziesiąt tysięcy dolarów, a zaraz potem sto tysięcy. Kiedy ustanowiono system anonimo- wych przekazów, do Londynu zaczęły docierać większe sumy. Z numerowanego konta w Curacao przesłano pięć milionów. Z podobnego konta na Wyspach Nor- mandzkich wpłacono dziesięć milionów. Z Luksemburga napłynęło kolejne dzie- sięć, a potem, trzy miesiące pózniej, pięćdziesiąt milionów przesłano z Kajma- nów. Pieniądze za każdym razem wysyłał inny bank, zawsze z numerowanych kont, które zamykano zaraz po zakończeniu transakcji. Jedyną wskazówką co do zródła pieniędzy była wiadomość, którą przysłano w tym samym czasie, co pierwszy przekaz. Jawad otrzymał ją w nie oznaczonej kopercie. Wiadomość była następująca: "Anonimowy ofiarodawca pragnie wpła- cić znaczne sumy na konto Irackiej Fundacji Wolności z nadzieją, że pieniądze te zostaną mądrze wykorzystane w celu.wyzwolenia narodu irackiego". Wiadomość wydrukowano na drukarce laserowej i włożono do niewielkiej koperty, na której widniał jedynie stempel pocztowy "Blackheath". Fundacja działała całkowicie samodzielnie. Nie łączyło jej nic z arabskimi ani zachodnimi służbami wywiadowczymi. Jawad postawił to sobie za punkt ho- noru. Działalność rozpoczęła od najprostszych rzeczy. Jedna ze stacji radiowych nadawała teraz również w Iraku. Prezentowała głównie tradycyjne ludowe pieśni i poezję, zabawne plotki na temat łotrów, którzy rządzili Irakiem oraz innymi pań- stwami arabskimi, a nawet dowcipy o tajnej policji. Słuchali tego wszyscy. W Lon- dynie zaczął się ukazywać magazyn pod tytułem,, ^Demokratyczny Irak". Docierał on na cały Zrodkowy Wschód. Publikowano w nim artykuły najznamienitszych irackich uczonych i naukowców żyjących na obczyznie. Na początku kłopoty spra* wiała dystrybucja magazynu, ale w arabskim świecie pieniądze mogły zdziałać Strona 199 0 wszystko, a Irackiej Fundacji Wolności nagle przestało ich brakować. Na prośbę anonimowego ofiarodawcy w szkołach biznesu w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych utworzono pięć wspólnot dla kobiet. Ofiarodawca zastrzegł jedy- nie, że owe wspólnoty mają zostać nazwane imieniem Randy Aziz, na cześć Ira- kijki, która tragicznie zginęła w wypadku samochodowym. Jawad wygłaszał mowy 270 i organizował objazdy z wykładami Wiele kaset przeszmuglowano do Iraku i zwy- kli Irakijczycy znali jego głos lepiej niż głosy swoich nowych liderów. Zaczęto organizować grupy studenckie, a następnie odczyty poezji. Najpierw ludzie za bardzo się bali, ale powoli kilku zdobyło się na odwagę i wyszło z ukrycia, potem dołączyło do nich jeszcze paru. Nie była to jeszcze rewolucja, ale był to dobry początek. Pewnego wiosennego poranka, w rok po zniknięciu Liny Alwan, młoda ko- bieta weszła do budynku poczty w małym miasteczku w północnej Kalifornii, żeby wysłać list Miała na sobie wygodny strój - luzne dżinsy i sweter, podobnie jak większość mieszkańców tej małej miejscowości leżącej na skraju winnic. Jednak ona była inna niż wszyscy i nie chodziło tylko o ślad akcentu w jej mowie. Spo- sób, w jaki zwracała się do ludzi, był pełen rezerwy, nawet przyjaciołom nigdy się nie zwierzała. W jej oczach tliła się jakaś tęsknota czy smutek, ale kryły się one głęboko, bo na pozór dziewczyna zawsze wydawała się wesoła. Jeden z jej kali- fornijskich przyjaciół uważał, ze ciemnooka kobieta musiała w swym poprzed- nim życiu być królową jakiegoś wschodniego państwa, a Wielki Krąg Karmy przy- wiódł ją do tego otoczonego sekwojami miasteczka z jedną stacją benzynową. Ale młoda kobieta słysząc to zaśmiała się. "Tylko Kalifornijczyk mógł wymyślić coś podobnego!" Była niezwykle piękna, urodą księżniczki Wschodu, ale kiedy mężczyzni pró- bowali się z nią umawiać, przepraszała i mówiła, że została już przyrzeczona in- nemu. Ze światem poza północną Kalifornią kontaktowała się tylko poprzez pocztę elektroniczną, Regularnie wysyłała wiadomości do przyjaciółki, która mieszkała na przedmieściach Londynu i regularnie otrzymywała wieści od niej. Spędzała długie godziny na grze w dziwaczną grę komputerową, którą przysłała jej owa przyjaciółka. Gracz - musiała nim być kobieta - mógł dostosować swój poziom libido i ambicji, aby wybrać właściwą strategię życiową, Raz pokazała ją swojej kalifornijskiej przyjaciółce, ale ta orzekła, że gra jest seksistowska i mało zabaw- na, a poza tym stanowi atak na kobiety świata. Ze skrzynki na listy Sam Hoffman wyjął kopertę. W środku znalazł bilet pierw- szej klasy na lot do San Francisco i bilet autobusowy do małej miejscowości na północ od tego miasta. Miał lecieć za tydzień. Do biletów dołączono drukowaną wiadomość: "Pragnę cię". I podpis: "Wawi". Sam długo wpatrywał się w kartkę, jakby w białym kartoniku widział twarz. Potem włożył list i bilety z powrotem do koperty i schował je do szuflady biurka. Koniec Strona 200
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|