[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dwadzieÅ›cia minut na stronÄ™ (przeczytanie, porównanie z oryginaÅ‚em, dyskusja z tÅ‚umaczem - spotkania, telefon lub korespondencja), zabierajÄ… 500 godzin. NastÄ™pnie idzie pisanie. Nawet jeÅ›li przyjmie siÄ™, że nie piszÄ™ w danym momencie książki, a liczymy tylko eseje, wystÄ…pienia na zjazdach, sprawozdania, szkice do wykÅ‚adów i tak dalej, z Å‚atwoÅ›ciÄ… dochodzimy do 300 stron. Załóżmy, że obmyÅ›lanie, notatki, samo pisanie, poprawianie zajmuje co najmniej godzinÄ™ na stronÄ™, uzyskujemy 300 godzin. Zapiski na pudeÅ‚ku z zapaÅ‚kami to poszukiwanie tematu, sporzÄ…dzenie notatek, zaglÄ…danie do jednej czy drugiej książki, pisanie, doprowadzanie do wymaganej objÄ™toÅ›ci, wysÅ‚anie lub przedyktowanie, co zajmuje jakieÅ› trzy godziny, liczÄ…c optymistycznie; mnożę przez 52 tygodnie i otrzymujÄ™ 156 godzin (nie biorÄ™ tu pod uwagÄ™ innych artykułów, pisanych okazjonalnie). A wreszcie korespondencja, której nie jestem w stanie przetrawić, choć poÅ›wiÄ™cam jej trzy dni w tygodniu, od dziewiÄ…tej do pierwszej, zabiera mi 624 godziny. ObliczyÅ‚em, że gdybym w 1987 roku przyjÄ…Å‚ tylko dziesięć na sto propozycji i ograniczyÅ‚ siÄ™ do konferencji Å›ciÅ›le zwiÄ…zanych z uprawianÄ… przeze mnie dziedzinÄ…, do przedstawienia prac prowadzonych przeze mnie i przez moich współpracowników oraz uczestniczenia w imprezach nie dajÄ…cych siÄ™ uniknąć (uroczystoÅ›ci akademickie, posiedzenia zwoÅ‚ywane przez kompetentne ministerstwa), zebraÅ‚oby siÄ™ 372 godziny efektywne (nie liczÄ™ przestojów). Ponieważ mam wiele zajęć poza miejscem zamieszkania, podróże zajęły mi 323 godziny. ZaÅ‚ożyÅ‚em w tym rachunku, że podróż na trasie Mediolan-Rzym, od chwili, kiedy wsiadam do taksówki, żeby pojechać na lotnisko, do zainstalowania siÄ™ w Rzymie w hotelu i przybycia na miejsce posiedzenia, trwa cztery godziny. Podróż do Nowego Jorku to 12 godzin. Wychodzi w sumie 8094 godziny. JeÅ›li odejmiemy tÄ™ liczbÄ™ od 8760 godzin w roku, pozostanie reszta wynoszÄ…ca 666 godzin, to znaczy godzina i czterdzieÅ›ci dziewięć minut dziennie, i ten czas poÅ›wiÄ™ciÅ‚em na seks, spotkania z przyjaciółmi i krewnymi, pogrzeby, wizyty u lekarza, zakupy, sport i życie kulturalne. Jak widać, nie wliczyÅ‚em tutaj czasu lektury tekstów opublikowanych (książek, artykułów, komiksów). ZakÅ‚adajÄ…c, że czytaÅ‚em podczas podróży, a wiÄ™c przez 323 godziny, z szybkoÅ›ciÄ… jednej strony na pięć minut (samo czytanie plus notatki), mogÅ‚em przeczytać 3876 stron, co odpowiada 12,92 książek po 300 stronic każda. A papierosy? JeÅ›li uznamy, że znalezienie paczki, zapalenie i zgaszenie zajmuje pół minuty, przy sześćdziesiÄ™ciu papierosach dziennie da to 182 godziny. Jak je wygospodarować? MuszÄ™ rzucić palenie. (1988) JAK KORZYSTA Z TAKSÓWKI W momencie, kiedy czÅ‚owiek wsiada do taksówki, rodzi siÄ™ problem uÅ‚ożenia sobie poprawnych stosunków z taksówkarzem. Jest to osobnik, który okrÄ…gÅ‚y dzieÅ„ spÄ™dza za kierownicÄ…, i to w warunkach ruchu miejskiego - czynność prowadzÄ…ca do zawaÅ‚u serca albo zaÅ‚amania nerwowego - i jest w bezustannym konflikcie z innymi kierowcami. W wyniku tego jest znerwicowany i nienawidzi wszystkich stworzeÅ„ antropomorficznych. SkÅ‚ania to osoby ceniÄ…ce radical chic do wyrażania opinii, że wszyscy taksówkarze to faszyÅ›ci. Tak jednak nie jest, taksówkarza nie interesujÄ… zagadnienia ideologiczne, nie cierpi manifestacji organizowanych przez zwiÄ…zki, ale dlatego, że tamujÄ… ruch uliczny, nie zaÅ› ze wzglÄ™du na barwy polityczne. Takie same uczucia żywiÅ‚by do defilady balilla.* [przyp.: Chodzi o dzieciÄ™cÄ… organizacjÄ™ faszystowskÄ… z okresu faszyzmu. Przyp. tÅ‚um.] Pragnie jedynie silnego rzÄ…du, który postawiÅ‚by pod Å›cianÄ™ wszystkich kierowców prywatnych i ustanowiÅ‚ rozsÄ…dnÄ… godzinÄ™ policyjnÄ… od szóstej rano do północy. Jest mizoginem, ale tylko w stosunku do kobiet wyruszajÄ…cych na miasto. JeÅ›li siedzÄ… w kuchni - gotów jest je tolerować. WÅ‚oscy taksówkarze dzielÄ… siÄ™ na trzy kategorie. Na tych, którzy podczas kursu wypowiadajÄ… powyższe poglÄ…dy; tych, którzy zaciekle milczÄ…, demonstrujÄ…c swojÄ… mizantropiÄ™ poprzez prowadzenie samochodu; tych wreszcie, którzy rozÅ‚adowujÄ… napiÄ™cie przez czystÄ… narracjÄ™, opowiadajÄ…c, co siÄ™ im przytrafiÅ‚o z jakimÅ› pasażerem. Chodzi tutaj o caÅ‚kowicie pozbawione znaczenia przenoÅ›nego tranches de vie , które, opowiedziane w barze, kazaÅ‚oby wÅ‚aÅ›cicielowi wyrzucić narratora za drzwi, z wyjaÅ›nieniem, że najwyższy już czas iść do łóżka. Ale taksówkarz uważa je za ciekawe i zaskakujÄ…ce, dobrze wiÄ™c komentować je czÄ™sto: Patrzcie, co za ludzie, czego siÄ™ czÅ‚owiek nasÅ‚ucha, naprawdÄ™ to siÄ™ panu zdarzyÅ‚o? Tego rodzaju uczestniczenie w rozmowie nie wyrywa taksówkarza z jego konfabulacyjnego autyzmu, ale sprawia, że czujesz siÄ™ lepszym czÅ‚owiekiem. Kiedy w Nowym Jorku WÅ‚och, przeczytawszy na plakietce nazwisko w rodzaju De Cutugnatto, Esippositto, Perquocco, ujawnia swojÄ… narodowość, naraża siÄ™ na poważne niebezpieczeÅ„stwo. Taksówkarz zaczyna bowiem przemawiać jakimÅ› jÄ™zykiem, którego nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚eÅ›, i okropnie siÄ™ obraża, jeÅ›li go nie rozumiesz. Musisz natychmiast wyjaÅ›nić po angielsku, że mówisz wyłącznie dialektem ze swoich stron. ZresztÄ… taksówkarz jest i tak przekonany, że teraz naszym jÄ™zykiem narodowym jest angielski. Ogólnie jednak rzecz biorÄ…c taksówkarze nowojorscy noszÄ… nazwiska żydowskie albo nieżydowskie. Ci z nazwiskami żydowskimi sÄ… reakcjonistami i syjonistami. Ci z nazwiskami nieżydowskimi sÄ… reakcjonistami i antysemitami. Nie wygÅ‚aszajÄ… twierdzeÅ„, żądajÄ… deklaracji. Trudno jest przyjąć wÅ‚aÅ›ciwÄ… postawÄ™ wobec tych, którzy noszÄ… nazwiska kojarzÄ…ce siÄ™ niejasno z basenem Å›ródziemnomorskim albo rosyjskie, gdyż wtedy nie wiadomo, czy sÄ… %7Å‚ydami, czy nie. Aby uniknąć incydentów, należy wtedy powiedzieć, że zmieniÅ‚eÅ› zamiar i nie chcesz już jechać na skrzyżowanie Siódmej z CzternastÄ…, ale na Charlton Street. Taksówkarz wpada we wÅ›ciekÅ‚ość, staje i wyrzuca ciÄ™ z wozu, gdyż taksówkarze w Nowym Jorku znajÄ… tylko ulice opatrzone numerami, tych zaÅ› z nazwami - nie. Natomiast taksówkarz paryski nie zna żadnych nazw. JeÅ›li poprosisz, żeby zawiózÅ‚ ciÄ™ na place Saint-Sulpice, dowozi ciÄ™ pod Odeon, mówiÄ…c, że nie wie, jak jechać dalej. Przedtem jednak bÄ™dzie dÅ‚ugo lamentowaÅ‚ nad twoimi żądaniami, nie szczÄ™dzÄ…c różnych ,,ah, ca monsieur, alors... Na propozycjÄ™, żeby zajrzaÅ‚ do planu miasta, albo nie odpowiada, albo daje do zrozumienia, że jeÅ›li potrzebna ci konsultacja bibliograficzna, powinieneÅ› zwrócić siÄ™ do archiwisty paleografa z Sorbony. OsobnÄ… kategoriÄ™ stanowiÄ… ludzie Wschodu; niezwykle serdecznie zapewniajÄ…, że nie masz siÄ™ czym przejmować, że zaraz znajdÄ… wskazane miejsce, potem objeżdżajÄ… trzykrotnie wielkie bulwary, a wreszcie pytajÄ…, czy zrob
ci jakąś różnicę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|