|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No i? - Zabiliśmy dwóch, zanim zdążyliśmy się wyrwać. Obawiam się, że niemiecka policja nas poszukuje. Sprawa pogarszała się z każdą chwilą. Potrzebował czasu, żeby skontaktować się z Wolfem i zrobić ostateczny porządek. Tamci nigdy by mu nie wybaczyli, gdyby pozwolił Gray i Thornowi znowu się wymknąć, kiedy nareszcie wyszli z ukrycia. Głośno westchnął. - W porządku. Zobaczę, co da się zrobić. A na razie nie pokazujcie się na ulicach. 1 módlcie się, żeby was nie zamknęli, zanim spróbuję Larry Bond jakoś załagodzić sprawę. Proszę zadzwonić do mnie za sześć godzin. Zrozumiano? - Tak jest, panie wicedyrektorze. W jej głosie posłyszał wściekłość, ale także i posłuszeństwo. Mogła go serdecznie nienawidzić, ale była jego podwładną. To bardzo ułatwiało sytuację. ? Lotnisko Shafter-Minter, okręg Kern, Kalifornia O sto trzydzieści kilometrów od Los Angeles, rolnicze równiny Kalifornii - Central Valley - rozciągały się we wszystkich kierunkach jak okiem sięgnąć. Samoloty rolnicze, ciężkie od środków owadobójczych, w równym rytmie wzlatywały z głównego pasa Shafter-Minter Field. Czarne na tle osłonecznionego nieba wzbijały się i kładły w wirażu to w jedną, to w drugą stronę, lecąc nad rozległe uprawne pola otaczające lotnisko. Dwa nowe hangary i kilka budynków, oślepiająco białych w kalifornijskim słońcu, usadowiło się nieopodal, oddzielone wysokim metalowym płotem. Skromnej wielkości napis na jednym z nich informował, że jest to Centrum Pilotażu Korporacji Caraco. Rolf Ulrich Reichardt stał w środku jednego z hangarów i przyglądał się, jak spoceni robotnicy uwijają się, ustawiając wewnątrz ścianę, która miała wydzielić pomieszczenie mogące dać schronienie przez tydzień lub dłużej kilkunastu mężczyznom. W innej części hangaru druga ekipa wnosiła przegrodę z ciężkiej stali. Spawarki jazgotały i iskrzyły, napełniając powietrze ostrym zapachem. Aby pozostać w zgodzie z harmonogramem manewru, grupy montażowe pracowały dzień i noc. Usatysfakcjonowany tym, co zobaczył, Reichardt przeszedł do drugiego hangaru. Także i tutaj robotnicy pracowali bez wytchnienia, dokonując przeglądu smukłego dwusilnikowego samolotu turbośmigłowego Jetstream 31. Inni rozpakowywali skrzynie z narzędziami i częściami do drugiego Jetstreama, który znajdował się dopiero w drodze na lotnisko. Polecenia były jasne: kiedy z góry przyjdzie rozkaz, samoloty znajdujące się w Shafter-Minter muszą być gotowe do lotu. Muszą i już: żadne usprawiedliwienie czy wymówki nie zostaną wysłuchane. Reichardt odwrócił się na dzwięk otwieranych drzwi, w których stanął poważny Johann Brandt. - Co się stało, Johann? - Odezwał się Przybysz. Nareszcie. Reichardt wyszedł za Brandtem na beton lotniska. Nie opodal stała czekając na rozkazy dwusilnikowa Cessna, którą książę Ibrahim Al-Saud oddał do jego dyspozycji. Pośpiesznie wszedł po schodkach do wnętrza, wyłożonego ciemnym drewnem, skórą i błysz- Dzień gniewu czącym metalem Z tyłu sześcioosobowej kabiny znajdowało się stanowisko komputerowe i łącznościowe. Reichardt wykręcił bezpośredni numer McDowella. W głosie funkcjonariusza FBI pobrzmiewały radosne tony. - Znowu pan chybił, Herr Wolf. Pańscy ludzie sknocili sprawę w Wil-helmshaven. Thorn i Gray żyją. - Jeśli tylko o tym chciał mnie pan poinformować, to niepotrzebnie się pan trudził, McDowell. Pierwszą, spanikowaną informację od trójki, która przeżyła, otrzymał w godzinę po nieudanej próbie. Ten wytatuowany idiota, Bekker, nie był wielką stratą, natomiast Heinz Steinhof był jednym z najlepszych i najbardziej zaufanych wykonawców. A przed nim poległ Kleiner. Tych było naprawdę szkoda. Amerykanie okazywali się znacznie grozniejsi, niż mógł przypuścić. No cóż, tym razem przynajmniej zabezpieczył się w porę przed możliwym fiaskiem. Legenda, którą pracowicie budował przez kilka tygodni, powinna utrzymać się wystarczająco długo. - Rozumiem, że agentka Gray ponownie się z panem skontaktowała. Znowu faks? - Nie. Tym razem telefon. Z Berlina. Reichardt podniósł brwi. Interesujące. Być może byli bardziej wystraszeni, niż oczekiwał. - Co przekazali? Słuchał uważnie i sposępniał dopiero wtedy, kiedy usłyszał, że Gray i Thorn dowiedzieli się, jaki jest port docelowy Caraco Savannah". Musi zadzwonić do Teksasu i odpowiednio ich ponaglić. Lekceważący ton McDowella dowodził, że nie wziął poważnie sugestii swojej agentki. To dobrze. Wicedyrektor FBI zbyt wiele już się dowiedział o Projekcie. Bardzo niedługo stanie się zagrożeniem dla całej operacji. Potwierdziło to jego kolejne pytanie. - Czy mam się zatroszczyć o to, aby nazbyt dociekliwie nie interesowano się jakąś częścią portu w Galveston? Może jakimś konkretnym magazynem? Mam kontakty w DEA i mógłbym je wykorzystać. - Proszę sobie nie wyobrażać zbyt wiele - warknął Reichardt. - Ja wydaję polecenia, a pan je wykonuje. - Co... co zatem mam zrobić? - wybąkał potulnie McDowell. - Z Gray i Thornem? Reichardt szybko rozważył możliwości, znacznie bardziej ograniczone niż by pragnął. Większość jego grup operacyjnych opuściła Europę i znajdowała się w drodze do Stanów. Te które były do dyspozycji, dzieliła zbyt wielka odległość od Berlina, aby mogły odpowiednio szybko zająć się obydwojgiem Amerykanów. Potarł z zakłopotaniem szczękę. Jak usunąć ich z szachownicy, zanim zdążą narobić dalszych kłopotów? Odpowiedz nagle pojawiła się sama. Po co szukać skomplikowanych rozwiązań, kiedy wystarczał plan prostszy i o wiele mniej ryzykowny? - Zwietnie, Przybyszu - powiedział Reichardt z uśmiechem. - Pytałeś o rozkazy, oto one. Ale masz wykonać je co do joty. Zrozumiano? ? Europa Center, Berlin Helen odwróciła się w budce plecami do Wasserklops, wielkiej fontanny przed Europa Center. - Widać coś niepokojącego? - spytała. Peter uważnie przyglądał się zatłoczonemu, oświetlonemu neonami placowi, aby w końcu pokręcić głową. - Nie. Kilka patroli policyjnych, ale chyba nie szukają nikogo kon kretnego. Trudno się było dziwić. Nawet jeśli berlińska policja otrzymała o nich informacje, jakże wyłuskać dwoje konkretnych turystów z dziesiątków tysięcy przewalających się przez Kurfurstendamm, najsłynniejszy i najbardziej zatłoczony bulwar w stolicy Niemiec? Rojno jak w ulu było w Europa Center, gdzie mieściło się wszystko: od sklepów jubilerskich, poprzez zapełnione restauracje, aż po bladą imitację kasyna w Monte Carlo. Helen wystukała numer służbowy McDowella, poczekała na automatyczne zgłoszenie i wcisnęła kupioną w kiosku kartę telefoniczną. Na ekranie pojawiła się informacja, ile ma minut rozmowy międzykonty-nentalnej. Czekając na połączenie, błogosławiła współczesną technikę. Dawniej musieliby z Peterem zaopatrzyć się w saszetkę pełną monet. - McDowell.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|