|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szpiegowskich, w których bohater przegryza przewód pod napięciem i znika w ciemnościach. Z Aubianki nie ma ucieczki. %7łal mi Kalinina. Mam nadzieję, że nie próbował odmawiać zeznań. - Poczęstował ją papierosem i sam zapalił. - Tak więc polityka została ustalona, powróciliśmy do stalinizmu. A teraz zaczynają się czystki. Byłem ślepy i głupi; powinienem był to przewidzieć. - Ale dlaczego wybrano ciebie? Dlaczego zadano sobie tyle trudu, by osaczyć właśnie ciebie? - Zaliczam się do ludzi o umiarkowanych poglądach. Wierzę, że możemy pokonać świat kapitalizmu poprzez pokojową infiltrację, manewry polityczne, postęp historii, ale nie wojnę. Nie można tego dokonać zgodnie ze starą marksistowską teorią głoszącą, że ruch rewolucyjny zmiecie wszystko do morza i będziemy budować nowy raj na gruzach. Jak widzisz, uległem daleko posuniętemu rozkładowi moralnemu; lubię szkocką whisky. Czy nie zdałaś sobie sprawy, kiedy się poznaliśmy, że już samo to oznacza, iż utraciłem swą marksistowską duszę? - Rzeczywiście ją straciłeś - powiedziała gwałtownie Judith. - Sam mi to powiedziałeś tej nocy, kiedy zmusiłeś mnie do zwierzeń na temat Richarda. Przyznałeś, że utraciłeś wiarę w to wszystko. %7łe zależy ci jedynie na przetrwaniu. Musiałeś okazać to w jakiś sposób swoim przełożonym. Och, Fiodor, dlaczego nie trzymałeś buzi na kłódkę? Ku jej zaskoczeniu roześmiał się. - Nie chodzi o moich przełożonych, lecz o moich fagasów, a zwłaszcza jednego. - Jego oczy przybrały taki sam wyraz jak wtedy, gdy myślał o Tomarowie. - Nie należy lekceważyć starego psa; chociaż ma tylko jeden ząb, może jeszcze ugryzć. To dobre powiedzonko, jak wszystkie rosyjskie przysłowia. - Jeśli nie przestaniesz zamieniać tego wszystkiego w żart i cytować przysłowia, zacznę krzyczeć - wtrąciła Judith gwałtownie. - Znalazłeś się w straszliwym niebezpieczeństwie. Jeśli polecisz do Rosji, zostaniesz aresztowany. A co stanie się z tobą, jeśli nie pojedziesz? Mogą wsadzić cię przemocą do samolotu, prawda? - Nie bez specjalnego zezwolenia. Ale otrzymają je, gdy tylko zaczną podejrzewać, iż wiem, co się szykuje i wymyślam preteksty, by nie wrócić. Wiesz co, jesteś moją szansą. Z twojego powodu mogę odwołać jutrzejszą podróż przesuwając ją na inny termin. Mogę im powiedzieć, że udało mi się ciebie zwerbować, a ty masz dla mnie niezwykle ważne informacje. Planujesz włamanie do sejfu Nielsona i przekazanie mi całej korespondencji. - Nie rozumiem, jak możesz się śmiać. - Tak bardzo bała się o niego, że jego żarty działały jej na nerwy. - To lepsze niż płacz - odparł. - Pomaga mi myśleć. Musisz być głodna; zamówmy coś do jedzenia. I do picia - dodał, zupełnie jakby była to najważniejsza rzecz tego wieczoru. - Moja szklanka jest pusta. - Nie mogłabym niczego przełknąć - powiedziała. - A ty nie powinieneś pić, potrzebna ci jasność myśli, a nie odurzenie alkoholem. - Duszeńko, nie bądz taka smutna. Mówiłem ci, najważniejsze jest przeżycie. Nie dostaną mnie! Obiecuję ci to. - Ale nie możesz po raz drugi przesunąć terminu lotu - zwróciła mu uwagę - co wtedy im powiesz? - To zależy od tego, co postanowię. Judith próbowała coś zjeść, ale nie udało się jej. Siedziała paląc i popijając wino, nie starając się przerwać ciszy. Rozwód był jedynie pretekstem, co musi oznaczać, że jego własna żona dała się przekonać, iż należy zwrócić się przeciw niemu. Wspominał też coś o jakimś starym przyjacielu. Obserwując go zdała sobie sprawę, że jego nastrój nie jest zbyt wesoły, a fasada cynizmu ma jedynie ukryć prawdziwe uczucia. Zrozumiała, jak słabo go zna; jak płytko zagłębiła się w jego prawdziwy charakter. Znała wprawdzie drugą, mniej pociągającą stronę jego osobowości; ujawnił ją przez chwilę w restauracji, kiedy dosiadł się do nich Niemenow, speszony i pełen szacunku. Zauważyła też drugą stronę jego charakteru przez kilka chwil po przekazaniu wiadomości. Jeśli się bał, to umiał to świetnie ukryć, ale nie potrafił poradzić sobie w podobny sposób z gniewem. Znowu nazwał ją duszeńką. Kochanie. O Boże, powiedziała do siebie, w co też ty się pakujesz& Przecież on nic dla ciebie nie znaczy, poza tym, że udało mu się zatrzeć w tobie wspomnienie o Richardzie. Omal nie zachłysnęła się ze zdumienia. Swierdłow nie tyle zatarł w niej wspomnienie o Patersonie, co całkowicie wygnał go z jej pamięci. Od tygodni nie pomyślała o nim ani razu. Nie myślała o nikim poza Fiodorem i dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Kiedy naigrawał się z własnego niebezpieczeństwa, miała ochotę uderzyć go w twarz, by spojrzał na to poważnie. A przecież wiedziała o nim tyle co nic; pojawił się w jej życiu niczym obcy stwór z Marsa. Przysunął swe krzesło bliżej niej; ich kolana się dotykały. - Czy mogę dziś pójść do ciebie? - Jest tam moja przyjaciółka. - Wykorzystywała Nancy już tyle razy jako pretekst, by nie wpuścić do środka Swierdłowa, że powiedział jej kiedyś, iż nie wierzy w istnienie tej mitycznej sublokatorki. Ale tego wieczoru Nancy naprawdę była w domu, a nie mogła ryzykować wprowadzenia go bez jej wiedzy. Ani przez chwilę nie przyszło Judith do głowy, że za jego propozycją krył się ten sam motyw, co zwykle. Nawet w różowym świetle trattorii, którego przeznaczeniem było podnosić urok kobiet, jego twarz miała szary odcień.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|
|
|