WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jeszcze tylko napisała kartkę dla Catherine, która
wyjechała na weekend, i wyruszyli.
Jak przewidziała, jej rodzice byli bardzo przejęci
zjawieniem się gościa. Pokazali mu dom i ogród,
a Roman zadawał uprzejme pytania. Potem rozmawiano
o Padley i Thurston Manor, zaś Sammy przyjęła rolę
słuchacza i widza.
Zanim lunch został podany na stół, jej rodzice
i Roman gawędzili już jak starzy przyjaciele.
W pewnej chwili matka zaciągnęła Sammy do
kuchni i zwróciła ku niej pytające spojrzenie.
- Nie, mamo - odpowiedziała Sammy na to milczące
pytanie - jeśli spodziewasz się następnego zięcia, to
lepiej zapomnij o tej szczególnej rybie. Moja sieć jest
na nią zbyt mała i cienka. Jeżeli w ogóle chciałabym
tych połowów. Chodzi jednak o to, że ich nie chcę.
Policzki Sammy płonęły.
- Przecież nie powiedziałam słowa.
- Nie musiałaś.
- Ale chyba przyznasz, że jest on uroczym młodym
człowiekiem...
- Mamo - przerwała Sammy ostrzegawczym tonem.
- ... i takim przystojnym - dokończyła matka,
wyjmujÄ…c z szafki swojÄ… najlepszÄ… deserowÄ… zastawÄ™
i srebrne łyżeczki.
- Zapomnij o tym i żadnego swatania. %7ładnych
wszystkowiedzących, aluzyjnych spojrzeń. Najlepiej
rozmawiajmy o czymś neutralnym, na przykład
o pogodzie.
- Oczywiście, kochanie.
Powiedziawszy to, matka wyszła z kuchni, niosąc
bitą śmietanę z ciastem maczanym w winie, a Sammy
została sama w poczuciu jakiegoś zawodu.
Po chwili wzięła głęboki wdech i dołączyła do
tamtych trojga. Niemniej do końca wizyty siedziała
w nerwowym napięciu, żeby tylko matce nie wymknęła
siÄ™ jakaÅ› dwuznaczna uwaga.
Kiedy więc około trzeciej Roman podniósł się
z krzesła i oświadczył, że na nich, niestety, już czas,
odczuła prawdziwą ulgę.
- Musi nas pan ponownie odwiedzić - zapraszała
pani Borde.
- Jest zbyt zajęty interesami - wtrąciła się Sammy.
Roman puścił jej słowa mimo uszu.
- Na pewno odwiedzę państwa. Proszę potraktować
to jako przyrzeczenie z mej strony.
Pani Borde czule uścisnęła córkę.
- Pamiętaj dzwonić do nas regularnie, kochanie.
- Czy zapominałam dotąd? Powiedz Catherine, by
kupiła Robbie'emu pastę z tuńczyka. To jego ulubiony
przysmak.
Ostatnie jej słowa przytłumił już nieco szum
zapuszczanego silnika. Wskoczyła do samochodu,
a kiedy ruszyli, długo machała rodzicom na pożegnanie,
aż całkiem zniknęli jej z oczu.
Roman byÅ‚ w Å›wietnym humorze. W ciepÅ‚y przyjaciel­
ski sposób mówił o jej rodzicach. Pytał o dzieciństwo
i siostry. Mało brakowało, by gwizdał z zadowolenia.
Londyn zbliżał się w błyskawicznym tempie. Derek,
jego grozby, jej lęki - wszystko to zostało kilometry
zaniÄ….
ROZDZIAA PITY
Trzeciego dnia Sammy zadzwoniła do Catherine.
Chciała się dowiedzieć, czy Derek zniknął ze sceny.
- Nie widziałam go.
- To dobrze.
- Ale wiem, że zadawał pytania.
- Jakiego rodzaju?
- Nie mam pojęcia. Słyszałam o tym od przyjaciela
mojego przyjaciela. Wiesz, jak to tutaj jest. Jeśli ktoś
kichnie zbyt głośno, poinformowane jest o tym całe
miasteczko.
Sammy doszła do wniosku, że Derek jest właściwie
dla niej niegrozny. Nie ma szans, by naszedł ją tutaj,
w Londynie.
Konkluzja ta wprawiła ją w dobry humor. Gdy
odłożyła słuchawkę i odwróciła się, zobaczyła utkwione
w niej oczy Romana.
Ubrany był w zwykłe spodnie i koszulę z krótkimi
rÄ™kawami i wyglÄ…daÅ‚ nawet bardziej smukÅ‚o i niebez­
piecznie niż zazwyczaj.
- Z kim rozmawiałaś?
Patrzył teraz w gazetę, którą trzymał przed sobą.
- Z siostrą. Chciałam dowiedzieć się, co z Robbim
oraz czy w Padley nie wydarzyło się coś sensacyjnego.
- A wydarzyło się?
Opadł na oparcie fotela, założył ręce za głowę
i przypatrywał się jej badawczo spod przymkniętych powiek.
Sammy próbowała trzymać się w garści.
- Nie.
- Być może wszystko to czeka na twój powrót.
- Lub być może Padley jest po prostu nudną,
ospałą mieściną. Szczególnie w porównaniu z tętniącym
życiem Londynem. Doprawdy, dziwi mnie twój pomysł
kupienia tam posiadłości.
- Wszyscy potrzebujemy spokoju i odpoczynku.
- Myślałam, że finansowi magnaci nigdy nie
odpoczywajÄ….
- Dlaczego tak sÄ…dzisz?
- Odkąd wróciliśmy, wszystkie wieczory spędziłeś
poza domem. - Uświadomiła sobie, ku własnemu
przerażeniu i zażenowaniu, że jednak zaczyna drążyć
temat. - Z kim? Czy nie zabieram siÄ™ czasem do
oglÄ…dania drugiej strony medalu?
Roman ogarnął ją długim i uważnym spojrzeniem.
- A chciałabyś ją zobaczyć?
W tonie jego głosu było coś takiego, co spowodowało,
że poczuła mrowienie na całej powierzchni skóry.
- Przypuszczam, że i tak zobaczę. W piątek.
- Cieszę się, że nie zapomniałaś. - Skrzyżował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates