WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Niech pan prowadzi, Rod. Czy tu naprawdę docierają wieści
z Harvardu?
- Ależ tak, proszę pana. W kręgach uniwersyteckich cieszy się
pan opinią wspaniałomyślnego człowieka, chętnie finansującego do-
skonalenie wiedzy.
- Nie wierzÄ™.
Ja też, pomyślał Stephen.
Zaprowadził Harveya na miejsce, jakie specjalnie zarezerwował
na balkonie, żeby gość nie przyjrzał się za dokładnie poszczegól-
nym osobom. Jednakże w amfiteatrze uczeni mężowie i niewiasty
byli tak szczelnie ukryci pod togami, biretami, muszkami i szarfa-
mi, że nawet własne matki nie mogłyby ich rozpoznać. Organista
uderzył ostatni akord i goście zajęli miejsca.
- Organista - objaśnił Stephen - jest z mojego kolegium. To
choragus, dyrygent chóru i zastępca profesora muzyki.
Harvey nie mógł oderwać oczu od siedzących półkolem postaci w
szkarłatach. Nigdy w życiu nie oglądał czegoś podobnego. Ucichła
muzyka i kanclerz wstał, aby przemówić do zgromadzonych w oks-
fordzkiej Å‚acinie.
- Causa huius convocationis est ut...
- Co on, do diabła, gada?
- Mówi nam, dlaczego tu jesteśmy - wyjaśnił Stephen. - Bę-
dę próbował tłumaczyć.
- Ite bedelli - wezwał kanclerz i w tym momencie rozwarły
się podwoje, żeby przepuścić pedli udających się do Szkoły Teolo-
= gii po kandydatów przedstawionych do stopni honorowych. Pano-
wała cisza, gdy Publiczny Mówca, pan J. G. Griffith, wprowadzał
ich i prezentował kolejno kanclerzowi, wysławiając ich dorobek za-
wodowy i zasługi w nienagannej, błyskotliwej łacinie.
Nader wszakże swobodne tłumaczenie Stephena obfitowało w
sugestie, że swe doktoraty zawdzięczali oni w równej mierze hoj-
ności finansowej, jak osiągnięciom naukowym.
- To lord Amory. Chwalą go za jego działalność na niwie edu-
kacji.
- Ile dał?
- Cóż, był ministrem skarbu. A oto lord Hailsham. Piastował
osiem stanowisk w gabinecie rzÄ…dowym, w tym sekretarza stanu do
spraw oświaty i na koniec Lorda Kanclerza. Obaj otrzymują tytuł
doktora praw.
Harvey rozpoznał Dame Florę Robson, aktorkę, uhonorowaną za
wybitną karierę artystyczną. Stephen wyjaśnił, że otrzymuje ona
tytuł doktora literatury, podobnie jak Nadworny Poeta, sir John
Betjeman. Kanclerz wręczył im po kolei dyplom honorowy, uścis-
nął dłoń, a następnie wskazał miejsce w pierwszym rzędzie amfitea-
tru.
Ostatnim uhonorowanym był sir George Porter, dyrektor Instytu-
tu_Królewskiego i laureat Nagrody Nobla. Otrzymał tytuł doktora
nauk przyrodniczych.
- Takie samo nazwisko, ale żaden krewny - objaśnił Stephen.
- Jeszcze tylko krótka mowa Johna Waina, profesora poezji, ku
czci dobroczyńców uniwersytetu.
Profesor wygłosił Crewiańską mowę trwającą dwanaście minut i
Stephen rozpromienił się słuchając błyskotliwej oracji nareszcie w
języku, który obaj rozumieli. Nie zwrócił już uwagi na recytacje
studentów, zdobywców nagród, kończących ceremonię.
Kanclerz uniwersytetu wstał i wyprowadził procesję z sali:
- Dokąd się udają? - spytał Harvey.
- Na lunch do Kolegium All Souls, gdzie dołączą do nich inni
znakomici goście.
- Boże, co dałbym za to, żeby tam być!
- Załatwiłem to - powiedział Stephen.
Harvey oniemiał z zachwytu.
- Jakim sposobem, profesorze?
- Względy, jakimi darzy pan Harvard, wywarły głębokie wraże-
nie na sekretarzu uniwersytetu. Ma zapewne nadzieję, iż wspomoże
pan choćby skromnie Uniwersytet Oksfordzki, zwłaszcza po pań-
skiej wspaniałej wygranej w Ascot.
179
- To doskonały pomysł. Czemu o tym nie pomyślałem?
Stephen starał się przybrać obojętną minę, licząc, że pod koniec
dnia jego gość o tym pomyśli. Miał nauczkę i był teraz ostrożny.
W rzeczywistości sekretarz nie słyszał nigdy o Harveyu Metcalfe'ie
ponieważ jednak był to ostatni trymestr Stephena w Oksfordzie, je-
go przyjaciel, członek Kolegium All Souls, umieścił go na liście
gości.
Przeszli się do kolegium, tuż obok Teatru Sheldona. Stephen
usiłował, zresztą bez większego powodzenia, objaśnić Harveyowi
szczególny charakter Kolegium All Souls. Co prawda nawet dla
wielu oksfordczyków sprawa jest cokolwiek zagadkowa.
- Pełna nazwa - zaczął Stephen - brzmi: College of All Souls
of the Faithful Departed of Oxford - Kolegium Wszystkich Dusz
Zmarłych Wiernych Oksfordu i trwale upamiętnia zwycięzców pod
Agincourt. Zamierzeniem było, że po wsze czasy odprawiane będą
tu msze za spokój ich dusz. Współczesna funkcja kolegium jest je-
dyna w swoim rodzaju. All Souls jest społecznością ludzi po stu-
diach albo wielce obiecujących, albo legitymujących się osiągnięcia-
mi, przeważnie naukowymi, z kraju i zagranicy, uzupełnioną nie-
liczną grupką znakomitości z innych dziedzin. Kolegium nie kształ-
ci studentów i ludzię z zewnątrz odnoszą wrażenie, że dowolnie dy-
sponuje swoim imponującym potencjałem finansowym i intelek-
tualnym.
Stephen i Harvey zajęli miejsca wśród setki lub więcej gości przy
długim stole w dostojnej sali Biblioteki Codringtona. Stephen cały
czas zabawiał Harveya i czuwał, aby zbytnio nie rzucał się w oczy.
Pocieszał się, że ludzie nigdy nie pamiętają, kogo przy takich okaz-
jach spotkali i o czym mówili, i niefrasobliwie przedstawiał Harveya
wszystkim dokoła, jako znanego amerykańskiego filantropa. Na
szczęście siedzieli w pewnym oddaleniu od wicekanclerza, sekreta-
rza i strażnika szkatuły uniwersytetu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates