[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozgrzanego ciała. - Nie. Rodzice... - Obejrzała się nerwowo za siebie. - Spokojnie. Twój ojciec patroszy ryby, a mama gotuje kolację. Ukląkł na skraju ręcznika. Najpierw odpiął spódnicę Elissy zakrywającą jej biodra, następnie wetknął palce pod ramiączko, które zsunęło się z ramienia. 77 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r - Nie... - Chwyciła Kinga za nadgarstek, ale to niewiele dało. Zsunąwszy górną część kostiumu, zaczął głaskać jej pierś. Wciągnęła z sykiem powietrze. - Jeśli powiesz, że to ci nie sprawia przyjemności, to ci nie uwierzę - szepnął. - King... a Bess? Mruknął coś, czego nie zrozumiała, po czym zacisnął wargi na jej piersi. Podniecał go jej urywany oddech, ciche jęki. Nie udawała i nie próbowała niczego ukrywać. Kiedy uniósł na moment głowę, ze zdziwieniem zobaczył, że w jej oczach połyskują łzy. - Nie płacz. - Delikatnie zlizał z jej policzków kilka słonych kropli. - Nienawidzę cię - szepnęła. Uśmiechnął się z pobłażaniem. - Nieprawda. Po prostu nie lubisz tracić kontroli. Ja też. Ale zbyt silnie się przyciągamy, żebyśmy mogli sobie odmówić tej przyjemności. Bo to jest przyjemne, prawda, Elisso? Przyjemne i podniecające. - Ale... Zamknął jej usta pocałunkiem. Usiłowała protestować, ale po chwili jęk protestu zamienił się w jęk rozkoszy. - Tak, mała, ty też tego chcesz. Jesteś miękka, wilgotna, uległa... Wbiła paznokcie w jego skórę, wygięła plecy w łuk. Odwzajemniała pocałunki, pieszczoty. Pragnęła czegoś więcej, zespolenia. Jeszcze nigdy niczego tak bardzo nie chciała. Azy spływały jej po policzkach, szloch wstrząsał ciałem, dalej jednak całowała Kinga, przywierała do niego najmocniej, jak potrafiła. Był podniecony; wyraznie to czuła. - Słodka Elissa, moja maleńka... Ugryzła go w ramię. Nie wiedziała, co robi; nie panowała nad swoimi odruchami. Z jej gardła wydobył się dziwny ni to jęk, ni to zawodzenie. - Cii - szepnął King. - Spokojnie... Gładził ją po twarzy, odgarniał z czoła wilgotne włosy i cały czas szeptał jej do ucha, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie bała. Wreszcie przestała drżeć, przepełnił ją spokój. Kinga również opuściło napięcie. Zsunął się z niej i wyciągnął obok na piasku, wciąż trzymając ją w ramionach. Leżał na wznak, wpatrując się w zasnute szarymi chmurami niebo. Ciszę przerywał pisk nawołujących się mew. - Muszę wyjechać - oznajmił zmienionym głosem. - Nie możemy dłużej się tak 78 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r męczyć. Wiedziała, że ma rację. Tym razem jeszcze zdołali się powstrzymać, ale było im coraz trudniej. I jemu, i jej. Przestała logicznie myśleć; słuchała wyłącznie rozkazów swojego ciała, którym nie potrafiła, i nie chciała, się sprzeciwić. Zamknęła oczy. Po raz pierwszy w życiu czuła się bezradna i zagubiona. - Wiem. - Usiadła. - Och, mała. Mógłbym godzinami na ciebie patrzeć... - Jego oczy lśniły gorączkowo. - Nie, proszę cię... King również usiadł, po czym drżącymi rękami pomógł jej się ubrać. - Nic z tego nie rozumiem - rzekł, obracając twarz Elissy ku sobie. - Pragnę cię do szaleństwa. Ciebie, nie Bess. - Powiódł spojrzeniem po jej ramionach. - Bez ciebie... po prostu sobie tego nie wyobrażam. Skinęła głową; czuła dokładnie to samo. - Ja też cię pragnę - przyznała cicho. - Ale boję się, że potem bym cię znienawidziła. - Popatrzyła mu głęboko w oczy. - Człowiek się nie zmienia z dnia na dzień, nie zapomina o tym, co mu wpajano przez całe życie i w co sam wierzy. Znienawidziłabym ciebie, a także siebie. Z drugiej strony... Wstał i podciągnął ją na nogi. - Jedz ze mną do Oklahomy - poprosił. Poruszyła się niespokojnie; nie wiedziała, jak zareagować. - Jedz ze mną - powtórzył, ujmując ją za brodę. - Obiecuję, że nie zajdziesz w ciążę. Nie umiem pohamować pożądania, ale mogę zadbać o antykoncepcję. - O to wolałabym się sama zatroszczyć. - Przez chwilę wpatrywała się w ocean. - Co powiem rodzicom? Pogładził ją po włosach. - Hm... %7łe zatrzymasz się u mojej rodziny, a poza tym, że chcemy się zaręczyć. Uśmiechnęła się promiennie. King mocno ją przytulił. - Do diabła z zaręczynami! - oznajmił ni stąd, ni zowąd. - Pobierzmy się! Nie mogę być z Bess, a ciebie muszę mieć. Więc zróbmy wszystko jak należy. Miała ochotę krzyknąć: Tak! Pobierzmy się! , ale ugryzła się w język. Podejrzewała, że King tak łatwo nie zapomni o bratowej. Nie ma sensu brać ślubu, a potem narażać się na kłopoty czy przykrości. Chociaż chciała spędzić życie u jego 79 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r boku, wiedziała, że to nie jest dobre rozwiązanie. Kochała go. Dlatego postanowiła złamać swoje zasady. Mogą być razem przez kilka dni i nocy, cieszyć się sobą i swoimi ciałami. Potem każde pójdzie w swoją stronę. Przynajmniej będzie miała cudowne wspomnienia. - Nie wyjdę za ciebie, King - powiedziała łagodnie. - Ale pojadę do Oklahomy. Zmarszczył czoło. - Mnie naprawdę nie przeszkadza... Przyłożyła mu palec do ust. - Kiedyś mógłbyś pożałować swojej decyzji. Małżeństwo to rzecz święta, związek ciał i dusz; powinno się je zawierać z potrzeby serca, a nie z chęci za- spokojenia pożądania. Nie podoba mi się seks pozamałżeński, ale w tej sytuacji wzięcie ślubu nie jest dobrym wyjściem. - Nie dręczyłyby cię wyrzuty sumienia? - A ciebie? Pamiętaj, że... los bywa przewrotny. Może się zdarzyć, że Bess z Bobbym się rozwiodą. Ona będzie wolna, a ty? Jego mina wystarczyła jej za odpowiedz. - Ale to niesprawiedliwe, abym znając twoje przekonania, namawiał cię na... - A kto mówi, że życie jest sprawiedliwe? - przerwała mu, z trudem hamując łzy. - Och, King, ja też cię pragnę. Tak bardzo cię pragnę:.. Zacisnął ręce na jej ramionach. - Jedz ze mną, Elisso. Pokażę ci ranczo... Może do niczego nie dojdzie. Może zdołamy nad sobą zapanować. Wstąpiła w nią nadzieja. Poza tym, pomyślała, łatwiej jej się będzie rozmawiało z rodzicami, jeżeli celem wyjazdu będzie chęć obejrzenia posiadłości Kinga, a nie seks. - Dobrze. Uśmiechnęła się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbialaorchidea.pev.pl
|