WÄ…tki
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaborczości.
- Czy dorośli ludzie naprawdę muszą się sobą przez cały czas
opiekować.
- To naturalny odruch, pragnienie zapewnienia komuÅ›
bezpieczeństwa. Tak jest wówczas, gdy łączy ludzi głębokie uczucie.
- A ty od początku wiedziałeś, że pokochasz mnie tak bardzo?
- Tak, wiedziałem. - Oczy Wildera, błyszczące w świetle księżyca,
były pełne miłości. - W głębi serca.
Przytulił Jane jeszcze mocniej. Własnym ciałem odczuła jego rosnące
pożądanie.
Szumiało jej w głowie. Domagała się jednak odpowiedzi na męczące
jÄ… pytanie:
- Ale... dlaczego? Przecież tak się od siebie różnimy.
- Dlaczego? - spytał zachrypniętym głosem. - Naprawdę, nie mam
zwyczaju prowadzić logicznej analizy swoich uczuć. Sądzę, że jeśli
pochodzi się z rodziny, którą łączy miłość, człowiek po prostu umie
obdarzać uczuciem, ufać innym... Ale skoro nalegasz na rzeczowe
uzasadnienie, dlaczego mi się podobasz, muszę powiedzieć ci, że... -
Wilder pocałował Jane w głowę. -... Coś mnie w tobie oszałamia... jakby
to było coś bardzo kruchego. Dzieje się tak chyba dlatego, że wiele
wycierpiałaś. Ale ja zawsze wiedziałem, że stać się na to, by obdarzyć
kogoś wspaniałym ciepłem i przyjąć ciepło drugiego człowieka - w
odpowiednich okolicznościach.
- Tak - wyszeptała.
- Z całą pewnością. Obserwowałem, jak się powoli otwierasz, dzień
po dniu; widziałem, jak ujawniasz swoje pragnienia pomimo czynionych
przecz ciebie wysiłków, by je ukryć. Może to, co powiem, zabrzmi
nieskromnie, ale muszę przyznać, że to ja pomogłem ci wydostać się z
twojej twardej skorupki.
- Powinieneś raczej powiedzieć, że wyciągnąłeś' mnie z niej - odparła
Jane, uśmiechając się nerwowo.
- Niech będzie. Dla mnie to było i jest warte zachodu. Ty jesteś tego
warta.
Wilder mówił jej rzeczy, których nigdy przedtem z niczyich ust nie
słyszała. Sprawiał też, że czuła to, czego do tej pory nie odczuwała przy
RS
66
nikim innym. Ciepłymi słowami, perswazją i czynem Wilder poruszył w
niej coś, do czego nie chciała się przyznać. Intuicyjnie odkryła, że pod
osłoną praktycyzmu i ostrożności, tęskniła za tym, by udowodnić sobie,
że może bez obaw powierzyć swoje serce mężczyznie. Jane złożyła
głowę na szerokiej piersi Wildera. Obezwładniała ją radosna
świadomość, że chce kochać, że gotowa jest podjąć ryzyko i zwalczyć
swój strach.
- Zimno? - spytał troskliwie Wilder.
- ... nie. Jestem tylko... oszołomiona. Nikt nigdy nie zadał sobie trudu,
by mnie zrozumić. Nikt oprócz mojego wuja i ciotki.
- Oni cię kochali. Ja też cię kocham. Chodzmy do domu, Jane.
UdowodniÄ™ ci, jak bardzo ciÄ™ kocham.
Wilder, trzymając Jane lekko za rękę, poprowadził ją w stronę domu.
Gdy szli, obserwowała z zachwytem rytmiczny ruch bioder Wildera i grę
księżycowej poświaty na nagim torsie mężczyzny. Słuchała jego
przyśpieszonego oddechu, który łączył się z jej własnym.
Weszli do domu. Wilder zamknął na klucz drzwi wejściowe i cicho
poprowadził Jane na górę. Zawahał się przez moment, zanim otworzył
drzwi do swojego pokoju.
- To nie ja jestem tutaj gospodarzem, ale myślę, że będzie nam lepiej
u mnie niż wśród falbanek i pastelowych kolorów. Nie zrozum mnie zle.
Bardzo mi się podoba to, co masz na sobie. Ale nie mam ochoty widzieć
tego samego na zasłonach i poduszkach.
Pochylił się, by zapalić lampkę na toaletce. Pokój Wildera był kiedyś
pokojem dla gości. Na ścianach była zwyczajna tapeta w biało-granatowe
paski, ciotka Jane wstawiła tu także granatową sofę i powiesiła gładkie,
muślinowe firanki. Jasne zawsze uważała ten pokój za miły i odpowiedni
dla gości obu płci. Lecz gdy się teraz rozejrzała, zauważyła, że Wilder
zdążył już zmienić go po męsku. Na komodzie leżały w nieładzie różne
drobiazgi: pudełko cygar, garść bilonu, cały stos innych rzeczy, kilka par
skarpetek. Męskie podkoszulki wisiały na krześle w rogu pokoju, a buty
rozrzucone były w pobliżu szafy z ubraniem. Na stoliku nocnym
piętrzyły się sterty książek. Zapach cygar mieszał się z wonią mydła,
którego Wilder używał.
- Nie wygląda to może jak zdjęcie z  Idealnego Domu", ale mnie się
podoba - zauważył mężczyzna.
- Mnie też - zgodziła się Jane. I co dziwniejsze, mówiła prawdę. Pokój
przypominał jej bardzo samego Wildera: był wygodny, urządzony z
pełną wdzięku prostotą, bezpretensjonalny. Ten zwyczajny nieporządek
RS
67
wzbudził w Jane pragnienie erotyczne. Tak jak wzbudzał je w niej sam
Wilder.
On tymczasem przygarnął ją do siebie, jedną dłonią odgarniając
kosmyk włosów z jej twarzy. Pochylił się, by móc obsypać szyję kobiety
delikatnymi jak muśnięcia pocałunkami. Jane kołysała się w ramionach
Wildera. Mężczyzna zaczął całować namiętnie jej usta, co przyprawiło ją
o zawrót głowy i sprawiło, że całe jej ciało płonęło.
Wilder wsunął dłoń pod zwiewny peniuar i przez chwilę błądził
palcami po nagim ciele Jane w okolicach jej piersi. Potem powoli zbliżył
rękę do wypukłości podkreślonej koronkową bielizną. Zwlekał przez
kilka bolesnych sekund, aż spragniona pieszczoty Jane sama przywarła
piersią do jego dłoni. Wtedy Wilder płynnym ruchem zsunął z ramion
kochanki cienki materiał koszuli Stała przed nim na wpół obnażona.
Mężczyzna dotknął lekko kciukiem nabrzmiałej sutki. Jane słodko
jęknęła. Muśnięcia jego palców sprawiały jej rozkosz.
- Ach, jesteś taka piękna - szeptał, biorąc w obie dłonie piersi kobiety.
- Taka delikatna, taka śliczna...
Szalone pożądanie wyraziła jedynie urywanym oddechem. Nie
przyszło jej łatwo poddać się całkowicie urokowi Wildera. Wszystko w
nim było dla niej nowością. Niepokoił ją swoją otwartością i szczerością,
niefrasobliwym podejściem do życia i do jej obsesyjnego
perfekcjonizmu, który tłumił najgłębsze pragnienia. Teraz jednak
wszystkie wątpliwości i obawy - nawet niechęć -zniknęły pod wpływem
zmysłowego natarcia Wildera.
Drżała na całym ciele w oczekiwaniu całkowitego spełnienia. Nigdy
przedtem nie pałała tak gwałtowną żądza. Chciała zachęcić Wildera, by
zaspokoił jej spragnione ciało. Podniosła na niego wzrok, zaś on zdawał
się czytać w jej oczach.
- Wszystko dobrze... PragnÄ™ ciÄ™ tak samo, jak ty mnie. Zdejmijmy tÄ™
koszule. Chce cię całą wycałować. No, pozwól, że ci pomogę.
Jane stała bez ruchu, oszołomiona pożądaniem. Prawie nie czuła, jak
koszula i peniuar spadły na podłogę, nie pamiętała, kiedy Wilder zdjął
dżinsy. Wreszcie wziął ją na ręce i, tuląc do siebie, zaniósł do łóżka i
położył na posłaniu ostrożnie, jakby była z porcelany. Sam stał przez
chwilę, wpatrując się w jej twarz. W oczach Wildera tańczyły iskierki
radości.
Jane oddychała coraz szybciej. Mężczyzna zbudowany był pięknie i
harmonijnie, od szerokich ramion aż po wąskie biodra i silne uda... Jane
RS
68
nigdy nie myślała, że widok wspaniałego męskiego ciała może w niej
obudzić tak pierwotne, bolesne pragnienie.
- Jesteś najwspanialszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem - szeptał
Wilder namiętnie. - Pragnę cię od tylu tygodni, że chyba nigdy nie
nasycę się tobą... chcę, byś i ty to przeżyła, chcę pokazać ci, jak powinno
być między mężczyzną a kobietą...
Pochylił się nad nią niska Zaczął obsypywać ją od czubka głowy w
dół gorącymi pocałunkami, pod którymi pęczniały jej sutki, a rozgrzany
brzuch i uda drżały... Wreszcie usta Wildera spoczęły pomiędzy jej
nogami.
Jane krzyknęła. Zatopiła swoje dłonie w gęstwinie jego włosów.
Wilder czule pieścił palcami miejsce, które przed chwilą całował. Jane
wygięła się i w ostatnim błysku świadomości pomyślała, że gdyby ktoś
kiedyś zaproponował jej takie pieszczoty, byłaby zszokowana. Teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bialaorchidea.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates